Szczyt pielgrzymkowy przed nami. I ciągle przed nami milowy krok do ucywilizowania centrum Częstochowy. Bo czego jak czego, ale toalet – dyskretnie usytuowanych i dobrze funkcjonujących – ciągle w naszym mieście brakuje. Problem ten rokrocznie powraca jak bumerang. I niestety, znowu może okazać się bezskutecznym, jałowym tematem, bo w tej materii zapadło już zbyt wiele bzdurnych decyzji.
Obecny stan sanitarny centrum Częstochowy, to zbiorowe pokłosie samorządowych rządów ostatnich kilkunastu lat. W tym czasie Śródmieście konsekwentnie pozbawiano tych prozaicznych, a przecież niezbędnych akcesoriów: ubikacje zlikwidowano najpierw na pl. Daszyńskiego, potem na pl. Biegańskiego i wreszcie zasypano przejście podziemne, kończące Al. MNP, które mogłoby być doskonałym miejscem na zaplecze sanitarne. I nie tylko dla pielgrzymów. Dla częstochowian również.
W ramach rekompensaty zafundowano nam „ozdobniki” na pl. Biegańskiego: toi-toie. Najpierw ustawiono je w rządku przed kościołem św. Jakuba. Od pewnego czasu kwitną przed miejskim ratuszem. Bo tam właśnie mieszkańcy naszego grodu szukają ratunku w razie nagłej potrzebie, narażając szacowną instytucję na nadmierne koszty – jak wieść niesie wydatki na papier toaletowy wzrosły w Muzeum niewspółmiernie.
Toi-toie w centralnym punkcie miasta to ryzykowna wizytówka dla Częstochowy. W zestawieniu z bezduszną potęgą wybetonowanej płyty tworzą ponuro-groteskowy, postmodernistyczny melanż.
URSZULA GIŻYŃSKA