WSPOMNIENIE. Zenon Świerzy


„W tych dawniejszych czasach, ale nie tak znowu bardzo dawnych, On wybrał tę trudniejszą drogę. Ci, którzy Go znali wiedzą, że nie było Mu łatwo…”

 

Te słowa kazania księdza proboszcza Kazimierza Najmana, wygłoszone podczas Mszy Św. poprzedzającej ostatnią drogę mojego Taty, utkwiły mi mocno w pamięci, głośno i dobitnie brzmią w mojej głowie aż do tej pory. Może powinienem traktować je jak motto na pozostałe lata mojego życia? Mam nadzieję że żaden Alzheimer, skleroza czy amnezja nigdy mi ich nie odbiorą.

Nikt nie wybiera sobie rodziców, ani rodziny, w której na świat przychodzi. Niektórzy od początku mają niełatwe życie nie mając wpływu na okoliczności. Często jednak, gdy wchodzą w dorosłość, pojawiają się okazje, by sobie życie ułatwić, niekiedy za cenę własnej godności. Wystarczy zapisać się do odpowiedniej organizacji, wejść w środowisko „właściwych” ludzi, spełnić czyjeś oczekiwania albo zwyczajnie kogoś „sprzedać”. Świat byłby piekłem, gdyby wszyscy tak czynili. Mój Tata na szczęście taki nie był i jestem z Niego bardzo dumny, podobnie jak wszyscy inni członkowie rodziny.

Zenon Świerzy urodził się w Kawodrzy Górnej, kiedy jeszcze nie była ona dzielnicą Częstochowy i przez całe życie związany był z naszym miastem. Wrzesień 1939 Tata słabo pamiętał, głównie to że Mama, czyli moja Babcia, podczas próby ewakuacji z Częstochowy przy szosie w okolicach Janowa zakrywała go leżącego gałęziami, aby ukryć przed niemieckim nalotem, wśród głośnych krzyków rannej licznej ludności cywilnej towarzyszącej wycofującym się z dużym porządkiem i dyscypliną oddziałom częstochowskiej 7 Dywizji Piechoty Armii „Kraków”, przy odgłosach nadlatującej Luftwaffe i eksplozjach zrzucanych bomb oraz trzasku płonącego lasu. Polscy żołnierze w tym czasie strzelali do nadlatujących samolotów. Potem wspominał, że powróciwszy do Częstochowy widział nowy, niemiecki „porządek”, czego ilustracją był widok furmanki wiozącej ogromną szpulę kabli przy placu Daszyńskiego, którą z wyraźnym trudem ciągnęli zaprzęgnięci do niej… Żydzi… O wydarzeniach tych czytał dokładniej wiele lat później w fascynującej i bogato ilustrowanej, promowanej przez Gazetę Częstochowską książce „Czołgi na przedmieściach” autorstwa Adama Kurusa, nie dane Mu jednak było doczytać jej do końca…

Śmierć ojca, z zawodu stolarza, w wieku 9 lat podczas niemieckiej okupacji sprawiła, że podobnie jak 2 siostry musiał wcześnie wydorośleć i pomóc samotnej matce i siostrom w utrzymywaniu rodziny i zdobywaniu żywności, co wbrew pozorom było wyjątkowo niełatwym w tamtych czasach zadaniem. Już jako dziesięcioletni chłopiec jeździł zimą zatłoczonym pociągiem do Koniecpola i innych okolicznych miejscowości w poszukiwaniu okazji do zakupu produktów rolnych, często narażając się na represje wobec ludności cywilnej ze strony niemieckiego okupanta, a nawet będąc ich świadkiem. Wspominał często bohaterską postawę księdza wikariusza parafii pw. Św. Barbary, Teodora Popczyka, zastrzelonego przez Niemców w 1943 roku, jako człowieka niosącego im oraz wielu innym rodzinom bardzo konkretną pomoc w tych czasach, dostarczając żywność, lekarstwa czy ukrywając Żydów, przez co oczywiście ryzykował życiem. Bardzo możliwe że te trudności ukształtowały niezłomny niemal charakter Taty, odporność na trudności oraz były przyczyną stosunkowo dobrego zdrowia i względnie długiego życia.

Był świadkiem wycofania się Niemców zimą 1945 roku z Częstochowy oraz niemal jednoczesnego przyjścia nowego, radzieckiego okupanta, przez komunistyczną propagandę oraz w wyniku nieporozumienia niesłusznie nazywanego „wyzwoleniem”. Pamiętam, że kiedyś w szkole podstawowej otrzymałem za zadanie domowe dotrzeć do świadków tamtych wydarzeń i dowiedzieć się, jak to wyglądało. Tata w prostych słowach opowiedział, że do miasta nagle wjechała fala radzieckich czołgów, które Niemcy jednak dość szybko zniszczyli, opowiadał mi nawet w których miejscach widział spalone czołgi. Potem nadjechała druga fala czołgów, której Niemcy nie dali rady i w popłochu uciekli przy głośnym akompaniamencie eksplozji podpalonych składów amunicji w pobliżu stacji kolejowej na Stradomiu. Tata wspominał także dużą ilość amerykańskiego i brytyjskiego sprzętu wojskowego, samochodów, jak również żywności i papierosów, jakie posiadali radzieccy żołnierze, pochodzącej z sojuszniczej pomocy tych krajów. Później widział także oryginalne radzieckie samochody z charakterystycznymi topornymi kształtami nadanymi przez „karoserię” zbitą z desek obitych blachą.

W związku z zakończeniem działań wojennych poszedł do szkoły, uprawiał amatorsko takie dyscypliny sportowe jak biegi oraz boks, a także zapisał się do drużyny harcerskiej. Zanim komunistyczna władza utrwaliła się na dobre, można jeszcze było na obozach harcerskich śpiewać piosenki, której fragmenty Tata czasami śpiewał czy cytował:

„Rano kasza, wieczór kasza,

Kiedy Polska będzie nasza?

Rano kluski, wieczór kluski,

Polska nasza, a rząd ruski…”

Pewnego razu gdy byłem nastolatkiem, podczas porządkowania księgozbioru przez Tatę zauważyłem z ogromnym zdumieniem ale i zawodem pięknie wydaną i ilustrowaną książkę o Stalinie. Z jękiem tegoż zawodu zadałem pytanie: „Tato… no co Ty…?” Tata kazał mi usiąść i wyjaśnił, że na mistrzostwach regionalnych ówczesnego województwa katowickiego w biegu chyba na 400 m otrzymał ją w nagrodę za zajęcie pierwszego miejsca (tych szczegółów nie jestem pewien, czy je dobrze zapamiętałem). Zarówno drugie jak i trzecie miejsce były nagrodzone w znacznie bardziej atrakcyjny i praktyczny sposób…

Ścieżka edukacji Zenona Świerzego również nie była prosta lecz zawiła: początkowo ukończył zasadniczą szkołę zawodową uzyskując zawód tokarza, po czym kontynuował naukę w technikum po szkole zasadniczej, by następnie podjąć pracę w Przedsiębiorstwie Geologicznym Rud Żelaznych w Częstochowie, jeżdżąc w częste delegacje po Polsce. Po kilku latach, w 1959 został pracownikiem technicznym na Politechnice Częstochowskiej. Niedługo po jej rozpoczęciu przełożeni zaproponowali mu studia w trybie wieczorowym na kierunku Mechanika i Budowa Maszyn (na Wydziale Budowy Maszyn, obecnie nazywającym się Wydziałem inżynierii Mechanicznej i Informatyki), które po 5 latach ukończył uzyskując tytuł magistra inżyniera mechanika, a następnie został asystentem na Wydziale Metalurgicznym (który obecnie nazywa się Wydziałem Inżynierii Procesowej, Materiałowej i Fizyki Stosowanej). W międzyczasie w 1961 roku ożenił się z Haliną z domu Boczoń, małżonkom przyszło na świat 2 synów (Jarosław i Maciej) i córka (Agnieszka). Wcześniej natomiast, przed okresem narzeczeńskim i w jego trakcie, spędzali wakacyjny czas w gronie licznych znajomych pływając kajakiem po Mazurach czy na górskich wycieczkach w Beskidach, oraz pomagając w pracach gospodarskich rodzinie Haliny. Po latach nawet małżonkowie zostali odznaczeni „Medalem za długoletnie pożycie małżeńskie” przez Prezydenta RP w 2015 roku (wówczas mieli już troje dorosłych wnucząt: Justynę, Agatę i Łukasza). Wracając do lat 60-tych, w ramach pracy zawodowej Zenon natomiast został współautorem 9 publikacji naukowych oraz 1 skryptu dla studentów z zakresu metaloznawstwa, a także pewnego opatentowanego wynalazku. Był zaangażowany w działalność Związku Nauczycielstwa Polskiego, otrzymując nawet Złotą Odznakę dla zasłużonych działaczy. W 1981 po 10 latach przewodu doktorskiego, pod kierunkiem Pani doc. dr hab. inż. Stefanii Stachury obronił pracę doktorską pod tytułem „Wpływ szybkości chłodzenia z temperatury austenityzacji na strukturę i własności stali o podwyższonej wytrzymałości”. Pomimo ogromnego wysiłku włożonego w uzyskanie tytułów naukowych, Tata na zawsze pozostał człowiekiem skromnym i nigdy się nimi nie przechwalał, Jego wolą było żeby nie pisać ich nawet na nekrologu, prosił by użyć jedynie sformułowania „emerytowany nauczyciel akademicki Politechniki Częstochowskiej” i tak też się stało.

Rok wcześniej natomiast, we wrześniu 1980 zapisał się do NSZZ „Solidarność” pracowników Politechniki Częstochowskiej, w której aktywnie działał również (albo raczej zwłaszcza) po jej oficjalnej delegalizacji, a także po reaktywacji i do końca swych dni identyfikował się bardzo ściśle ze związkiem zawodowym. Dla mnie osobiście był to najciekawszy dziesięcioletni okres w życiu Taty, zwłaszcza że wprawdzie byłem już na świecie ale bardzo niewiele z tego pamiętam. Był to okres kiedy z dużym zaangażowaniem i odwagą, przy wsparciu rodziny, aktywnie działał przeciwko ustrojowi socjalistycznemu, któremu nigdy zresztą nie sprzyjał i traktował jako narzucony przez radzieckiego okupanta. Świadomie i dobrowolnie, narażając się na nieprzyjemności, jedynie sporadycznie uczestniczył w pochodach pierwszomajowych, odmawiał jednak zdecydowanie niesienia czerwonej flagi. Wiadomości z tamtych czasów czerpał z polskojęzycznych rozgłośni Radia Wolna Europa oraz Londynu. Uczestniczył natomiast chętnie w uroczystościach religijnych, zwłaszcza Mszach Św. w intencji Ojczyzny, nierzadko je organizował, oraz w solidarnościowych demonstracjach. Kiedyś opowiadał jak podczas próby rozpędzenia demonstracji przez milicjantów z ZOMO w pobliżu Taty upadł wystrzelony granat z gazem łzawiącym. Tata szybko go podniósł i odrzucił w kierunku „nieśmiało szarżujących” milicjantów przyprawiając ich dość szybko o łzy, bynajmniej nie z powodu wzruszenia. Można było domyślać się, że komunistyczna władza nie będzie przychylnie nastawiona do tego rodzaju działań, stąd w marcu 1982 roku Zenon Świerzy został w ramach represji zwolniony z pracy. Należy przypomnieć młodszym czytelnikom, że w tamtych czasach podobnym Tacie osobom było jeszcze trudniej znaleźć pracę niż w ogóle w czasach obecnych. Jednakże dzięki wyjątkowo odważnej i tak samo ryzykownej postawie prof. dr. hab. inż. Ryszarda Parkitnego został przyjęty do pracy w Instytucie Podstaw Konstrukcji Maszyn na Wydziale Budowy Maszyn P. Cz. jako pracownik techniczny, gdzie pracował aż do emerytury. Po 30 latach miał okazję odwdzięczyć się profesorowi Parkitnemu wspierając Go w długich i wyczerpujących staraniach o skuteczne udowodnienie, że niesłusznie został oskarżony o kłamstwo lustracyjne i współpracę z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa, której nazwa była bardzo zresztą myląca, że tak wyjaśnię młodszym czytelnikom… Służba ta była wręcz bardzo niebezpieczna dla wielu niepogodzonych z socjalistycznym systemem ludzi, często niebezpieczna śmiertelnie…

