Nowa nadzieja w leczeniu prostaty
Z dr. nauk medycznych Zenonem Rudzkim – specjalistą urologiem rozmawia Renata Kluczna
– Jaki wpływ na komfort życia i pracy współczesnego mężczyzny mają choroby prostaty?
– Obniżenie sprawności zawodowej, kłopot związany z częstym oddawaniem moczu szczególnie podczas jazdy samochodem, podczas uczestniczenia w ważnych spotkaniach, konferencjach, spektaklach teatralnych itp. – to tylko niektóre niedogodności spowodowane zapaleniem, przerostem czy rakiem prostaty. Nie zapominajmy również o negatywnych wpływach chorób prostaty na współżycie seksualne, obniżenie potencji i płodności. Częste oddawanie moczu w nocy uniemożliwia prawidłowy sen i odpoczynek, co powoduje uczucie stałego zmęczenia, senności, brak koncentracji i wpływa na obniżenie sprawności myślenia.
– W jaki sposób leczyć możemy choroby prostaty?
– Stosuje się kilka metod. Farmakologicznie przez stałą konieczność przyjmowania dość drogich leków.
Operacyjnie, co związane jest z wyłączeniem z aktywności zawodowej na dłuższy czas oraz zastosowanie nowoczesnych, nieinwazyjnych metod terapii. Należy tu wspomnieć, że 4 lata temu wprowadzono w Szwecji najnowocześniejszą technologię leczenia, a sposób leczenia nazwano Prosta Lund Feedbeck Traetment w skrócie PLFT. Leczenie stosowane jest już w Szwecji, Norwegii, Danii, Niemczech, Grecji, Szwajcarii, Włoszech oraz aktualnie wprowadzane w USA i Japonii. Dotychczas na świecie wykonano już ponad 4500 takich zabiegów, a w Szwecji leczy się w ten sposób ponad 500 pacjentów rocznie.
– Na czym polega leczenie?
– Metodę oparto o odkrycie naukowców z Izraela, którzy zauważyli, że przegrzanie prostaty temperaturą 44-47 st. C w ciągu 3-4 godzin wywołuje obumieranie tej części przyrosłego, powiększonego gruczołu, która przewęża cewkę moczową i utrudnia oddawanie moczu. Ta najnowocześniejsza technologia pozwala na bezpieczne, nie wymagające narkozy przegrzewanie gruczołu przy pomocy pola magnetycznego (mikrofal). W pewnych obszarach gruczołu nawet do temperatury 60 st. C. Podczas zabiegu ambulatoryjnego, trwającego średnio od 30 do 45 minut, następuje bezkrwawe zniszczenie niepotrzebnej części gruczołu. Po zabiegu pacjent nie wymaga leżenia i opuszcza gabinet na własnych nogach. Zniszczona tkanka wydalana jest następnie z moczem przez okres od 2 do 4 tygodni. Po zagojeniu gruczołu pacjent wraca do pełnego zdrowia z efektem podobnym jak gdyby przebył operację.
– Czy metoda jest również stosowana w Polsce?
– Pierwsze leczenie w Polsce w warunkach gabinetu ambulatoryjnego przeprowadziłem w listopadzie ubiegłego roku. Pacjenci zaraz po zabiegu udali się do domu. Jak wynika z dalszych obserwacji dolegliwości, które przed zabiegiem pozbawiały ich komfortu życia ustępują. Obecnie pacjenci czują się dobrze i mają satysfakcję, że z powodzeniem uniknęli leczenia operacyjnego.
– Jakie są zalety leczenia metodą PLFT?
– Jest to alternatywa leczenia operacyjnego.
Jednakże ilość ewentualnych powikłań po leczeniu operacyjnym jest zdecydowanie większa. Po zabiegu PLFT lekkie powikłania zdarzają się wyjątkowo rzadko. Metoda PLFT ma dodatkową wartość, bowiem może być rozszerzona na pacjentów, którzy zostali zdyskwalifikowani do leczenia operacyjnego ze względu na inne towarzyszące choroby, np. serca lub ośrodkowego układu nerwowego. Dotychczas chorzy z tymi obciążeniami zmuszeni są do oddawania moczu przez cewnik do końca ich życia. Cierpią z tego powodu dość dotkliwie, muszą mieć wymieniany cewnik co 2-3 tygodnie, narażeni są na stałą infekcję i mają zdecydowanie obniżony komfort życia.
– Czy można powiedzieć, że po szerokim rozpowszechnieniu tej metody leczenia będzie koniec z rakiem i wszystkich innych schorzeń prostaty?
– Jak wiemy, chirurgia w obecnych czasach zmierza do mało inwazyjnych procedur i jednodniowych lub ambulatoryjnych sposobów terapii. Myślę więc, że przed tą metodą jest duża przyszłość. Obecnie jest ona stosowana w raku prostaty na razie jako leczenie paliatywne u osób zdyskwalifikowanych do innego sposobu leczenia, a cierpiących na niemożność oddawania moczu z powodu przeszkody wywołanej przez rozrastającego się guza nowotworowego. Wiele ośrodków na świecie pracuje nad zastosowaniem wysokiej temperatury w niszczeniu guzów nowotworowych, czyli termoablacją przerzutów w wątrobie, nerkach i innych narządach. Jeśli w najbliższym czasie uda się połączyć metodę przegrzewania tkanki przy pomocy prądów wysokiej częstotliwości, znanej jako metoda HITT (High Intensive Thermo Therapy) oraz metody PLFT, to można powiedzieć bardzo optymistycznie, że może to być koniec z rakiem w wielu narządach, w tym prostaty także. Pod jednym jednakże warunkiem, że choroba rakowa będzie rozpoznana odpowiednio wcześnie.
– Dziękuję za rozmowę.
RENATA KLUCZNA