Od początku października br. przy Alei Najświętszej Maryi Panny 73 działa autorska galeria sztuki Krystyny Szwajkowskiej – „Arche”. Galeria oferuje rzeźby, ceramikę, malarstwo, grafikę użytkową, ale przede wszystkim niezwykłe prace wykonane w technice litografii.
Galeria Arche funkcjonowała do niedawna w podczęstochowskim Olsztynie. Czy ta, w której się teraz znajdujemy jest kontynuacją poprzedniej, czy to nowe miejsce?
– W zasadzie trudno powiedzieć, że jest ona przeniesiona, ja po prostu zawsze chciałam mieć swoją galerię. Dużo pracuję, mam dużo prac i nie chcę, żeby leżały w szufladzie, tylko chcę je oprawić i wyeksponować. W 2008 roku w Olsztynie, tam gdzie mieszkam, na Odrzykoniu, założyliśmy z mężem galerię i organizowaliśmy wernisaże, na początku moje. Potem zapraszaliśmy innych, zwłaszcza, że mój mąż grał w zespole bluesowym Breakmaszyna, więc były i koncerty. W Olsztynie organizowałam i organizuję do tej pory konkurs dla dzieci „Nasza Jura” pod patronatem Wójta Gminy. W pewnym momencie pomyślałam sobie, że moja galeria jest trochę na uboczu, więc może lepiej by było zrobić galerię w centrum Olsztyna, tam, gdzie są turyści, bliżej rynku. W tym roku wynajęłam pomieszczenie przy ulicy Zamkowej, gdzie galeria funkcjonowała od wiosny do końca sierpnia. Potem podjęłam wyzwanie w Częstochowie.
Nie mogę powiedzieć, że galeria została przeniesiona, po prostu powstała nowa, inna, w innym miejscu. Poprzednia, zlokalizowana w Olsztynie, była nastawiona na Jurę i na to, co z Jurą jest związane – amonity, skały, pejzaże jurajskie, zamek. Powstała głównie z myślą o turystach. Skoro nowa galeria jest zlokalizowana w Częstochowie, to prace w niej prezentowane mogą być bardziej różnorodne. To jest poszerzenie w stosunku do tego, co było w galerii przy Zamkowej w Olsztynie i tego, co mam w galerii w domu. Muszę też na nią zapracować, sprzedać swoje prace, więc muszę też mieć taki wybór, który zadowoli różne gusta, stąd prezentuję więcej prac.
W Galerii znajdują się głównie Pani prace. Kim są pozostali artyści?
– Nie robię ceramiki, nie znam się na ceramice, natomiast wiem, że ceramika ludzi interesuje. Żeby klient mógł ją tutaj znaleźć, prezentuję prace Roberta Drogosza, bo są ciekawe, pomysłowe i też jest w takich formatach, że zmieszczą się do każdego wnętrza. Zaprosiłam Roberta Drogosza, bo cenię sobie jego prace. Prezentuję też prace mojej koleżanki, Iwony Markowicz-Winieckiej. Są to aniołki namalowane na drewnie – prace bardzo profesjonalne. Mam jeszcze prace graficzne, które są drukowane na tkaninach, na poduszkach, na torbach i na ubiorach, i to są prace Patrycji Pawłuckiej.
Jak powstają litografie?
– Jeżeli chodzi o proces techniczny litografii, to napisałam na ten temat książkę pt. „Litografia – tradycja i współczesność”, która jest podręcznikiem akademickim. Jest to proces bardzo skomplikowany, długi i pracochłonny, ale w telegraficznym skrócie można powiedzieć, że litografie robi się na wapiennych kamieniach, które się szlifuje, a następnie nanosi na nie rysunek za pomocą specjalnych tuszy albo kredek, typowo przeznaczonych do litografii. Następnie wykonuje się preparację gumą arabską; puste miejsca są odporne na farbę i przyjmują wodę. Jest to najprostsza wersja, kiedy robimy rysunek w jednym kolorze, natomiast większość moich prac to są prace barwne. Do każdego koloru muszę wykonać osobny rysunek i to drukować. Te wszystkie warstwy drukowane w jednym miejscu na papierze dają właśnie obraz litograficzny.
Czy odwiedzający galerię są zainteresowani techniką litografii?
– Zadają pytania. Faktem jest, że jednak większość ludzi interesuje się malarstwem. Może dlatego, że wiedzą jak się maluje na płótnie, natomiast o litografii nie wszyscy słyszeli. Litografia to jest termin, który niektórzy słyszą pierwszy raz jak tu przychodzą i dowiadują się wtedy na czym to mniej więcej polega. Wtedy dziwią się, pytają, czy na tym kamieniu się rzeźbi.
Litografie można powielać, czy zatem prace tracą na unikatowości?
– Z każdej pracy litograficznej powstają odbitki, więc to jest z jednej strony dobrze, a z drugiej źle, bo jest ileś egzemplarzy tego samego i wiele osób może mieć taką samą pracę, ale staram się robić odbitki, które też się trochę różnią. Czasami są osoby niezorientowane, musimy im tłumaczyć, że prace litograficzne, chociażby ich było 100 czy 500, są oryginalne, to nie są żadne kopie ani powielenia. Zarówno tę setną jak i pierwszą robi się w ten sam sposób. Prace mogą mieć różną wartość, o czym decyduje kolejność ich wykonania. Podpisuje się kolejność odbitek i numeruje całość nakładu.
To forma bardzo plastyczna…
– Każdy kolor trzeba narysować osobno. W przypadku każdej pracy mogę sobie odtworzyć kolory i mogę je wyliczyć. Wszystkie, bo mogę to odtworzyć. Prace mają związek z tym, co się w człowieku zmienia, co się w życiu dzieje w danym momencie, to wszystko wpływa na naszą ekspresję, na to, jak się wyrażamy później w sztuce. Moje wcześniejsze prace są inspirowane bardziej ziemią, naturą, są w mniejszej rozpiętości gamy kolorystycznej, są bardziej stonowane. Nowe prace są natomiast abstrakcyjne, ale mają odniesienie do człowieka. Cykl „Struktury życia” obrazuje życie człowieka, tylko bardziej pod pojęciem abstrakcyjnym, co wiąże się też z zupełnie inną kolorystyką.
Rozmawiała
K. Gaudy