Spółdzielnię to nie obchodzi


Blisko pół wieku Irena Radziszewska mieszkająca przy ul. Gałczyńskiego w zasobach Częstochowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej „Nasza Praca”, nie może doprosić się od
władz spółdzielni naprawy okna.

Pani Radziszewska w lokalu mieszka od 1965 r. Uczciwie przez wszystkie lata reguluje należności wobec spółdzielni. Ta jednak nie poczuwa się do swoich obowiązków.
Od początku mieszkanie pani Ireny miało istotne wady. Najważniejszą było nieszczelne okno balkonowe, co przedstawiciel CSM „Nasza Praca” zaznaczył w protokole odbiorczym 2 lipca 1965 r.
– Jednak nikt, mimo moich próśb, nie raczył okna naprawić –
mówi częstochowianka. Przez lata, ze szczególną mocą w okresie jesienno−zimowym, stosowała różne zabiegi ochronne, by ograniczyć napływ zimnego chłodu. W ruch szły gałganki, wata, koce. Jednak wiatr nadal hulał w najlepsze.
W 2000 r. ponownie odwiedziła ją komisja ze spółdzielni. I ponownie rutynowo spisano protokół i zgodnie ze standardem… zapomniano o problemie lokatorki. A mieszkanie stawało się coraz zimniejsze. Dzisiaj w newralgicznym pokoju z zepsutym
oknem jest ok.7 stopni C, w całym mieszkaniu 13 st. C. Mimo to, spółdzielnia przez ten czas nie wymieniła okien w mieszkaniu. Radziszewska cierpliwie czekała, tym bardziej, że nie stać jej było na taką inwestycję, gdyż utrzymuje się z renty, ledwo wystarczającej na opłaty i skromniutkie życie. – Nie wymienia−
łam okien sama również dlatego, że jak mi powiedziano nie zwrócono by mi kosztów – mówi Radziszewska.
Poza tym – jak zauważa – cena wymiany okna w spółdzielni była wyższa niż w prywatnej firmie. – Tego nie mogłam zaakceptować, bo każdą wydaną złotówkę przeliczam kilka krotnie, tym bardziej że w naszej spółdzielni na zwrot kosztów czeka się nawet do 10 lat – mówi.
Pani Radziszewska chodziła, prosiła, ale nigdzie nie znalazła zrozumienia. Pisała też do poseł Haliny Rozpondek, Polskiego Związku Spółdzielni, ale również bezskutecznie. Każdy zasłania się procedurami, choć czasem warto po ludzku pochylić się nad problemem. Szczególnie bezduszny wydawać się może zarząd
spółdzielni, który nie reagował na pisma swojej członkini.
Zapytaliśmy zarząd spółdzielni drogą e−mailową (z panem prezesem
Ryszardem Szczuką nie można było skontaktować się telefonicznie), czy naprawi zepsute okno i dlaczego do
tej pory nie wymieniono okien w mieszkaniu pani Raczyńskiej, choć prawo nakazuje to raz na 30−40 lat?
Otrzymaliśmy lakoniczną odpowiedź, bez żadnej deklaracji, co niejako potwierdza obojętną postawę władz spółdzielni.
Zarząd Częstochowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej „Nasza Praca” stwierdził, że zgodnie z planem remontów Spółdzielni termin wymiany drzwi balkonowych w mieszkaniu nr 20 przy ul. Gałczyńskiego 5 przypadał w 2007 r. „O wysokości dopłaty jaką należało uiścić w kasie Spółdzielni, w celu otwarcia zlecenia
na wymianę stolarki okiennej, Pani Irena Radziszewska została poinformowana pismem z dnia 11.05.2007 r. Jednakże nie zgłosiła się do Spółdzielni z dowodem wymaganej wpłaty w wysokości 354,38 zł, ani też nie poczyniła żadnych innych ustaleń w
przedmiotowej sprawie. W tej sytuacji Spółdzielnia nie mogła podjąć żadnych działań.”– czytamy w odpowiedzi. O dziwo, zarząd też nic nie wiedział o kłopotach z hulającym po mieszkaniu wiatrem, choć pisma w tej sprawie były składane i same protokoły świadczą o sprawie. Zdaniem zarządu pani Radziszewska nie zgłosiła do Spółdzielni problemów z niedogrzewaniem mieszkania, a o jej kłopotach władze „Naszej Pracy” do−
wiedziały się z naszego e−maila.

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *