Rozmowa z Szymonem Giżyńskim,
posłem Ziemi Częstochowskiej (Prawo i Sprawiedliwość)
– Czy jest prawdą, że Prawo i Sprawiedliwość jest „za, a nawet przeciw” wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej?
– To modny zwrot, ale w tym przypadku może służyć zbanalizowaniu problemu. Argumentem przeważającym nasze za przystąpieniem Polski do Unii jest kwestia bezpieczeństwa państwa. Jesteśmy w NATO, ale w tym miejscu Europy, w którym my się znajdujemy, potrzebne jest dalsze poważne zabezpieczenie, a to przy obecnych realiach można uzyskać przez wstąpienie do UE.
Rozmowa z Szymonem Giżyńskim,
posłem Ziemi Częstochowskiej (Prawo i Sprawiedliwość)
– Czy jest prawdą, że Prawo i Sprawiedliwość jest „za, a nawet przeciw” wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej?
– To modny zwrot, ale w tym przypadku może służyć zbanalizowaniu problemu. Argumentem przeważającym nasze za przystąpieniem Polski do Unii jest kwestia bezpieczeństwa państwa. Jesteśmy w NATO, ale w tym miejscu Europy, w którym my się znajdujemy, potrzebne jest dalsze poważne zabezpieczenie, a to przy obecnych realiach można uzyskać przez wstąpienie do UE.
– Czy to wystarczający powód?
– My nie mamy złudzeń. Już same warunki naszej akcesji w najważniejszych obszarach gospodarczych i społecznych, w tym w rolnictwie, uważamy za złe. Ze względu jednak na bezpieczeństwo Polski to ryzyko należy podjąć. Z tym większym więc naciskiem podkreślamy, jak wiele dla naszych losów w Unii będzie zależeć od właściwej, polskiej polityki.
– Jaka zatem powinna być wobec Unii ta właściwa polityka polska?
– Przede wszystkim musi to być polityka, nie jak dotąd: partyjno-grupowa, lecz państwowa, jednolicie polska. Musi to być polityka, która zlikwiduje wszelkie przenoszenie lojalności z instytucji polskich na struktury europejskie, która będzie się opierać na zasadzie prymatu konstytucji i prawa polskiego nad supozycjami europejskimi.
– Ale przecie w Unii bardzo silne są tendencje całkowicie przeciwstawne?
– I my, Prawo i Sprawiedliwość, bardzo silnie im się przeciwstawiamy. Jesteśmy za Europą suwerennych państw narodowych, a nie za federacją. Jesteśmy za utrzymaniem roli parytetów narodowych w Komisji Europejskiej i przeciwko jakimkolwiek mutacjom „europejskiego rządu”. Odpowiada nam model skandynawski, w którym parlament krajowy zatwierdza wszelkie rozwiązania prawa europejskiego.
– Czy Polska posiada jakiekolwiek atuty, powiedzmy, w dniu ewentualnej akcesji do Unii Europejskiej?
– W moim przekonaniu dwa. Jeden formalny, drugi polityczny. Mamy zupełnie przyzwoitą, proporcjonalnie, reprezentację w strukturach unijnych: w Komisji Europejskiej i Parlamencie Europejskim, taką jak Hiszpania, znaczący przecież europejski kraj. No i fakt, który ma rangę osobną i zasadniczą: jesteśmy wielkim, silnym, jednym z najważniejszych narodów Europy.
Kto o tym wie?
– Przede wszystkim musimy o tym wiedzieć i pamiętać my sami, Polacy. I tak się zachowywać. Bo to jest atut: świadomość naszej godności, tożsamości, odrębności własnych interesów, siły, który w konsekwencji może rozstrzygnąć o naszej pozycji w Unii, gdzie tak zwana współpraca oznacza zawsze rywalizację, często bezwzględną.
– Wiele zatem będzie zależeć od tego, kto ewentualnie będzie nas reprezentował we władzach i strukturach Unii Europejskiej?
– Tak. Traktując jako oczywiste posiadanie najwyższych kompetencji merytorycznych, muszą to być żarliwi, polscy patrioci, dla których praca na jakimkolwiek unijnym szczeblu będzie realizacją polskich interesów.
WALDEMAR M. GAIŃSKI