W Konduktorowni Zachęcie wystawa goni wystawę. W ostatnich tygodniach swoje prace pokazali częstochowscy twórcy – dr Jacek Sztuka (29 października-4 listopada) i Małgorzata Stępniak (5-10 listopada). Oba wernisaże stały się wydarzeniem kulturalnym. Na spotkanie z artystami stawiło się liczne grono ich sympatyków i przyjaciół.
Wystawa w Zachęcie była trzecią indywidualną prezentacją Jacka Sztuki w Częstochowie, po Miejskiej Galerii Sztuki, gdzie wystąpił wspólnie z ojcem prof. Jerzym Filipem Sztuką oraz Ośrodku Promocji Kultury „Gaude Mater, gdzie zaprezentował cykl „Portrety”. Artysta najnowsze prace z cyklów: „Żywią i bronią” i „Zanurzenia”, powstałych w 2010 roku, przeplótł kilkoma wcześniejszym, szczególnie dla niego ważnymi, jak: „Atak”, „Autoportret” czy „ Burze na Jurze”.
Jacek Sztuka wciąż zaskakuje. Jak mówi, stara się dotykać tematów, które go poruszają, w nadziei, że i odbiorców również. I nikt nie pozostaje obojętny na jego twórczość.
Sztuka przykłada dużą dbałość do kompozycji obrazu. – Opowieść opowieścią, ale obraz musi mieścić się w ramach – komentuje. Ma szczególne upodobanie do skosów, z których buduje konstrukcję dzieła, nadając mu rytm i dynamikę. Widać to wyraziście w „Burze na Jurze”. Z kolei wszechobecna symbolika w pracach Sztuki niesie dramatyzm i intensywność odczuć, skłania do analizy. Jego dzieła cechują również monumentalność, efektowność i widowiskowość. Wynika to zapewne z upodobania artysty do mistrzów baroku, których uwielbia i którymi – jak podkreśla – napawa się i umacnia. Tę inklinację dobitnie widać w ostatniej pracy Jacka Sztuki pokazanej na wystawie – „Życie”. To droga, transpozycja człowieka, może i samego artysty. Droga pełna burzliwości, batalii. – Życie jako odwieczne zmaganie z losem i wewnętrzna walka, życie jako nieuchronne przemijanie. Często o tym myślę, ten temat intensywnie mnie porusza – mówi Jacek Sztuka.
Nowe cykle – „Żywią i bronią” i „Zanurzenia” – są w pierwszym odczuciu pełne kontrastu. W pierwszym jest pozorny chaos, w drugim – spokój. W pierwszym jakby spojrzenie z dystansu, w drugim – wniknięcie w istotę, głębię tematu. Elementem spajającym jest anonimowość postaci. – Ta beztwarzowość zastosowana w obrazach jest obawą przed uprzedmiotowieniem człowieka – stwierdza artysta.
Najnowsza wystawa Małgorzaty Stępniak „Kadr” nawiązuje do polskiej klasyki filmowej lat 50. i 60. XX wieku. Artystkę inspirują ikony aktorskie: Kalina Jędrusik, Lucyna Winnicka, Leon Niemczyk czy Zbigniew Cybulski; filmy takie jak: „Pociąg” Jerzego Kawalerowicza, „Do widzenia, do jutra” Janusza Morgensterna, „Lekarstwo na miłość” Jana Batorego. Stępniak w nawiązaniu do natchnienia wystawę buduje niczym ciąg klatek filmowych. Historię kobiety i mężczyzny opowiada zamykając w kadrach kliszy filmu. Spotkanie w kawiarni, spacer, jazda na motorze. Jej relację przykuwa dyskrecja i intymność przekazu. – Oprócz tematu i sposobu jego potraktowania, w pracach Małgorzaty Stępniak przyciąga uwagę intensywna paleta barw i zróżnicowana, pełna impastów faktura. Artystka śmiało zestawia plamy krzykliwej czerwieni, bordo, różu, nasyconego oranżu, żółcieni, tworząc bardzo wyraziste akordy kolorystyczne – komentuje malarstwo Stępniak Katarzyna Sucharkiewicz, recenzentka prezentacji.
Wystawa była przygotowana z okazji 10-lecia pracy twórczej Małgorzaty Stępniak.
URSZULA GIŻYŃSKA