Po wprowadzeniu stanu wojennego (niezgodnym zresztą nawet z ówczesnym prawem) przez komunistyczne władze i zdelegalizowaniu Solidarności Zenon Świerzy nadal działał w strukturach podziemnych i brał udział w demonstracjach. Najgłębiej w pamięć zapadły Mu wydarzenia jakie nastąpiły kiedy został zatrzymany przez milicję po demonstracji wraz z innymi uczestnikami, wśród których było dużo młodzieży szkolnej, na całą noc z 1 na 2 września 1982 roku. Zatrzymania nastąpiły w ramach represji po licznej i gwałtownej demonstracji w centrum Częstochowy jaka zbiegła się w czasie z nabożeństwem z okazji rozpoczęcia roku szkolnego na Jasnej Górze. W pewnej chwili do sali, gdzie byli przetrzymywani, wtargnął funkcjonariusz SB głośno wyzywając i krzycząc, że uczniowie nie byli na nabożeństwie z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, ale by wywołać demonstrację i zamieszki, bo uczniowie przecież nie potrafią się modlić. Wyszedł wówczas przed grupę zatrzymanych około czternastoletni z wyglądu chłopiec i powoli się przeżegnał po czym w ciszy, która wówczas nastąpiła, głośno i wyraźnie odmówił „Ojcze nasz”… Wspomnienie to zostało na zawsze głęboko w pamięci bohatera niniejszego tekstu.

Sam zaś bohater tuż po wspomnianym wcześniej zwolnieniu z pracy zaangażował się we współredagowanie i kolportaż podziemnego czasopisma, biuletynu pt. „CDN” W kolportaż także zaangażowany był m. in. szwagier Waldemar Trzepizur, a także siostra Janina Skurzyńska. Pismo to było ewenementem na skalę krajowa, wziąwszy pod uwagę wielkość miasta, w końcowym okresie miało nakład około 4,5 tysiąca egzemplarzy. Zarówno redakcja jak i kolportaż odbywały się bardzo sprawnie. Zenon Świerzy uchodził za bardzo dobrego konspiratora oraz niezwykle sprawnego i niestrudzonego kolportera, niekiedy autora tekstów, które z oczywistych względów publikował pod różnymi, niestety nieznanymi mi, pseudonimami. Po kilku miesiącach podziemna „Solidarność” w Częstochowie zaczęła wydawać drugie pismo o bardzo adekwatnym i potrzebnym w tym czasie tytule „Nadzieja”, w które Tata również był zaangażowany (zebranie założycielskie nawet odbyło się w naszym mieszkaniu). Jako że „Solidarność” traktował w sposób bardzo dosłowny, jednocześnie wraz z zaufanymi kolegami z Politechniki (początkowo z Markiem Kubarą, Zbigniewem Stradomskim, Andrzejem Bochenkiem i Andrzejem Wyględaczem) podjął inicjatywę zorganizowania pomocy materialnej osobom represjonowanym, więźniom politycznym i ich rodzinom zarówno w regionie częstochowskim jak i lublinieckim. Początkowo na ten cel składali się z prywatnych pieniędzy, potem otrzymywali je także od wielu innych pracowników Politechniki jak też odbiorców i czytelników „CDN-u”, także z kasy podziemia. Sam Zenon Świerzy szacunkowo przekazał osobiście pomoc w postaci zapomogi dla 22 osób (i ich rodzin) rzędu 10 000 ówczesnych złotych każdorazowo, po 20 000 zł dla 2 innych związkowców oraz 6 000 zł jednej osobie. Tu może warto zauważyć, że w tamtych czasach były duże kłopoty z zaopatrzeniem, w sklepach brakowało wielu towarów i nawet posiadając pieniądze nie zawsze można było za nie kupić potrzebne artykuły. Obecnie nawet tym, którzy żyli w onych czasach, trudno sobie taką sytuację przypomnieć, a co dopiero wyobrazić urodzonym później… Niemniej  jednak z całą pewnością w lepszej sytuacji był represjonowany człowiek posiadający pieniądze z zapomogi niż ktoś, do kogo ona z przyczyn obiektywnych nie dotarła bądź dotarła z opóźnieniem.

Nie był na szczęście samotną wyspą na „Czerwonym Oceanie Niespokojnym” w burzliwym czasie. Takich wysp był cały archipelag. Liczni równie oddani sprawie, odważni ludzie i ich rodziny, czynili podobnie niosąc pomoc i światło nadziei bliźnim, którzy nierzadko już je stracili. Oni je wskrzesili. Było ich niemało, choć ze względu na konspirację często nie wiedzieli o sobie nawzajem, może nawet mijali się w częstochowskiej Alei Najświętszej Maryi Panny nie zwracając na siebie wzajemnie uwagi? Nie robili tego dla rozgłosu. Niestety nie czas ani miejsce, a i moja niewystarczająca wiedza, nie pozwalają mi przywołać ich nazwisk i należnie uhonorować, wierzę jednak że Dobry Bóg o Nich nie zapomni i wynagrodzi we właściwy i należny sposób. Chwała im za uczynione dobro! Licznie i tłumnie niemalże przybyli, pomimo bardzo niesprzyjającej aury, na pogrzeb Zmarłego krewni, przyjaciele, znajomi (nawet poznani już na krótko przed Jego śmiercią w szpitalu państwo Śmieja), współpracownicy oraz przyjaciele Rodziny są najlepszym dowodem, że warto było właśnie tak żyć.

W latach 80-tych żona Zenona, Halina, zaangażowana była w działalność charytatywną przy kościele pw. Św. Wojciecha, którego inicjatorem budowy oraz proboszczem był wówczas świetny organizator i kapłan o wielkiej żarliwości wiary, ks. Józef Słomian. W pomieszczeniach kościoła odbywały się też spektakle kulturalne z cyklu „Tydzień Kultury Chrześcijańskiej”, w których organizowanie byli włączeni obydwoje małżonkowie, zaś inicjatorami byli m. in. Halina Grzybowska (zwana „Agatą”), ks. Marian Duda, Jerzy Ziora, Adam Banaszkiewicz, Ludmiła i Stefan  Ludwikowscy). W ramach tych spotkań występowali zaproszeni goście i prelegenci, niektórzy z nich nocowali u państwa Świerzych bądź byli tam zapraszani na kolację. Prelegentami byli artyści, historycy i działacze społeczni, ludzie kultury, tematyka wystąpień dotyczyła przemilczanych przez oficjalne władze zagadnień z historii czy kultury. Trudno wymienić wszystkich prelegentów, pamiętam osobiście poetkę Ankę Kowalską, rusycystę i literaturoznawcę Andrzeja Drawicza, aktorów Włodzimierza Kalenika, Katarzynę Łaniewską, Hankę Skarżankę i Halinę Mikołajską, biskupa Józef Życińskiego czy satyryka Jacka Fedorowicza. Z tym ostatnim wiąże się anegdota: Tata pojechał na dworzec PKP skąd miał go odebrać wraz z H. Grzybowską i przywieźć „maluchem” do wiadomego kościoła. Na dworcu spotkał H. Grzybowską i nie zauważywszy stojącego nieopodal mężczyzny zapytał: „no i gdzie masz tego Fedorowicza?” na co ona pokazała na stojącego obok mężczyznę. Wówczas Tata uśmiechnąwszy się z własnego roztargnienia przedstawił się i przywitał z zaproszonym gościem, który następnie udał się na swój bardzo dowcipny występ.

W roku 1989 Zenon Świerzy współtworzył Komitety Obywatelskie „Solidarność” w ramach przygotowań do pierwszych wolnych wyborów do tzw. Sejmu Kontraktowego, nazwanego tak ze względu na ustalone wcześniej proporcje udziału poszczególnych frakcji politycznych. Później nieco mniej aktywnie działał w stowarzyszeniach Liga Miejska w Częstochowie oraz Unia Laikatu Katolickiego. Nie ubiegał się o urzędy i nie dbał o zaszczyty, zawsze bardziej interesowała Go konkretna pomoc konkretnemu człowiekowi. Kilka lat przed odejściem na emeryturę został pracownikiem dydaktycznym, w późnym wieku opanował obsługę komputera i program komputerowy do rysunku technicznego AutoCAD, którego posługiwaniem się uczył studentów.

