O Szczekocinach znów głośno
Okazuje się, że spotkania w Szczekocinach, oprócz emocji czysto piłkarskich, niosą ze sobą dawkę wrażeń pozasportowych. Jeszcze niedawno pisaliśmy o głośnej sprawie, w której swoich racji dochodzili działacze tamtejszej Sparty i Olimpii Truskolasy. To starcie oparło się nie tylko o najwyższe władze polskiego futbolu, ale także o sąd cywilny. Dopiero tutaj, w obliczu wymiaru sprawiedliwości wyszło na jaw, która ze stron brnęła w kłamstwie. Szkoda, że tak późno. W przeciwnym razie nie mielibyśmy do czynienia z tzw. “szczekocińskim pasztetem”, który powędrował do samej Warszawy. Dziś niepodlega już dyskusji, że regulamin (nie tylko piłkarski) złamało kierownictwo Olimpii, choć uczciwie trzeba przyznać, że gdyby nieco przezorniej zachowali się sędziowie, być może sprawa znalazłaby swój finał znacznie szybciej i na znacznie niższym szczeblu. Bez wytaczania dział największego kalibru.
Oto jednak, od czasu opisywanych zdarzeń, nie minęło wiele czasu, a w futbolowym światku o Szczekocinach znów się “mówi”. Po pierwsze dlatego, że mecz ligi okręgowej między tamtejszą Spartą, a Stadomiem Częstochowa rozpoczął się z 26 min opóźnieniem, tylko dlatego, że protokół sędziowski zalany został przez gospodarzy kawą. Ponoć był to jednak pretekst do tego, aby dać miejscowym trochę czasu na przyjazd kilku spóźnialskich zawodników. Taką wersję przedstawili włodarze Stradomia. Ci ostatni mieli jednak do arbitra tej potyczki, Marcina Batora, oraz dwójki jego asystentów Stanisława Toborka i Zenona Dąbrowskiego więcej zastrzeżeń. Przede wszystkim o to, że zrobili wszystko (cytujemy treść pisma protestacyjnego przesłanego przez Stradom do władz częstochowskiego OZPN-u) – aby Stradom tego meczu nie wygrał.
I nie wygrał (Sparta zwyciężyła 3:2), ale nie do nas należy ocena, czy stało się to dzięki wydatnej pomocy sędziów. Prezes Staradomia Andrzej Ślęzak tak jednak uważa, pisząc we wspomnianej korespondencji do OZPN-u m.in.: – Takie sędziowanie wypacza sens i celowość dalszej rywalizacji. Komisja Dyscyplinarna OZPN-u, do której trafiło zażalenie Stadomia już ustosunkowała się do zarzutów kierowanych pod adresem rozjemców. Marcina Batora ukarano naganą, którą wpisano do jego osobowych akt.
– Arbiter Marcin Bator faktycznie nie postąpił zgodnie z regulaminem, który jasno i wyraźnie mówi, że arbiter musi rozpocząć spotkanie punktualnie o wyznaczonej uprzednio godzinie – przyznaje przewodniczy wydziału sędziowskiego OZPN-u, Władysław Popczyk. – W tym przypadku tak się nie stało. Jeśli zaś chodzi o sposób prowadzenia samej potyczki, to nie było na tym meczu obserwatora, więc trudno o jednoznaczną, w miarę obiektywną ocenę. Powtarzam, obiektywną ocenę, bo pojedyncze sygnały oceny nie mogą być wiarygodnym obrazem tego, co stało się w tym meczu.
Być może werdykt Komisji Dyscyplinarnej zakończy już ostatecznie rozdział pt. Ligowe spotkanie ligi okręgowej Sparta Szczekociny ze Stradomiem Częstochowa. Stradom domagał się jednak dożywotniej dyskwalifikacji wspomnianej trójki arbitrów. Tej kary nikt jednak na sędziów nie nałoży, z czym włodarze beniaminka muszą się pogodzić. Podobnie, jak z porażką (2:3), która niechybnie zmniejszyła szansę Stadomia na awans do IV ligi.
ANDRZEJ ZAGUŁA