By stworzyć coś nie trzeba wiele. Wystarczy dobry pomysł, stara stodoła i ochota
Praca u podstaw
Grupa studentów-wlontariuszy podsumowała pierwszy rok działalności pracowni ceramicznej “Stodoła”, funkcjonującej przy Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich Oddział Parafialny w Garnku.
Spirytus movens przedsięwzięcia jest Anna Baran, studenta Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. – Ania jako pierwsza zaczęła snuć plany stworzenia pracowni. Wsparł ją Łukasz Smolarczyk, studiujący na Wydziale Plastyki Akademii Jana Długosza w Częstochowie. Oni rzucili pomysł, ja sposób jego realizacji – wspomina Robert Kępa, prezes Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Oddział Parafialny w Garnku, pełnomocnik Prezydenta ds. Organizacji Pozarządowych. A sama prekursorka mówi, że idea zrodziła się z potrzeby serca. – Mamy odpowiednie wykształcenie, lubimy dzieci i chcieliśmy zrobić coś pożytecznego – argumentuje krótko swój zamysł.
Pieniądze na “Stodołę” pozyskano z kilku źródeł. Najwięcej, ok. 10 tys. złotych, z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich (zaakceptowano projekt “Garncarze z Garnka”, nawiązujący do nazwy wsi), 4,5 tys. zł przekazała Fundacja Dzieci i Młodzieży INOKIA, troszeczkę dorzuciła gmina – od wójta młodzi społecznicy dostali 1 tys. zł. Za zgromadzone fundusze zakupiono materiały plastyczne oraz sprzęt, głównie koła garncarskie. To, plus ochotnicza praca blisko dziesięciu osób, dało początek wspaniałej i kreatywnej działalności. – Co jest budujące, to optymistyczny stosunek młodzieży do pracy, ich otwartość i bezinteresowność – komentuje poczynania swoich podopiecznych Robert Kępa.
Dzisiaj młodzież świętuje swój mały jubileusz, ale, jak się mówi, nie od razu Rzym zbudowano. – Najprostsze okazało się napisanie projektów. Później dziewczęta pojechały na szkolenie, gdzie wnioski dopracowano. Wróciły pełne werwy, ale i poczucia odpowiedzialności – mówi Robert Kępa. Prowadzenie pracowni niosło za sobą konkretne zobowiązania. – Musieliśmy rozliczyć się z każdą złotówką, pieniądze wydać ściśle według nakreślonego planu. Wywiązaliśmy się – mówi Anna Baran. I co dalej? – Pracownię będziemy prowadzić. Jest potrzebna – stwierdza bez wahania.
Bezsprzecznie, tak właśnie jest. Na podsumowującym “roczku” kręcą się tłumy dzieciaków. Z propozycji zajęć, jak zawsze, skorzystały dzieci i młodzież okolicznych wsi. – Przyszedłem z moimi wnuczkami. Mikołaj i Karolinka mieszkają koło Krakowa – mówi Józef Koza z Garnka. – Na zajęcia w “Stodole” przychodzimy bardzo często. Uczymy się tu wiele z plastyki, animacji, a nawet i muzyki – dodają Paulina Koza, Monika Bilnicka i Monika Piasecka, gimnazjalistki z Zespołu Szkół w Garnku. Na mały jubileusz zaproszono także wychowanków Małego Domu Dziecka w Częstochowie. – Kontakt nawiązaliśmy poprzez Internet (“Stodoła” posiada własną stronę www.ceramika.garnek.prv.pl – przyp. red.). Szukałam pracowni ceramicznej w Częstochowie, a okazało się, że jest w Garnku – mówi psycholog Agnieszka Leszcz. – Pod opieką mamy około 70. dzieci. Podczas wakacji staramy się im organizować jak najwięcej wyjść poza ośrodek, by mogły poznać coś nowego. Dzisiaj jest tu piętnaścioro naszych wychowanków w wielu od sześciu do jedenastu lat – dodaje Dominik Haładus.
Zajęcia są bardzo zajmujące. – Proces tworzenia naczynia glinianego trwa co najmniej tydzień. Najpierw lepienie, później suszenie przez cały tydzień. Pierwsze wypalanie w temperaturze 850 stopni Celcjusza, szkliwienie i znowu suszenie, tym razem w 1200 stopniach – tłumaczy Łukasz Smolarczyk. Skupione wokół dzieci słuchają z otwartymi buziami. Gdy Łukasz zaprasza do pracy na kole garncarskim, chętnych nie brakuje. Ustawia się kilkumetrowa kolejka. Inne dzieci siedzą przy stołach, gdzie lepią różne przedmioty – dzbanuszki, zwierzaki, kwiaty. – To wspaniała terapia psycho-motoryczna. Dzieci poznają proces tworzenia, uczą się bycia w grupie własnej i nowej, mogą wyładować swoje emocje. Takie zajęcia uczą również koncentracji i cierpliwości – mówi Lucyna Niesieł, wychowawca z MDD.
“Stodoła” z Garnka coraz bardziej zaczyna być znana. Jej działalnością i założeniami interesują się artyści z innych miejscowości, jak na przykład sztukator Piotr Tunkiewicz z Konopisk. – Pomysł jest warty adoptowania i w naszej gminie. Nie mamy takiej pracowni w
domu kultury. Temat będę chciał zainteresować wójta – zapowiada.
Jednak Anna i Łukasz niewiele by zdziałali sami, gdyby nie pomoc ich przyjaciół, równie wrażliwych na potrzeby najmłodszych. W tej grupie są studenci-wolontariusze, pracujący w przyparafialnej świetlicy “Ochronka” w Garnku: Agata Pańka, Ewa Pańka, Karolina Nowak, Magda Łysoń, Justyna Kępa, Patrycja Zawisza, Kinga Barylska, Tomasz Sojda, Jakub Konieczko. Ta wspólna praca i zrozumienie zaowocowały tak wspaniałymi rezultatami.
Oprócz działalności wolontariatu młodzież przygotowała również ofertę turystyczną, by przyciągnąć gości do Garnka. – Za symboliczną opłatę ( 10 zł dzieci, 15 zł dorosły), pokrywającą jedynie koszt materiałów, można twórczo spędzić u nas nawet cały dzień. Chętni mogą z nami skontaktować się telefoniczne (504 172 011). Zapraszamy – mówi Justyna Kępa.
URSZULA GIŻYŃSKA