Tragiczne mogiły przydrożne


Granicą między dekanatami kłomnickim i gidelskim jest kompleks leśny położony w widłach Wiercicy i Kanału Lodowego. Na zachodnim skraju tego lasu znajduje się dwu-ulicowa wioska o nazwie Kajetanowice. W latach 1975-98 był to teren byłego województwa częstochowskiego, należący do gminy Kłomnice.

Granicą między dekanatami kłomnickim i gidelskim jest kompleks leśny położony w widłach Wiercicy i Kanału Lodowego. Na zachodnim skraju tego lasu znajduje się dwu-ulicowa wioska o nazwie Kajetanowice. W latach 1975-98 był to teren byłego województwa częstochowskiego, należący do gminy Kłomnice.
Obecnie Kajetanowice leżą na ziemi łódzkiej i gminne sprawy trzeba załatwiać w Gidlach. Natomiast swoją parafię mają Kajetanowice niezmiennie w Garnku, a tym samym i pogrzeby odbywają się na tamtejszym cmentarzu – jednak za wyjątkiem jednego i to największego w historii tej miejscowości. W pierwszych dniach wojny do wioski tej – położonej z daleka od ówczesnych bitych traktów – przybyła duża grupa uciekinierów z Częstochowy licząc, że tutaj właśnie będzie można bezpiecznie przeczekać przejście linii frontu.
Tymczasem wieczorem, w dniu 6 września 1939 r. właśnie ta miejscowość została otoczona przez niemieckich żołnierzy, którzy wypędzając z domów całe rodziny rozstrzeliwali na miejscu mężczyzn. Natomiast kobiety i dzieci zapędzali do jednej ze stodół – grożąc jej podpaleniem. Zginęło wtedy kilkanaście rodzin, wraz z 10-ma kobietami, które nie pozwolili odłączyć się od swych mężów, czy synów. Po wycofaniu się Niemców, przez cały dzień składano ciała przy kapliczce na rozstajach dróg w Kajetanowicach. Tutaj też wykopano długą mogiłę, grzebiąc w niej pod prześcieradłami, aż 76 osób – w tym 59 rozpoznanych. W ten sposób powstała jedyna w Regionie przydrożna mogiła, dająca swymi rozmiarami i pomnikiem (na zdjęciu) świadectwo niemieckiego okrucieństwa.
Wspomniany w poprzednim odcinku proboszcz z Garnka ks. Kazimierz Znamirowski natychmiast zadbał o to miejsce. Po ogrodzeniu mogiły i ustawieniu na niej krzyża, odprawił w Dniu Zadusznym roku 1939 polowe nabożeństwo, które zgromadziło tłumy mieszkańców. Wygłoszone wtedy patriotyczne kazanie nie zostało zapomniane przez okupantów, którzy księdza tego zamordowali pod koniec wojny. W odróżnieniu od Kajetanowic pobliska Zawada należy i do dekanatu i do gminy w Kłomnicach. Jednak dopóki nie powstała tutaj własna parafia (rok 1919) mieszkańcy Zawady mieli dylemat, czy chodzić do kościoła w Kłomnicach, czy też w Gidlach. Zawada leży bowiem dokładnie w połowie drogi między tymi miejscowościami.
Wioska ta musiała już istnieć za czasów Stefana Batorego (2. poł. poł. XVI w.), bowiem jeszcze 300 lat później jej mieszkaniec Bartłomiej Miś przechowywał – po swym przodku – nadanie tej wsi przez króla Polski za zasługi wojenne (być może w walkach o Inflanty). Pod koniec XIX w. walczono tutaj z potężną zarazą (jak i w całym kraju), czego świadectwem jest pięknie utrzymana kapliczka przydrożna (przy wjeździe od strony Kłomnic) z następującą inskrypcją: “Pamięci Zawadzian – ofiar epidemii rok 1896”. Ewenementem są trzy zachowane, ziemne mogiły, ulokowane tuż za tą kapliczką (na zdjęciu). Kryją szczątki ofiar epidemii, które chowano wówczas poza cmentarzam. (cdn)

Andrzej Siwiński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *