Na Śląsku strajkowało 50 procent szpitali
15. maja, zgodnie z przewidywaniami, odbył się drugi etap protestu lekarzy. W częstochowskich szpitalach – na Tysiącleciu i na Parkitce lekarze strajkowali… i pracowali jak podczas ostrego dyżuru. Pacjenci byli przyjmowani tylko w nagłych przypadkach, operowani tylko ci z zagrożeniem życia. Nie przyjmowano również chorych w poradniach przyszpitalnych. Strajk przebiegał na tzw. zasadach absencyjnych – na ten dzień lekarze wzięli jednodniowe urlopy na żądanie.
Jak informuje Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Zarząd złożył wniosek do Prokuratury Okręgowej w Katowicach o wszczęcie śledztwa w sprawie postępowania wicewojewody śląskiego Artura Warzochy. Wicewojewoda w piśmie rozesłanym 11. maja 2007 do wszystkich dyrektorów publicznych zakładów opieki zdrowotnej wyraził swoje stanowisko co do podstaw prawnych organizowania strajków. Jak twierdzi Maciej Niwiński, członek Prezydium Krajowego Komitetu Strajkowego OZZL, przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego, wicewojewoda uznał je za nielegalne, gdyż referendum strajkowe przeprowadzono wyłącznie wśród grupy zawodowej, której spór zbiorowy i strajk dotyczy, tzn. wyłącznie wśród lekarzy i stomatologów. – Wicewojewoda zarzucił kilku tysiącom lekarzy województwa śląskiego popełnienie przestępstwa polegającego na organizowaniu i udziale w nielegalnych strajkach, wiedząc, że prokuratura, po wnikliwym śledztwie w grudniu 2006, już raz stwierdziła, że tego przestępstwa nie popełnili – wyjaśnia Niwiński.
Wicewojewoda Artur Warzocha zdumiony jest reakcją przewodniczącego Macieja Niwińskiego. Jego zarzuty uważa za nieprawdziwe. – Doszło do nadinterpretacji. W swoim piśmie przedstawiłem dyrektorom placówek wykładnię literalną ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Według ustawy strajk można uznać za legalny, jeżeli bierze w nim udział co najmniej 50 procent całej załogi. Ja nie mogę nic nakazać dyrektorom, tym bardziej straszyć ich, przypomniałem jedynie, jaka jest wykładnia wynikająca z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych – mówi A. Warzocha. Jak dodaje, jego działanie umotywowane było ważnymi aspektami. – Jako wicewojewoda muszę stać na straży prawa. Odpowiedzialny jestem również za życie i bezpieczeństwo pacjentów, a to zostało zagrożone. W województwie śląskim do strajku przystąpiło 55 szpitali, czyli 50 procent wszystkich placówek. W strajku ostrzegawczym co piąty szpital był z naszego województwa. To ogromna skala – dodaje wicewojewoda Warzocha. W trosce o dobro pacjenta uruchomił specjalną infolinię, dzięki której pacjenci dowiadywali się, gdzie mogą być leczeni. W dzień strajku zadzwoniło z prośbą o pomoc ponad 100 osób.
Zdaniem przewodniczącego Niwińskiego jedynym sposobem zapewnienia bezpieczeństwa pacjentów jest podjęcie przez wojewodę dialogu i osiągnięcie porozumienia z lekarzami, które mogłoby zapobiec strajkowi.
URSZULA GIŻYŃSKA