Światła i cienie


Adela Wiśniewska w latach 1962-1968 studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi na Wydziale Ubioru oraz Malarstwa. Maluje obrazy olejne, pastele, akwarele, gwasze. Obrazy eksponowała na 23 wystawach indywidualnych. Brała udział w ponad 80 zbiorowych wystawach, a także w kilkudziesięciu plenerach i wystawach poplenerowych w kraju i za granicą.

O inspiracji przyrodą i urokliwych zakątkach Częstochowy rozmawiamy z malarką Adelą Wiśniewską.
– Czego pani szuka w malarstwie?
– Inspiruje mnie przyroda w swojej stałości i zmienności, jednocześnie zależna od pogody, światła i mroku, wzajemnego nastroju. Inspiruje mnie również muzyka klasyczna, jej bogactwo, harmonia dźwięków. Lubię grać utwory Mozarta, Chopina.
– Jak wyglądała pani droga artystyczna?
– Wszystko zaczęło się od fortepianu w 1949 roku. Bardzo chciałam grać. Rodzice też byli muzykalni. Ojciec grał na skrzypcach, mama na mandolinie. Ulegli moim namowom, a potem, gdy instrument zaistniał w domu, pilnowali godzin ćwiczeń. W marzeniach widzieli mnie pianistką. W II klasie szkoły podstawowej uczyłam się prywatnie w organisty profesora Henryka Jasińskiego, a później w Szkole Muzycznej w klasie fortepianu u profesor Wandy Plazy. Równocześnie śpiewałam w chórze, grałam w orkiestrze dziecięcej przy Filharmonii Częstochowskiej, a nawet kilka razy uczestniczyłam w koncertach, grając na trianglu. Szkołę Muzyczną ukończyłam na rok przed maturą, którą zdałam w Liceum im. J. Słowackiego. Trudności nauki w dwóch szkołach równolegle sprawiły, że moje zainteresowania powoli schodziły na inne tory. Potrzebę rysowania uzewnętrzniałam na ostatnich stronach zeszytów przedmiotowych. Po maturze nie dostałam się na Akademię Medyczną i żeby nie tracić ciągłości nauki znalazłam się w Studium Nauczycielskim na Wydziale Fizyki. Jednym z przedmiotów był rysunek z Maksymilianem Brożkiem, który zorganizował grupę uzdolnionych studentów. Tak przygotowałam się do egzaminu na studia plastyczne. W 1962 roku rozpoczęłam studia w ASP w Łodzi na Wydziale Ubioru i Malarstwa. Ale dopiero po ukończeniu studiów rozpoczęłam pracę nad widzeniem świata po swojemu.
– Dlaczego?
– Czas biegnie i to co robimy ulega zmianom. Po latach inaczej widzimy i czujemy. Przyroda jest dla mnie wielką inspiracją, a także muzyka, która stała się ważnym elementem mojego życia i splotła się z moim malarstwem. Lubię bliskość natury, barwy kwiatów, drzewa, liście trawy, ptaki, plusk wody. Maluję pejzaże, portrety, kwiaty, martwe natury i kompozycje figuralne. W malarstwie mistrzów zachwyca mnie bogactwo koloru i rysunku. Bliski mi jest impresjonizm, postimpresjonizm, nadrealizm, a w Polsce koniec XIX i XX wieku, tradycja malarstwa Młodej Polski. Podobają mi się prace Boznańskiej, Malczewskiego, Wyczółkowskiego, Wyspiańskiego, Stanisławskiego. Ich obrazy oglądam wciąż na różnych wystawach i zawsze jest to dla mnie święto. Oglądałam malarstwo w muzeach w Wiedniu, Dreźnie, Prado, Pradze i Budapeszcie.
– A jaka jest pani ulubiona technika malarska?
– Pastel to moja ukochana technika. Jest mi bliska ze względu na możliwości uzyskania delikatnych zestawień barwnych, obraz sprawia wrażenie lekkości, ale maluję też oleje, gwasze.
– Plenery? Bardzo często bierze w nich pani udział.
– Na plenerach poznaje się ludzi znanych i ciekawych. W ten sposób poznałam Dudkiewicza, Świderskiego, Dudę-Gracza, Starowieyskiego. Takie plenery to uniwersytet życia. Szczególnie ukochałam plenery jurajskie. Jestem ich współzałożycielem i uczestnikiem od 25 lat.
– Jest pani częstochowianką. Czy podoba się pani Częstochowa?
– Częstochowa jest miastem, z którym jestem związana uczuciowo. Tu zaznaczyły się ważne sprawy mojego życia. Przez 6 lat studiowałam w Łodzi i znów wróciłam do Częstochowy. Tu jest moja rodzina. Od dzieciństwa pamiętam wędrówki na Jasną Górę, najpierw z rodzicami, później z rodziną. Interesują mnie fragmenty starej Częstochowy, ale najpiękniejsze są okolice poza miastem. Moim marzeniem jednak jest, aby Aleje stały się strefą chronioną przez władze, tak jak to się dzieje w innych miastach, bez nocnych wyścigów samochodowych, głośnych imprez, megafonów z reklamami.
– Bierze pani udział w Plenerze Miejskim. Co w tym roku…
– Wszystkie zakątki naszego miasta w odpowiednim oświetleniu mogą być urokliwe i można dostrzec w nich piękno, bo światło modeluje i sprawia ciekawy efekt. W tym roku będę malować nokturny, np. Katedra we mgle wygląda bardzo ciekawie.

ANNA KNAPIK-BEŚKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *