Gąszczyk – wzgórze wapienne na prawym brzegu Warty, na granicy miasta Częstochowy i gminy Mstów. Wzgórze wznoszące się nad przełomem Warty w dzielnicy Mirów.
Miejsce, którego zazdrościć nam mogą inne miasta. Rzadko bowiem w granicach administracyjnych dużych miast znaleźć można równie piękne krajobrazowo i przyrodniczo bogate miejsce. Przełom Warty – miejsce, gdzie nasza najważniejsza z rzek, zatrzymana jęzorem lodowca, zmieniła swój bieg z południkowego na równoleżnikowy przybijając się przez wapienne wzgórza. Rozlewiska Warty w przełomie stały się ostoją rzadkich gatunków roślin, owadów i ptactwa. Sam Gąszczyk to miejsce, gdzie zachował się grąd subkontynentalny w odmianie małopolskiej, z udziałem lipy szerokolistnej. W bogatym runie występuje tu szereg gatunków rzadkich i chronionych: parzydło leśne, przewiercień długolistny, wawrzynek wilczełyko, lilia złotogłów, kruszczyk szerokolistny, buławnik wielkokwiatowy, skrzyp zimowy…
Walory przyrodnicze tego miejsca wielokrotnie podkreślane były przez naukowców. W 1984 r. powstał projekt prof. Janusza Hereźniaka utworzenia tu rezerwatu leśnego im. prof. Władysława Hyli, zajmującego 6,91 ha.
Miejsce to ma dla Częstochowy także ogromną wartość kulturową. Tu była pierwsza lokalizacja Częstochowy, tu w okresie wczesnego średniowiecza istniało grodzisko stanowiące początek naszego miasta. Zachowały się wały ziemne otaczające stary gród. Miejsce to także zyskało miano Przeprośnej Górki. Od średniowiecza, od czasów królowej Jadwigi wkraczający tędy do miasta pielgrzymi oczyszczali swoją duszę przed wejściem do stolicy Maryjnej. Wspaniały opis tego zawdzięczamy Władysławowi Reymontowi w literackim reportażu “Pielgrzymka na Jasną Górę”.
Od chwili, gdy “Gazeta Ekologiczna” stała się dodatkiem naszej “Gazety” powtarzamy jak Hindusi mantrę: tu musi powstać rezerwat przyrody. Skandalem jest, że przez dwadzieścia blisko lat projekt jego utworzenia nie został zrealizowany.
Gąszczyk trzeba chronić. Bo prócz dewastacji i zarzucaniu kupami odpadów, grozi temu miejscu agresja urbanistyczna. Chęć zagarnięcia unikatowego przyrodniczo i krajobrazowo miejsca pod budownictwo.
Przy całym szacunku dla instytucji Kościoła, błędem była zgoda na budowę tu świątyni i otaczającego ją miasteczka dla pielgrzymów. Szczęściem z projektu miasteczka nic nie wyszło. Sam kościół ma szansę wtopić się w krajobraz, ma szansę stać się jego integralną częścią tak, jak to się stało z kościołem na górze św. Doroty pod Będzinem, z klasztorem na górze św. Anny i innymi podobnymi.
Gorzej, że w ślad za budownictwem sakralnym idą działania ludzi świeckich. Na szczycie Gąszczyka widać ogrodzoną działkę pod przyszłą zabudowę. Podobno ma tu się budować pewien radny, były dyrektor dużej firmy. Radny nie radny – jest to skandal.
Zgoda na budowę to zgoda na wydawanie pieniędzy podatników na dozbrojenie terenu. Na pociągnięcie tam drogi publicznej, sieci medialnych itd. Wszyscy podatnicy za to zapłacą – koszt uzbrojenia stromego wzgórza jest nieporównywalnie większy niż innych dzielnic miasta. Nie to jednak jest najgorsze. Za jednym domem pójdą następne. Szczyt Gąszczyka zostanie spaskudzony mieszczańską architekturą. Wszak nie ma u nas przepisów chroniących przestrzeń publiczną przed inwazją brzydoty.
Rozbudowa osiedla doprowadzi do zniszczenia przyrodniczych walorów wzgórza. Przed wielu laty podobne wartości przyrodnicze występowały na innym wapiennym wzgórzu, nad doliną Warty, na Kamieniu. Dziś nie jesteśmy nawet w stanie poznać tego.
W teorii może nie potrzebnie alarmujemy. W świetle istniejących przepisów prawnych człowiek, który kupił działkę na szczycie wzgórza nie ma szans na uzyskanie prawa zabudowy. Chroni je plan zagospodarowania przestrzennego. Ale nie bądźmy pewni tej linii obrony. Urząd Miasta zapowiada zmianę planu zagospodarowania dla dzielnicy Mirów, tak samo plan zmienić może gmina Mstów. Radny, który kupił działkę, może doprowadzić do zmiany planu lub znaleźć luki prawne. Nie jesteśmy naiwni by wierzyć, że obowiązkiem radnego jest troska o dobro publiczne, a nie własne.
Są w Częstochowie setki miejsc nadających się pod budowę nowych domów. Miasto nie musi się rozrastać w sposób niekontrolowany. Miasto nie musi być agresorem wobec przyrody i krajobrazu.
Ratujmy Gąszczyk póki nie będzie za późno. Stwórzmy tu rezerwat przyrody, by zachować unikalne wartości wzgórza dla przyszłych pokoleń.
Jarosław Kapsa