Przypomnijmy fakty. 21 lutego br. kilkuset związkowców z hutniczej “Solidarności” zablokowało trasę szybkiego ruchu Warszawa – Katowice. Równe dwie godziny od 8 do 10 wstrzymali ruch samochodów u zbiegu al. Wojska Polskiego i al. Jana Pawła II. Władze Częstochowy uznały, że demonstracja jest nielegalna, gdyż nie została formalnie zgłoszona. W tej sytuacji policja wystąpiła do sądu o ukaranie organizatorów blokady za przygotowanie nielegalnej manifestacji i utrudnianie ruchu drogowego.
Przypomnijmy fakty. 21 lutego br. kilkuset związkowców z hutniczej “Solidarności” zablokowało trasę szybkiego ruchu Warszawa – Katowice. Równe dwie godziny od 8 do 10 wstrzymali ruch samochodów u zbiegu al. Wojska Polskiego i al. Jana Pawła II. Władze Częstochowy uznały, że demonstracja jest nielegalna, gdyż nie została formalnie zgłoszona. W tej sytuacji policja wystąpiła do sądu o ukaranie organizatorów blokady za przygotowanie nielegalnej manifestacji i utrudnianie ruchu drogowego.
Na ławie oskarżonych zasiedli liderzy hutniczej “Solidarności”: Marek Wójcik, Jacek Strączyński oraz Czesław Gawenda, a także Andrzej Gwiazda, szef MZZ Pracowników Huty Częstochow, związku zrzeszonego w OPZZ. Najciekawsze, że Gwiazda w ogóle nie uczestniczył w manifestacji. Stawił się jednak w sądzie twierdząc, że solidaryzuje się z kolegami i będzie odpowiadał razem z nimi. Przesłuchani policjanci nie pamiętają jak doszło do takiej pomyłki. Zresztą przed sądem funkcjonariusze powołując się na interes społeczny wystąpili o odstąpienie od ukarania związkowców. Wyrok zapadł pod koniec listopada. Organizatorów blokady uznano za winnych, ale sąd odstąpił od ich ukarania.
– Nasz protest nie poszedł na marne. Walczyliśmy w obronie miejsc pracy hutników. A co do wyroku sądu? Była to jedyna słuszna decyzja – powiedział Marek Wójcik, szef hutniczej “Solidarności”.
DF