Zenon przeszedł na emeryturę w 1999 roku. Przez wiele lat zgłębiał historię II Wojny Światowej, ze szczególnym uwzględnieniem działań Armii Krajowej, posiadał bogaty księgozbiór na ten temat. Znał osobiście dowódców niektórych oddziałów i ich relacje z tamtych czasów. Ja natomiast osobiście przypominam sobie jedynie postać pana porucznika Stanisława Bączyńskiego, ps. „Bas”, który dowodził m. in. akcją zlikwidowania słynącego z okrucieństwa wobec polskiej ludności hitlerowskiego żandarma zwanego „krwawym Julkiem” w okolicach Złotego Potoku. Warto  mieć na uwadze, że dowództwo tej akcji przez powojenną komunistyczną propagandę często przypisywane było komuś innemu. Tata do końca swych dni pozostał człowiekiem bardzo aktywnym umysłowo: hobbystycznie choć i z niemałym trudem uczył się języka angielskiego, żywo interesował się polityką krajową i zagraniczną, sportem, opanowywał obsługę komputera, posługiwanie się internetem, a za jego pośrednictwem amatorsko inwestował na Giełdzie i korzystał internetowego rachunku bankowego praktycznie do ostatnich dni życia.

Wiele działań Taty jest dla mnie inspiracją w codziennym życiu, jako najmłodszy syn po Jego śmierci nadal niczym historyk „odkrywam” wydarzenia, w których brał udział, a których ja pamiętać nie mogę. Te najbardziej istotne i interesujące przytaczam w niniejszym tekście. Mam cichą nadzieję że udało mi się Czytelników zainteresować. Nie chciałem pisać tylko o Tacie i tylko dla Niego, lecz przede wszystkim w sposób interesujący dla Szanownego Czytelnika, dlatego zależało mi na przedstawieniu ciekawych zdarzeń, odważnych ludzi i osobistych relacji z przeszłości, a nawet anegdot. Zachęcam Państwa tym samym do gromadzenia cennych wspomnień ze strony żyjących krewnych, zanim stanie się na to zbyt późno…

Tata był ogólnie człowiekiem lubianym, towarzyskim i łatwo nawiązującym kontakty, był zdecydowanym antykomunistą, człowiekiem religijnym o poglądach mocno prawicowych. W miarę możliwości dawał temu wyraz: wiosną 2015 roku razem z małżonką zebrali ponad 100 podpisów poparcia dla kandydatury Andrzeja Dudy przed wyborami prezydenckimi. Wziąwszy pod uwagę ogromną ilość ludzi, których w życiu spotkał, przepraszam wszystkich, którzy poczuli się w niniejszym wspomnieniu pominięci, ale wziąwszy powyższe pod uwagę oraz objętość Gazety, gdyby wymienić wszystkie ważne osoby z życia Taty, tekst mógłby zostać opublikowany jedynie w formie przypominającej „książkę telefoniczną”.

 

Wspomnienia zebrał syn, Maciej Świerzy

Opracowano na podstawie wspomnień członków Rodziny, przyjaciół, współpracowników oraz następujących publikacji:

  1. „Opozycja w regionie częstochowskim 1981-1989”, Maria Nowakowska Majcher, Muzeum Częstochowskie, Częstochowa 2009.
  2. „Encyklopedia Solidarności, tom II, Opozycja w PRL 1976-1989”, Oficyna Wydawnicza Wolność, Instytut Pamięci Narodowej, 2012.
  3. „Ostoja nadziei”, Dzieje kościoła parafialnego św. Wojciecha, biskupa i męczennika w Częstochowie, Piotr Stefaniak, Kraków 2014.
  4. „Czas >>Solidarności<<” (cz. 1-2), Zbigniew Muchowicz, Gazeta Częstochowska, nr 63-34 oraz 65/35, Częstochowa 1992.
Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *