– Czym wyróżnia się posłannictwo “Niedzieli” redagowanej przez Księdza Infułata na tle poprzednich edycji pisma i jednocześnie, co łączy wszystkie okresy wydawania pisma, w bardzo przecież różnych uwarunkowaniach polityczno-społecznych?
– Nie chciałbym mówić o tym, co by nas dzieliło. Były to po prostu różne etapy historii “Niedzieli”. Pierwszy – w dwudziestoleciu międzywojennym – bardzo cenny. “Niedziela” była wówczas bardzo pięknym, konkretnym pismem. Diecezja częstochowska, która powstała w 1925 r. otrzymała jako ordynariusza Księdza Biskupa Teodora Kubinę, byłego redaktora naczelnego “Gościa Niedzielnego” w Katowicach. Pierwszą sprawą, jaką podjął Ksiądz Biskup było założenie katolickiego tygodnika dla diecezji częstochowskiej, któremu nadał wspaniały tytuł – “Niedziela”. Uważam tę “Niedzielę”, redagowaną przez ks. Wojciecha Mądrego, za bardzo wartościowy tygodnik katolicki.
– Na początku dwudziestego wieku pojawiło się w Polsce wiele pism katolickich. Według badaczy historii prasy częstochowskiej, dopiero “Niedziela” była tworzona na wysokim, profesjonalnym poziomie.
– Dwudziestolecie międzywojenne było bardzo żywotne, piękne. Polska po zaborach ożyła. W 1925 r. papież Pius XI ustanowił nową administrację kościelną i w związku z tym zaczęły mocno funkcjonować w poszczególnych diecezjach pisma, nie tylko diecezjalne, również zakonne, jak np. ogólnopolski “Rycerz Niepokalanej”. Wówczas prawie każda diecezja miała swoje pismo.
Ale wracając do historii “Niedzieli”. Były przerwy w redagowaniu pisma. Pierwsza, to II wojna światowa, lata 1939-1945. Wydawnictwo zostało wznowione w 1945 r. “Niedziela” stała się pismem ogólnopolskim, nakład sięgał blisko 100 tys. egzemplarzy. W jej tworzenie zaangażowały się bardzo ciekawe osobistości, chociażby Zofia Kossak-Szczucka, Pia Górska, ks.dr Antoni Marchewka. Ale, niestety, przyszła władza komunistyczna, przyszła cenzura i wydawanie pisma z pełnym oddechem stało się niemożliwe. Skończyło się to dramatycznie, bo w 1953 r. “Niedziela” została zawieszona na 28 lat. Wznowiona została dopiero w 1981 r. Reaktywowanie pisma zlecił mi, osobiście, ksiądz biskup Stefan Bareła, ówczesny biskup częstochowski. Przygotowania trwały kilka miesięcy. W marcu 1981 r. otrzymałem pozwolenie na 100-tysięczny nakład, do rozpowszechniania w całej Polsce.
– Czym wyróżnia się posłannictwo “Niedzieli” redagowanej przez Księdza Infułata na tle poprzednich edycji pisma i jednocześnie, co łączy wszystkie okresy wydawania pisma, w bardzo przecież różnych uwarunkowaniach polityczno-społecznych?
– Nie chciałbym mówić o tym, co by nas dzieliło. Były to po prostu różne etapy historii “Niedzieli”. Pierwszy – w dwudziestoleciu międzywojennym – bardzo cenny. “Niedziela” była wówczas bardzo pięknym, konkretnym pismem. Diecezja częstochowska, która powstała w 1925 r. otrzymała jako ordynariusza Księdza Biskupa Teodora Kubinę, byłego redaktora naczelnego “Gościa Niedzielnego” w Katowicach. Pierwszą sprawą, jaką podjął Ksiądz Biskup było założenie katolickiego tygodnika dla diecezji częstochowskiej, któremu nadał wspaniały tytuł – “Niedziela”. Uważam tę “Niedzielę”, redagowaną przez ks. Wojciecha Mądrego, za bardzo wartościowy tygodnik katolicki.
– Na początku dwudziestego wieku pojawiło się w Polsce wiele pism katolickich. Według badaczy historii prasy częstochowskiej, dopiero “Niedziela” była tworzona na wysokim, profesjonalnym poziomie.
