Modelarska precyzja


I OTWARTY KONKURS I WYSTAWA „MODELMANIA” POD PATRONATEM „GAZETY CZĘSTOCHOWSKIEJ”

18 grudnia w auli NSZZ „Solidarność”, przy ul. Łódzkiej 8/12 w Częstochowie, na pierwszym konkursie i wystawie „Modelmania”, zorganizowanym przez firmę ADKOTECH, można było podziwiać miniatury modeli okrętów, samolotów, dioram wojennych.

W konkursie był dla dzieci i dorosłych. – Postanowiliśmy upowszechnić modelarstwo. W Częstochowie ta sztuka nie ma zbyt wielu zwolenników. Szkoda, bo modelarstwo rozwija wyobraźnię, uczy wytrwałości oraz zachęca do zgłębiania wiedzy historycznej – mówi organizator Konrad Majer.
Na wystawie swoje prace pokazało blisko trzydziestu pasjonatów sztuki modelarskiej. Mimo mroźnego dnia nie brakowało też zwiedzających. Przez osiem godzin przez wystawę przewinęło się kilkaset osób. – To w porównaniu do Poznania, gdzie podobne wystawy zwiedza kilkanaście tysięcy osób, jest niewiele. Zrobiliśmy jednak pierwszy krok i mam nadzieję, że w przyszłym roku nasz projekt, przy zaangażowaniu lokalnych firm, nabierze większego rozmachu – dodaje Konrad Majer.
Najmłodszym uczestnikiem pokazu był dziesięcioletni Piotr Koza z Koszęcina. Zaprezentował model samolotu P51D Mustang. – Sklejanie modeli to ciężka praca, ale lubię ja, bo jest to przyjemny i ciekawy sposób spędzania czasu. Nad Mustangiem pracowałem pół roku, zupełnie sam – mówi Piotr. Wysiłek chłopca docenili organizatorzy honorując jego udział wspaniałą nagrodą.
Nieco starszy, jedenastoletni Bartosz Orłowski z Częstochowy, uczeń Szkoły Podstawowej nr 33, plastyczne uzdolnienia zdradzał od najmłodszych. – Malowanie, rysowanie, lepienie z plasteliny, to od zawsze były jego ulubione zajęcia – mówią rodzice chłopca. Teraz zafascynowało go modelarstwo. – Przygotowałem makietę Wilczego Szańca, tajną kwaterę Hitlera koło Gierłoży. Latem byłem tam z wycieczką, kupiłem projekt i teraz, gdy dowiedziałem się o konkursie w ciągu kilku dni przygotowałem makietę – opowiada Bartosz.
Na wystawie pojawiły się prawdziwe perły sztuki modelarskiej, jak na przykład dioramy autorstwa warszawskich modelarzy – Macieja Kalbarczyka i Rafała Jankowskiego. Pierwszy przygotował makietę sytuacji z 1. wojny światowej, obrazującą upadek ogromnych rozmiarów balonu przeciwlotniczego na wojskowe okopy, drugi – uchwycił w kadrze dzień z Powstania Warszawskiego oraz walkę III Brygady Strzelców. Prace modelarzy wzbudzały zachwyt swoją wyjątkową precyzją oraz realizmem, który budowały najdrobniejsze szczegóły. – Poszczególne elementy rzeźbię kilka dni, najwięcej radości daje mi malowanie modelu, to clou sukcesu – wyjaśnia tajemnicę swojej pracy Rafał Jankowski.
Bohaterem wystawy był bez wątpienia Andrzej Klik z Gliwic, który zaprezentował kilka swoich wspaniałych modeli: Titanica w skali 1:250, miniaturę najdłuższego liniowca XXI wieku Queen Mary II w skali 1:400, galeon Juana Baptisty w skali 1:300 i wieżę radiostacji gliwickiej w skali 1:90. Niezwykła dokładność i techniczne rozwiązania (muzyka, oświetlenie, buchające dymy z kominów statków) odzwierciedlały tytaniczną pracę i pomysłowość autora. – Pracuję po osiem, dziewięć godzin codziennie. Na przykład Titanica składałem dwa i pół roku. Każda figurka, poszczególne elementy są profilowane ze specjalnej blachy sprowadzanej z USA i ręcznie malowane. Modele wyposażam w czujniki ruchu, muzyki i agregaty do dymów – mówi pan Andrzej. Jak dodaje sklejanie poprzedza długim merytorycznym przygotowaniem. – Analizuję dokumentację, zdjęcia, by dokładnie odtworzyć pierwowzór – opowiada. Pan Andrzej pierwsze inicjacje z modelarstwem miał w wielu dziecięcym, ale prawdziwy talent ujawnił kilka lat temu. W ciągu sześciu ostatnich lat stworzył prawdziwe dzieła sztuki. Modelarstwo stało się dla niego sensem życia. – Zupełnie straciłem głowę dla tego zajęcia. Dobrze, że mam wyrozumiała żonę, która akceptuje moje kosztowne hobby – śmieje się.
Na wystawie zaprezentowały się też kluby modelarskie z Myszkowa i Częstochowy. W Myszkowie grupa funkcjonuje przy Młodzieżowym Domu Kultury (ul. 3 Maja 15). Na „Modelmanię”, pod opieką instruktora Stefana Szczepańczyka, przyjechali: Wojciech Kasznia, Mateusz Chachulski i Łukasz Orent. – Zamiast siedzieć przy komputerze wolimy tworzyć modele. Uczy nas to cierpliwości, samozaparcia i historii. Wykonujemy wzory samolotów, pojazdów militarnych z plastiku i kartonu – mówią chłopcy. Z kolei częstochowscy modelarze działają w pracowni Aeroklubu Częstochowskiego, przy ul. POW 4. Na konkursie swoje prace – makiety szybowców – zaprezentowali: Tobiasz Piaszczyk z LO im. Biegańskiego oraz uczniowie TZN Daniel Kwasek i Łukasz Grajcar. – Modele wykonujemy od podstaw własnoręcznie. Gotowym elementem jest jedynie elektronika. Nasze samoloty biorą udział w zawodach szybowców zdalnie sterowanych – mówi Łukasz Grajcar, który na swym koncie ma już tytuł mistrza Polski juniorów 2009 roku. Na dzisiaj pasję do modelarstwa łączą z poznaniem historii Aeroklubu Częstochowskiego i swoich idoli: wielokrotnych mistrzów w zdalnym sterowaniu modeli latających Mariana Kaziroda i Jerzego Ostrowskiego.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *