Paweł Mizgalski (prezes Włókniarza): Czy jesteśmy zadowoleni z takiego układu półfinałów? Na pewno nikt przed meczem scenariuszy nie pisał.
W tych warunkach pogodowych przede wszystkim uczulaliśmy chłopaków, aby bezpiecznie dojechali do końca zawodów. Oni są bardzo ambitni, chcieli tu wygrać i może dobrze, że ten deszcz ich trochę ostudził, bo zaczynaliśmy się obawiać czy cało dokończą to spotkanie. Ten tor nie był dziś do końca bezpieczny, bardzo rwało zawodników. Wyszło tak, że o finał pojedziemy z Unibaxem Toruń. Mamy w pamięci nasz dobry występ na ich torze, kiedy jechaliśmy osłabieni brakiem Emila Sajfutdinowa, do tego dochodzi zdecydowanie lepszy bilans dwumeczu. Na ten moment wydaje się, że to jest dobry układ, ale w tej fazie rozgrywek trzeba już jechać na pełnym gazie. To będą dwie wspaniałe pary półfinałowe. Może dobrze, że nie doszło do starcie Falubazu ze Stalą Gorzów, bo tu mogłyby się dziać różne historie, nie do końca sportowe.
Jarosław Dymek (menadżer Włókniarza): Nie zmieniliśmy Rafała Szombierskiego po dwóch słabych występach, bo bardzo chciał pojechać z pierwszego pola na wyjeździe, zaufaliśmy mu i z Łagutą wygrali 5-1. Potem z taktycznej pojechał za niego Czaja, większość osób pukała się w czoło a tu kolejne 5-1 z Holtą. Zdobywając złote medale w sezonach 1996 czy 2003 w finale wygrywaliśmy z Toruniem. Mamy nadzieję, że i w tym roku ich pokonamy, tym razem na nieco wcześniejszym etapie. Przed nami cztery najważniejsze mecze w sezonie. Falubaz wysoko przegrał w Tarnowie w rundzie zasadniczej, ale teraz to mogą być zupełnie inne spotkania, aczkolwiek na ewentualny finał z Unią Tarnów na pewno bym się nie pogniewał.
Mariusz Rajek