– Dwudziestolecie międzywojenne było bardzo żywotne, piękne. Polska po zaborach ożyła. W 1925 r. papież Pius XI ustanowił nową administrację kościelną i w związku z tym zaczęły mocno funkcjonować w poszczególnych diecezjach pisma, nie tylko diecezjalne, również zakonne, jak np. ogólnopolski “Rycerz Niepokalanej”. Wówczas prawie każda diecezja miała swoje pismo.
Ale wracając do historii “Niedzieli”. Były przerwy w redagowaniu pisma. Pierwsza, to II wojna światowa, lata 1939-1945. Wydawnictwo zostało wznowione w 1945 r. “Niedziela” stała się pismem ogólnopolskim, nakład sięgał blisko 100 tys. egzemplarzy. W jej tworzenie zaangażowały się bardzo ciekawe osobistości, chociażby Zofia Kossak-Szczucka, Pia Górska, ks.dr Antoni Marchewka. Ale, niestety, przyszła władza komunistyczna, przyszła cenzura i wydawanie pisma z pełnym oddechem stało się niemożliwe. Skończyło się to dramatycznie, bo w 1953 r. “Niedziela” została zawieszona na 28 lat. Wznowiona została dopiero w 1981 r. Reaktywowanie pisma zlecił mi, osobiście, ksiądz biskup Stefan Bareła, ówczesny biskup częstochowski. Przygotowania trwały kilka miesięcy. W marcu 1981 r. otrzymałem pozwolenie na 100-tysięczny nakład, do rozpowszechniania w całej Polsce.
“Niedziela” przestała być pismem tylko diecezjalnym. Stała się ogólnokrajowym. Ten okres można też podzielić na strefy czasowe. Pierwsza, to lata 1981-1989, z uwzględnieniem kilkumiesięcznej przerwy na stan wojenny w Polsce, od grudnia 1981 r. do kwietnia 1982 r. W tym niełatwym okresie prace publicystyczne były bardzo utrudnione. Ostra cenzura trwała do pierwszych wolnych wyborów w 1989 r. Potem, gdy została zniesiona, nastąpił nowy oddech, nowe czasy, nowa sytuacja. Pismo zaczęło się rozwijać. Drukowaliśmy coraz większe objętości, jedynym ogranicznikiem były własne możliwości techniczne i ekonomiczne.
Sukcesywnie, kolejne diecezje, podejmowały z nami współpracę. Aktualnie mamy 18 edycji diecezjalnych “Niedzieli”, co sprawia, że prawie połowa polskich diecezji jest obsługiwana przez “Niedzielę”. Również wiele parafii polskich na obczyźnie, w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Ameryce Łacińskiej, w Europie Zachodniej i Wschodniej, misjonarze w Afryce, w Azji odbiera i czyta “Niedzielę”. Jesteśmy obecni, jako prawie jedyne z pism katolickich na świecie, na pokładach samolotów. To całościowy obraz “Niedzieli”, z którego wynika, iż możemy być obecni, jako “Niedziela”, jako tygodnik katolicki, służący Polsce.
– Więc służba Polsce, to najważniejsze posłannictwo “Niedzieli”?
– Powiedziałbym: służba Bogu i Ojczyźnie. To wyrażenie jest dość znane, ale nie boję się tego. Kiedy Polacy na obczyźnie czekają na “Niedzielę”, to oczekują na słowo polskie, słowo Polski, słowo spod Jasnej Góry, bo Matka Boska Częstochowska jest patronką Polaków na całym świecie.
– Jakich sposobów użył Ksiądz Infułat dla zdobycia przez “Niedzielę” jej obecnej pozycji – najbardziej miarodajnego i o największym zasięgu pisma katolickiego w Polsce?
– Była to zwykła praca. Bardzo konsekwentna, stanowcza, poszukująca wszystkich możliwych sposobów dotarcia do drugiego człowieka, a więc rozmowy z księżmi, z różnymi środowiskami, obecność w innych mediach – w radiu, telewizji, oczywiście również w Internecie. Myślę, że osobiście pomogły mi liczne znajomości z czasów, gdy byłem przez 16 lat duszpasterzem akademickim. Poznałem wtedy bardzo wielu wspaniałych ludzi, kapłanów i gdy zaczynałem redagować “Niedzielę” byłem już dość znany. Sądzę, że duszpasterstwo akademickie i środowiska inteligenckie w Polsce pomogły mi w rozprzestrzenieniu “Niedzieli” w całym kraju. Ale na pewno było w tym też trochę szczęścia i Bożej Łaski.
– Pewnie i zapotrzebowanie…
– Tak, zapotrzebowanie społeczne było ogromne. Świadectwem tego było to, iż w pierwszych latach osiemdziesiątych w prenumeracie mieliśmy 76% całego nakładu.
– “Niedziela” jest z pismem z jednej strony tradycjonalistycznym, z drugiej – bardzo współczesnym. Jak Ksiądz Infułat godzi te, wydawałoby się, przeciwne sobie tendencje?
– Uważam, że pismo szanuje tradycje, nie zgodziłbym się natomiast, że jest tradycjonalistyczne, bo byłaby to pewna ideologizacja. Uważam, że jest to pismo zwyczajne, nawet nie chciałbym określać, że jestem po tej, czy po innej stronie. Do redakcji mojej należy stworzenie pisma normalnego. Odszukujemy pewną normalność życia, normalność życia kościelnego, normalnie postrzegamy to, co dzieje się wokół nas. To, co piszemy, co mówimy jest obiektywne. To normalne widzenie świata jest gwarantowane przez ogromną liczbę naszych współpracowników – ponad 1000 osób. Cała redakcja, w Częstochowie i całej Polsce, liczy 175 osób. Myślę, że ta duża liczba ludzi nie pozwoliłaby nam na jakieś ekstremy. Określenie – bardzo nowoczesne, czy bardzo tradycyjne, może wprowadzić w pewien szablon. To robią politycy. Bo gdy ktoś jest w takim, czy innym układzie politycznym, to musi w tym ogródku być. Natomiast uważam, że redakcja pisma, w której ja pracuję musi być zwyczajna i nie bardzo bym chciał wprowadzać się do jakiegoś ogródka. Kościół jest katolicki, czyli powszechny. Powszechność też nie znosi ogródków i w związku z tym myślę, że jeżeli pismo jest zwyczajne, posługuje się środkami, które już dzisiaj są zwyczajne, jak Internet, multimedialność, to uwzględnia to, co nowe przychodzi i dlatego jest nowoczesne. Dotyczy to też i pewnego rozwoju myśli. Optowałbym za tym, że chcemy być zwyczajni i normalni.
– A wartości patriotyczne, polskie?
– Wartości patriotyczne, narodowe, w tym dobrym znaczeniu, są nam bliskie, bardzo bliskie. Każdy z nas ma swoją rodzinę, bliskich. Chcemy ich kochać i szanować. Do zadań naszych należy to, żeby Polakom było dobrze, ale również wszystkim ludziom na świecie. Jako katolicy, jako chrześcijanie, jesteśmy zobowiązani do powszechnego braterstwa. Braterstwa rodziny ludzkiej. Ale jednocześnie bierzemy pod uwagę, że miarą tego braterstwa jest to, co jest blisko. Przykazanie boskie mówi: “Miłuj bliźniego jak siebie samego”, czyli ja jestem miarą miłości bliźniego. Jeżeli człowiek jest dobrym patriotą, czyli kocha to, co jest jego, ojczyste, co jest treścią jego życia, jego rodziny, bliskich, to potrafi także uszanować te wartości i wartości innych ludzi. Patriotyzm jest rzeczą bardzo piękną; nie chodzi, oczywiście, o nacjonalizm, ale o miłość Ojczyzny. Miłość, która jest zwyczajnym, pozytywnym traktowaniem swoich korzeni, swojej historii, kultury. A umiłowanie własnej kultury każe nam także uszanować cudze dobra, cudzą kulturę, inność duchową. To razem służy dialogowi, służy temu, by ludzie dla siebie byli braćmi.
