MYŚLENIE NIE BOLI
Hitem ostatniego miesiąca jest książka Romana Graczyka: „Cena przetrwania. SB wobec Tygodnika Powszechnego”. Tajemnicą nie jest, że książka miała ukazać się nakładem wydawnictwa „Znak”, które to stało się promotorem „dzieł” Polakożercy Grosa. Wrażliwość, odpowiedzialnych za wybór rękopisów i autorów, zmusiła ich do odmowy wydania z książki p. Graczyka. Nie mieści się ona w polityce wydawniczej „Znaku”. Chyba to coraz bardziej rozumiem, przeglądając tytuły i indeks autorów tej oficyny. Wracając do wspomnianej książki. Autor, po dociekliwych i bardzo rzetelnych badaniach dostępnych materiałów, dowodzi, że kilka czołowych dla redakcji TP osób, było tajnymi współpracownikami SB. TP pełnił ogromna rolę w kształtowaniu świadomości politycznej i intelektualnej Polaków. Miał wielu wspaniałych redaktorów. Musiał być poddany szczególnej „opiece” bezpieki. To nie dziwi. Zdumiewa natomiast, że ci, którzy wiedzę tę posiadają, uważają, że dalej należy zakłamywać prawdę, dowodzą, że również wobec prawdy społeczeństwo dzieli się na równych i równiejszych. W praktyce oznacza to: naszych i waszych, jakkolwiek by to rozumieć, (choć wprawiony i oswojony z polska polityką Czytelnik, dokładnie wie, kto jest, kim w tej wyliczance). Na potwierdzenie, klasyczne zamazywanie złego wrażenia, tym razem przez znanego powszechnie z sympatii do WSI (nie mylić z wsią) prezydenta Bronisława Komorowskiego. Kilka dni temu czytamy informację o tym, że podczas uroczystości wręczenia ks. Adamowi Bonieckiemu Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski, Bronisław Komorowski podziękował środowisku Tygodnika „za odwagę w formułowaniu myśli, w formułowaniu pytań, dawaniu odpowiedzi na pytania, które gdzieś nas tam zawsze nurtowały”. No i kto ma rację? Tygodnik jest be czy cacy? Podobnych dylematów nie ma nasz były prezydent Lech Wałęsa. Właśnie postawił ultimatum autorom książek, w których mieli czelność wspomnieć o współpracy Bolka z wiadomymi służbami i tym, jak w czasach piastowania urzędu Lechu sprawdzał, co Tm w tej jego teczce jest. „Panowie Dudek, Cęckiewicz (pisownia oryginalna, jak na blogu), Gontarczyk, Zyzak. Daję Wam dwa tygodnie na publiczne przeproszenie za pomówienia i insynuacje. Po tym terminie sprawy kieruję do Sądu” – wpisał (m.in.) na blogu „Moja generacja” Pan Prezydent 28 marca. Tylko, dlaczego wcześniej (28 lutego br.) chlapnął u p. red. Olejnik: „Wszyscy podpisywali i ja podpisałem …” (Kropka nad i” Moniki Olejnik w TVN24) i jak się ma od tej wypowiedzi niedawny wyrok: „Były działacz Wolnych Związków Zawodowych Krzysztof Wyszkowski ma przeprosić Lecha Wałęsę za nazwanie go współpracownikiem SB o pseudonimie “Bolek” – orzekł Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Na koniec najsmaczniejszy kąsek – z posła Niesiołowskiego. Pytany przez Małgorzatę Subotić (wywiad w RP z dn. 25.03.br.) : „Jakie terytoria ma PiS? Marszałek odpowiada: Pisowskie enklawy, jak IPN, Pałac Prezydencki – to się już skończyło. Teraz są to głównie miejsca przy pomnikach, na cmentarzach. A głównym pisowskim terytorium jest miejsce przed Pałacem Prezydenckim, gdzie palą znicze i prowokacyjnie kładą zdjęcia pary prezydenckiej.
Czy aby o take Polskie walczyliśmy?
Anna Dąbrowska