Współczesny świat funduje nam wiele cywilizacyjnych zagrożeń. A my, gonimy, walczymy – często niczym Don Kichote z La Manchy – myśląc, że w ten sposób uda się nam ustrzec przed troskami i kłopotami, że uda się zrobić więcej i szybciej. Najczęściej ta galopada kończy się totalnym przemęczeniem i permanentnym stresem. Przychodzi moment, że potrzebujemy odpoczynku, wyciszenia, całkowitego oderwania się od zgiełku i gonitwy. Tego domaga się nasz organizm. I wówczas szukamy ratunku. Ja znalazłam pomoc u pani irydolog, internisty – profesor Gandiimy Dashdavy.