“Niedziela” nie jest pismem, które dokucza innym. Jesteśmy pozytywni, ale musimy być również krytyczni, bo nie możemy być naiwni. Poddając ocenie pewne zjawiska, problemy, krzywdę, niesprawiedliwość, nieuczciwość, nie możemy traktować tego, jak w powiedzeniu, “że ktoś na mnie pluje, a ja mówię, że to deszcz pada”. Kierujemy się zasadą słuszności, ale nie mamy w intencji negatywnego ustawiania się do kogokolwiek. Zawsze mogą być takie sytuacje, czy okresy, w których trafiają się nam błędy, ale zasadniczo uważam, że idziemy w kierunku pozytywnego traktowania i opisywania rzeczywistości.
– O. Innocenty Maria Bocheński, w jednej ze swoich książek określił wiele tendencji i kierunków myślowych XX w. mianem zabobonów. Czy tzw. poprawność polityczna i globalizacja, to według Księdza Infułata zabobony i jak wobec tych przemożnych, współczesnych zjawisk sytuuje się “Niedziela”?
– Na temat globalizacji pisał u nas minister Jerzy Kropiwnicki. Znał temat bardzo dobrze. Nie umieszczałbym tego w kategorii zabobonów. Natomiast jest to ważne i poważne. I do wszystkich odpowiedzialnych i świadomych ludzi, zwłaszcza do mediów, należy dokładne opisywanie tych zjawisk. Społeczeństwo demokratyczne działa za pomocą wyborów, więc żeby wyborca dokonał słusznego wyboru, podjął dobrą decyzję, musi być uświadomiony. Sądzę, że gdy media kłamią, prowadzą w niewłaściwą stronę, jeżeli oszukują społeczeństwo, manipulują, multiplikują nieuczciwość, to ściągają na siebie odpowiedzialność za błędy społeczeństwa. Chciałbym, by nie ulegano, ani zabobonom, ani żadnym innym tendencjom. Chciałbym, by w “Niedzieli” były takie treści, które w sposób spokojny i obiektywny opisują rzeczywistość i uświadamiają ludziom to, co jest dobre i to, co jest złe.
– “Niedziela” jest pismem katolickim, a mówiąc ściśle – kościelnym. Jednakże pojawiają się w charakterystyce “Niedzieli”, zarówno z pozycji życzliwych, jak i nieżyczliwych, w postaci żarliwych pochwał, jak i epitetów, często te same przymiotniki: narodowy, tradycjonalistyczny, prawicowy, konserwatywny. Jak Ksiądz Infułat sytuuje “Niedzielę” pośród tych identyfikacji?
– Każdy opisuje rzeczywistość za pośrednictwem epitetów, na jakie go stać. Ja staję przy tym, co powiedziałem na początku. “Niedziela” jest pismem zwyczajnym, normalnym i takim chce pozostać. Natomiast opisywanie, że jest ona taka czy inna, to już kwestia tych, którzy to robią. Moim zadaniem jest wydawać pismo zwyczajne.
– Świat, ale i Polska, wkroczyły w XXI wiek wśród lęków i niepokojów. Jak będzie “Niedziela” dźwigać ten wielki ciężar dawania nadziei Polakom w naszych bardzo trudnych czasach?
– Podejmujemy ten temat bardzo odpowiedzialnie. Myślę, że przykładem jest i będzie nam Ojciec Święty Jan Paweł II. Jego niezwykłe, pracowite życie i dokumenty, chociażby dokument na Światowy Dzień Pokoju, który mam dzisiaj przed sobą. To wspaniałe rzeczy, które pokazują światu prawdziwe wartości i prawdziwe niebezpieczeństwa. Myślę, że do moich zadań, jako redaktora “Niedzieli”, należeć będzie to dźwiganie, które określiłbym, jako dźwiganie Cyrenejczyka. Uważam, że pierwszym, który niesie ten krzyż Kościoła jest Papież, a media katolickie, w tym także “Niedziela”, muszą mu towarzyszyć. Muszą być Cyrenejczykami.
– Dziękuję za rozmowę i życzę dalszego rozwoju “Niedzieli”, a Księdzu Redaktorowi satysfakcji z realizowanego dzieła.
URSZULA GIŻYŃSKA