– Jak Państwo spędzają święta w tym roku?
– Agata: Bardzo tradycyjnie, w najbliższym gronie rodzinnym, z dziećmi i rodzicami.
– Adam: Niestety, jak każdy narzekamy na brak czasu, więc staramy się, by chociaż w święta spotkać się z rodziną. Nikt się wtedy nie spieszy i wszyscy jesteśmy razem.
– Jak Państwo spędzają święta w tym roku?
– Agata: Bardzo tradycyjnie, w najbliższym gronie rodzinnym, z dziećmi i rodzicami.
– Adam: Niestety, jak każdy narzekamy na brak czasu, więc staramy się, by chociaż w święta spotkać się z rodziną. Nikt się wtedy nie spieszy i wszyscy jesteśmy razem.
– Czy zawsze święta spędzaliście Państwo w domowym zaciszu? W ostatnich latach stały się modne świąteczne wyjazdy w góry, nad morze, a nawet za granicę.
– Agata: Kiedy byłam dzieckiem, święta spędzałam w domu lub u babci z najbliższą rodziną. Cały przebieg świąt, obrządek wigilijny, uczestniczenie w wieczerzy, śpiewanie kolęd i samo oczekiwanie na święta, na prezenty jest bardzo ważne przede wszystkim dla dzieci i na zawsze pozostaje w pamięci. Dlatego też staramy się teraz, kiedy mamy dzieci, aby atmosfera świąt była ciepła i rodzinna.
– Adam: Nie wyobrażam sobie świąt w obcym mieście, nawet gdybym miał wyjechać z rodziną. Święta kojarzą mi się przede wszystkim z domem. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze u mnie święta były w domu rodzinnym, z rodzicami i rodzeństwem. Był to czas, kiedy mogliśmy pobyć ze sobą. Jako dzieci staraliśmy się pomagać w przygotowaniach przedświątecznych. Pomagaliśmy w pieczeniu ciast, gotowaniu, robiliśmy zakupy i bardzo fajnie to wspominam.
– Rozumiem, że teraz pan również pomaga żonie w gorączce przedświątecznej?
– Adam: Oczywiście, to bardzo ważne, by włączyć się w ten rytm przygotowań do wigilii. Zresztą w naszym domu istnieje podział obowiązków i nie ma czegoś takiego jak głowa rodziny. Razem staramy się podejmować decyzje i tak samo jest w przypadku przygotowywania się do świąt.
– Kolację wigilijną przygotowują Państwo razem, ale zapewne każde z Was lubi inne potrawy wigilijne?
– Agata: Niewątpliwie na stole wigilijnym będzie 12 dań i każdego należy spróbować. Ponieważ rodzice mojej mamy pochodzą z Kresów, tradycyjnym przysmakiem świątecznym u nas w domu była zawsze kutia. Do tej pory bardzo ją lubię. Poza tym przepadam za uszkami w wykonaniu mojej mamy. Nie przepadam za karpiem, ale w wieczór wigilijny smakuje mi wyjątkowo.
– Adam: Lubię karpia, ale takiego tradycyjnego, smażonego bez dodatków. Zawsze bardzo smakuje mi sałatka warzywna z grubo zmielonym pieprzem, którą robi moja mama. W dzieciństwie nie znosiłem kompotu z suszu, ale teraz chętnie go piję.
– Po kolacji wigilijnej przychodzi czas na prezenty…
– Agata: Oczywiście, prezenty muszą być. Szczególnie cieszą się z nich dzieci. Mamy 7-letniego syna Hipolita i 4-letnią córkę Amelię. Na pewno przyjdzie do nich w tym roku Aniołek.
– Chyba jednak nie zdradzą Państwo, jakie prezenty w tym roku będą ukryte pod choinką?
– Adam: Tak naprawdę jeszcze nie wiemy, ale pamiętam z dzieciństwa takie święta, kiedy przyjechała cała rodzina i każdy miał dla każdego prezent. Nie przypomnę sobie teraz, jakie wtedy dostałem podarunki, ale pamiętam, że cała choinka tonęła w prezentach i wtedy to zrobiło na nas bardzo niesamowite wrażenie.
– Agata: Niestety, teraz kupuje się prezenty na ostatnią chwilę, to znak czasu. Wszyscy jesteśmy zabiegani i zapracowani, ale ważny jest sam akt ofiarowania komuś prezentu i w tym tkwi urok całej niespodzianki.
– W tym zabieganym świecie zdarzają się jednak chwile wytchnienia. Jak Państwo spędzają wolny czas?
– Agata: Jeżeli nie pracuję, to zajmuję się domem i dziećmi. Dla siebie samej bardzo rzadko mam wolne chwile. Lubimy spotykać się z przyjaciółmi…
– Adam: Żona lubi czytać książki.
– Jakie, pani Agato?
– Rzeczywiście w wolnych chwilach sięgam po literaturę. Lubię polską literaturę współczesną. Najchętniej czytam nowości wydawnicze, np. pozycje nominowane do nagrody Nike.
– A czym się zajmuje mąż w wolnych chwilach?
– Agata: Mąż uprawia sport.
– Adam: To prawda, uwielbiam grać w tenisa i koszykówkę, a zimą jeździć na nartach. Czasami zdarza mi się przeczytać książkę. Był okres, kiedy lubiłem czytać książki fantastyczne, ale to już odeszło w przeszłość. Natomiast mam fatalną cechę charakteru. Siadam przed telewizorem i oglądam nie to, co chciałbym.
– Pewnie bajki…
– Adam: Bajki oglądamy razem z żoną, gdyż chcemy wiedzieć, co oglądają nasze dzieci. Mamy nad tym ścisłą kontrolę.
– Wróćmy jednak do świąt. Wiadomo, że wiążą się one z określonymi tradycjami i różnymi zwyczajami. Czy u Państwa w rodzinie jest to kultywowane?
– Adam: Jak najbardziej pielęgnujemy tradycje. W mojej rodzinie był zwyczaj wkładania do jednego pieroga grosika. Przed kolacją wigilijną wszyscy domownicy i goście robili składkę dla szczęściarza. Kto trafił na pieroga z pieniążkiem, zbierał cały bank.
– Agata: Moja mama zawsze dawała mi łuskę z karpia wigilijnego do portfela na szczęście.
– A sylwester, czy już zaplanowany?
– Adam: Niestety, jeszcze w planach. Na pewno nie będziemy obchodzić go hucznie. Właściwie to chcemy trochę odpocząć, bo ostatnie 7 lat pracowaliśmy. Często w wieczór sylwestrowy w teatrze jest grany spektakl przedpremierowy. W tym roku nie gramy w nim, więc mamy okazję spędzić sylwestra inaczej.
– Czy wspólna praca w teatrze pomaga w życiu codziennym?
– Agata: Czasem pomaga, czasem przeszkadza. Praca w teatrze nie jest łatwa, bywa często stresotwórcza i niestety czasami te problemy przenosimy do domu. Jednak w pewnych sytuacjach bliskość drugiej osoby daje wsparcie.
– Adam: Łatwiej jest pracować z kimś, kogo się rozumie i w tym sensie to sprzyja.
– Z rozpoczęciem nowego roku zwykle wprowadzamy zmiany w naszym życiu. Czy Państwo już mają jakieś postanowienia na przyszły rok?
– Adam: Wcześniej miałem takie postanowienia. Nawet paliłem kartkę z życzeniem w lampce szampana, żeby się sprawdziło. Niestety, w praktyce wyglądało to różnie. Jednak uważam, że to miły zwyczaj.
– Agata: Nie praktykuję tego zwyczaju. Częściej zdarza mi się w ciągu roku coś postanowić, a początek nowego roku to nowe marzenia, życzenia, które może się spełnią?
– Wobec tego, życzę spełnienia marzeń i dziękuję za rozmowę.
ANNA KNAPIK-BEŚKA