Wolontariat daje radość (II)


POD PATRONATEM „GAZETY CZĘSTOCHOWSKIEJ”

16 grudnia w Młodzieżowym Domu Kultury przy ul. Łukasińskiego w Częstochowie po raz czwarty rozdano wyróżnienia IV edycji konkursu Barwy Częstochowskiego Wolontariatu.

Laur i podziękowanie za rok pracy na rzecz drugiego człowieka odebrali: w grupie najmłodszych wolontariuszy – Małgorzata Bomba (Szkolne Koło Wolontariatu przy Gimnazjum, im. K.K. Baczyńskiego w Poczesnej), Adam Dróżdż (Stowarzyszenie Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej), Monika Pakulska (Dom Pomocy Społecznej w Poraju), Daria Maruszczyk i Faustyna Ledwoń (Stowarzyszenie dla Boronowa); W kategorii drugiej – Wioletta Sypuła (Polski Czerwony Krzyż), Jolanta Purgal (Fundacja Chrześcijańską „Adullam”), Joanna Potempska (Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci „Pomagajmy Razem”), Alicja Przyszło i Janina Okwiet (Stowarzyszenie Częstochowskie Amazonki), Dominik Kliszewski (Polski Komitet Pomocy Społecznej).

Po uroczystości chwilę porozmawialiśmy z niektórymi laureatami
Faustyna Ledwoń i Daria Maruszczyk z Boronowa mają po czternaście lat i w wolontariacie działają ponad rok.
Dlaczego podjęłyście pracę charytatywną?
– Lubimy pomagać innym. To dla nas nie jest praca, ale przyjemność. Ta działalność daje nam wesołe chwile i radość.

Komu pomagacie?
– Siedemdziesięcioletniej pani Agnieszce Hubalek, która porusza się na wózku i jest samotna. Myjemy jej podłogi, robimy zakupy, ułatwiamy poruszanie. Staramy się odwiedzać naszą podopieczną prawie codziennie.

Sądzicie, że dzisiaj wolontariat jest potrzebny?
– Bardzo. Wielu ludzi oczekuje pomocy, chorzy, osamotnieni. Satysfakcja jest obopólna, my spędzamy z naszą podopieczną czas i jej też jest miło.

A jak waszą działalność oceniają koledzy?
– Przede wszystkim cieszymy się, że ideą wolontariatu udaje się nam zarazić znajomych. Podpowiadają nam nawet jak załatwić niektóre sprawy, chętnie też pomagają. Naszą pracę doceniają również nasi rodzice i nauczyciele.

Nina Okwiet
Częstochowskie Stowarzyszenie Amazonki

Jak zaczęła się Pani działalność?
– Już ponad 10 lat jestem w wolontariacie. Podjęłam się tej pracy z własnej potrzeby, po osobistym doświadczeniu. Dwukrotnie przeszłam cały cykl leczenia onkologicznego – i wówczas potrzebowałam takiego wsparcia.

Kogo Pani podtrzymuje na duchu?
– Głównie kobiety chore na nowotwór piersi. Początkowo, przez ponad rok prawie codziennie chodziłam na oddział onkologiczny do szpitala na Parkitce. Teraz nieco rzadziej, bo w Stowarzyszeniu prowadzę grupę ochotniczek. To mnie trochę absorbuje.

Na czym konkretnie polega Pani działalność?
– Moim zadaniem jest przede wszystkim powiedzieć, że przeszłam tę chorobę, że wróciłam do pracy, działam społecznie. Pokazać, że jestem żywym przykładem tego, że można pokonać chorobę.

Dlaczego tak ważny jest dla Pani wolontariat?
– Będąc w wolontariacie mam świadomość, że jestem świadectwem, że można z tej choroby wyjść, wrócić do pracy i nawet pomóc innym. To jest dla mnie najbardziej motywujący do pracy czynnik. Psycholog i rehabilitant są jak najbardziej potrzebni, ale myślę, że żywy dowód i przykład osoby, która dwa razy poddawała się leczeniu jest dla kobiet najbardziej wiarygodny.

Pomaganie osobom chorym na nowotwór nie jest prostym zadaniem.
– Jest bardzo trudne. Zauważyłam, że chorzy oczekują potwierdzenia, że na pewno wyzdrowieją. Nie mogę im tego zapewnić, bo nie chcę być zakłamana. To nigdy nie jest wiadome, nie wiem przecież nawet jak potoczy się moje życie.

Co daje Pani satysfakcję?
– Uśmiech u chorych. Ich satysfakcja z walki z chorobą, z pokonania rezygnacji.

Ilu osobom udało się Pani pomóc?
– Ostatnio, gdy na oddziale prowadziłam swój monolog – bo to tak wygląda – i mówiłam o sobie, kim jestem, co przeszłam, nagle jedna z pań podeszła do mnie, wyciągnęła rękę i powiedziała, że nikt jeszcze, nawet psycholog, tak jej nie pomógł jak ja. Ilu osobom pomogłam? Nie liczyłam. Oby jak najwięcej.

Kazimierz Słobodzian
prezes Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy „Agape”

Co jest najcenniejsze w dzisiejszej uroczystości?
– Dla nas, organizatorów, to, że zgodnie z naszym przesłaniem: „Podziękuj wolontariuszowi” możemy wyrazić wdzięczność wszystkim, którzy ofiarowują siebie innym, podziękować za cały rok ich pracy. Formuła gali ma również pokazać wolontariuszy na szerszym forum i promować ich działalność, również po to, by zachęcić innych do zaangażowania się.

Łatwo wybrać jest tych najlepszych?
– Zawsze jest pewien niedosyt, bo nagradzamy pięciu laureatów w poszczególnych kategoriach, a jest znacznie więcej osób, które pragnęlibyśmy wyróżnić. Mamy nadzieję, że wyróżnienia zmotywują naszych wolontariuszy do jeszcze większego zaangażowania i jednocześnie będą oni godnym przykładem do naśladowania.

Czy dzisiaj, w dobie komercjalizmu, wolontariat jest popularny?
– Myślę, że staje się coraz bardziej popularny. Cieszy, że też wśród szkolnej młodzieży. Do młodych dociera coraz więcej informacji i ofert. Niestety, wolontariat często przegrywa z innymi propozycjami dla młodzieży. Komputer i internet sprawiają, że młodzież choć jest chętna do pracy nie ma na to czasu. Natomiast osoby starsze wykazują w ostatnich latach coraz większe zainteresowanie wolontariatem. Jest on dla nich sposobem na samotność.

Gdzie mogą zgłaszać się zainteresowani pracą w wolontariacie?
– Takich miejsc jest wiele, między innymi nasze Centrum Wolontariatu przy Stowarzyszeniu „Agape”, które mieści się przy al. Wolności 44 w Częstochowie. Każdy chętny jest mile widziany. Mamy do zaoferowania różne propozycje pomocy – w hospicjum, domach pomocy społecznej, świetlicach środowiskowych, organizacjach pozarządowych.

Czy potrzeba wolontariatu nie świadczy o wysokim poziomie ubóstwa, o tym, że w kraju jest po prostu źle?
– Nie. W porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej Polska nie lokuje się w grupie krajów o wysokim poziomie ubóstwa.

To znaczy, że wolontariat wpisany jest w normalne funkcjonowanie państwa?
– Jest on, w moim przekonaniu, fundamentem społeczeństwa obywatelskiego, państwa otwartego na aktywność obywateli, podejmujących inicjatywy z samych siebie, a nie pod nakazem czy przymusem. Pamiętamy czyny społeczne z okresu PRL-u, gdy władza różnymi sposobami nakłaniała do pracy społecznej. Choć ludność odpowiadała na to, nie było to oznaką społeczeństwa obywatelskiego. To kształtuje dobra wola i umiejętność samoorganizowania się. Na przykład: jeżeli mieszkańcy sami usuwają bałagan na klatce schodowej wykazują postawę społeczeństwa obywatelskiego, jeśli czekają, aż ktoś ich zorganizuje, to jeszcze daleko im do tego.

W jaki sposób zachęciłby Pan młodych ludzi do działania na rzecz innych?
– Trzeba podkreślić, że wolontariat jest dobrowolny. Jednak nie jest – jak to się zwykło mówić – bezinteresowny w stu procentach. Owszem, nie można mówić o wolontariacie, gdy za pracę otrzymuje się pieniężną gratyfikację, ale są inne formy nagradzania. Satysfakcja dla siebie i wdzięczność innych, to tylko niektóre pozytywne efekty. Młodemu człowiekowi wolontariat daje możliwość wejścia na rynek pracy i sprawdzenie siebie w różnych rolach. Możne ocenić, czy nadaje się do pracy z małymi dziećmi czy starszymi. Nie bez znaczenia jest też nawiązywanie nowych przyjaźni i kontaktów, co okazuje się ważne przy szukaniu stałego zatrudnienia. Tak funkcjonują młodzi na Zachodzie. Spotkałem w Niemczech wolontariusza, który świadomie, gdy nie znalazł zatrudnienia po studiach zaangażował się do pracy bezpłatnej w organizacji pozarządowej. Okazuje się, że stała aktywność, na różnych polach, nie tylko zawodowych, jest ważna dla potencjalnego pracodawcy. Świadczy o umiejętności samoorganizowania przyszłego pracownika, pokazuje jego aktywność. Osoba, która po szkole nie zajmuje się niczym jest w trudniejszym położeniu na rynku pracy niż ta, która się angażuje w różne działania.

Czy w naszym regionie dużo jest wolontariuszy?
– Szacujemy, że tych zaangażowanych minimum raz w tygodniu jest około dwóch tysięcy osób. Udzielających się okazjonalnie jest znacznie więcej, około dziesięciu tysięcy.

Więcej kobiet czy mężczyzn?
– Zdecydowanie więcej pań, szczególnie w grupie seniorów.
Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała

Podczas uroczystości furorę swoim występem – popisem aktorskim i pięknymi strojami – wywołał zespół MDK „Jurajskie Chochliki”, pracujący pod kierunkiem Anny Kościuch. Aranżacje spektaklu o świątecznej wymowie przygotował Janusz Frączek, stroje – Jolanta Chudzik.
Organizatorzy dziękują dyrekcji MDK – Elżbiecie Drabik i Maciejowi Lipcowi za bezpłatne użyczenie sali widowiskowej na uroczystość.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *