Wigilia to niepowtarzalny, szczególny dzień i wieczór w roku. Wigilijny nastrój tworzą mrugające płomyki świec, zielone świerkowe gałązki na białym obrusie i pachnąca żywicznie choinka. Przy niej skupiają się nasze nadzieje i najskrytsze pragnienia. W tym wyjątkowym dniu wspominamy naszych Bliskich, których już nie ma. Wracamy myślami do lat i chwil minionych.
Elżbieta Cichla-Czarniawska, poetka, powieściopisarka, historyk literatury
Wigilia. Właściwie Wigilie, ponieważ były różne. Ta najdawniejsza, w Częstochowie, rok przed wojną, zapamiętana jak przez sen: dom rodziców, zapach świerczyny, jabłek i pierników. Na drzewku płoną różnokolorowe świeczki. Przy stole rodzina. Bielutki obrus, opłatek. Pod choinką szopka i prezenty. Ciepło, serdeczność, poczucie bezpieczeństwa. Następna Wigilia, rok później, całkiem inna. W Kamieniu Koszyrskim, dokąd rzuciły rodziców i mnie losy wojenne. Obcy dom, dojmujący chłód, ten fizyczny, niemal nędza. Niepewność jutra. Na stole tylko opłatek, zupa
z ryby, kompot z suszonych jabłek i śliwek. Nie ma choinki. Ale gospodarze, którzy nas przygarnęli: ona Białorusinka, on Ukrainiec – życzliwi. Dostaję od niej własnoręcznie zrobioną lalkę ze słomy i szmatek. Mama próbuje śpiewać “Lulajże Jezuniu”, ale głos się załamuje. Jest jeszcze rodzina wojskowa. Ktoś nagle pyta: – Czy uda nam się wrócić? Wróciliśmy, jednak smutne były okupacyjne Wigilie, a później też niewesołe: wszystko przyćmiewała choroba ojca,
wreszcie jego odejście. Teraz, kiedy od dawna nie ma naszych Rodziców, siadamy do Wieczerzy we troje: mąż, syn i ja, przy skromnie zastawionym stole. Istnieje między nami niewypowiedziana umowa: “Jak najmniej krzątaniny, jak najwięcej skupienia i pamięci”. Mąż czyta stosowny fragment Ewangelii, łamiemy się opłatkiem. Po posiłku, przy pianinie chwila kolęd.
Chyba niewiele rodzin je dziś śpiewa. W naszym lubelskim blokowisku cisza. Ale kiedy spoglądamy przez okno, w setkach innych okien jarzą się światła elektrycznych lampek na choinkach. Wtedy czuje się wspólnotę. Piękną wspólnotę ludzi połączonych choćby szczątkową tradycją i świadomością, że znowu się narodził.
Brat Piotr Zielonka
Zgromadzenie Braci Szkół Chrześcijańskich
W naszym domu zakonnym dzień przed Bożym Narodzeniem spędzamy zgodnie z polską tradycją. Rano bracia ubierają choinkę, zawsze 24 grudnia, nigdy wcześniej, aby nie utracić nastroju tego dnia. Następnie przygotowujemy różnorodne potrawy wigilijne, albowiem bracia z naszej wspólnoty pochodzą z wielu regionów Polski. Wieczorem wszyscy spotykamy się w kaplicy, gdzie odmawiamy nieszpory. W refektarzu przed Wieczerzą czytamy fragment z Pisma Świętego
o narodzeniu Jezusa, potem dzielimy się opłatkiem składając sobie życzenia. Po kolacji rozmawiamy i śpiewamy kolędy, a przed północą wyruszamy na Pasterkę.
Wracając pamięcią do lat minionych, przypominam sobie pierwszą Wigilię poza domem rodzinnym, w zgromadzeniu. Bardzo brakowało mi wówczas najbliższych, lecz wiedziałem, że teraz mam nową rodzinę zakonną.
Kilka lat temu, podczas pobytu w Rzymie, wieczór wigilijny spędzałem z braćmi z całego świata. Była to moja pierwsza Wigilia, podczas której nie dzieliłem się opłatkiem, gdyż braciom przybyłym z bardzo odległych miejsc ta piękna tradycja nie była w ogóle znana.
Maria Ogłaza, malarka, poetka.
WIGILIA
Oczekiwanie rozbłysło
pierwszą gwiazdą
W światło świec zapatrzeni
melodie swych marzeń
złożonych w kolędzie
śpiewamy
Kawałeczek chleba
łamiemy na dobroć
i błogosławienie
Talerz i miejsce dla wędrowca
bielimy obrusem
tutaj uśmiechnął się Bóg…
Wigilia to czas radości. Spotykamy się przy stole z najbliższymi, łamiemy się opłatkiem pełni dobrych zamiarów i nadziei.
Życzę Państwu spokojnych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia.
Elżbieta Jazłowiecka, była przewodnicząca Samorządu Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Wigilia w moim dorosłym życiu, to wspomnienie dzieciństwa, nieistniejącego już domu z rodzicami, rodzeństwem i przyjaciółmi. Jest to dzień spełnionych marzeń, dzień w którym dominują kolory, zapachy, krzątanina, a potem spokój i bicie dzwonów wzywających na Pasterkę.
Pragnę wspomnieć spotkania opłatkowe słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Częstochowie. Zasiadaliśmy przy pięknie udekorowanych stołach. Za oknami zapadał mrok, na sali wygaszano światła, a nad nami jaśniała gwiazda rozpoczynająca każde spotkanie. Płynęły najpiękniejsze strofy poezji bożonarodzeniowej, płynęły melodie najpiękniejszych kolęd. Ksiądz kapelan odczytywał Ewangelię według św. Łukasza, święcił opłatek, którym później łamaliśmy się. Było wspólne kolędowanie, łzy radości i wzruszenia, bo byliśmy razem, bo było pięknie. Cieszyliśmy się darem lat. W blasku choinkowych świateł, w bliskośći, przeżyłam ze słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku dziewięć takich kolejnych wieczorów.
Myślę, że były to, oprócz rodzinnych, najpiękniejsze Wigilie w moim życiu, bo jak pisała Karolina Bujalska:
“Jedno życzliwe słowo
potrafi utopić
wszystkie żale, smutki…”
Zebrała i opracowała
BARBARA SZYMAŃSKA