Widziane z redakcji – ANDRZEJ KAWKA
Powszechnie uważa się, że zawód prawnika jest bardzo dochodowy. Może i tak, ale jest też przecież i druga strona medalu, niekoniecznie tak atrakcyjna jak ta pierwsza, nazwijmy ją: merkantylna. No bo jeśli ktoś zazdrości prawnikom poważnych zarobków, nie biorąc przy tym pod uwagę trudów i zawiłości samego zawodu i wynikających zeń obowiązków, to czym prędzej powinien zapoznać się z okolicznościami przeprowadzki częstochowskiego sądu grodzkiego z ulicy Popiełuszki na ulicę Dąbrowskiego.
Okoliczności otóż są takie: chuligani notorycznie dewastowali pomieszczenia sądu, żyć się już z tym nie dało, to nie było innego wyjścia jak zmiana adresu. Tylko na marginesie warto zauważyć, że sąd znajdował się pod okiem policji. No i, przede wszystkim, sąd to przecież sąd. Nie podano jeszcze, czy dewastujący chuligani byli przed wizytą na sali sądowej czy już po. To istotne, bo jeśli, załóżmy, po, to znaczy po jakimś symbolicznym wyroku, tak czy owak jednak z karą. Kto przy zdrowych zmysłach nie wkurzyłby się, gdyby spotkała go jakaś kara? Ale jeśli byli przed rozprawą, to już inna sprawa. Bardziej skomplikowana. Można przypuszczać, że demolka odbywała się w późnych godzinach wieczornych, by nie powiedzieć nocnych. I tu, znów na marginesie, warto po raz wtóry przypomnieć sąsiedztwo policji. No i fakt, że siedziba sądu znajdowała się przecież w centrum miasta. Teraz jest na uboczu, w spokojnym miejscu, gdzie pies z kulawą nogą nie trafi za złodziejem, a co dopiero za chuliganem.
Istotne byłoby ustalenie czy chuligani byli ze Śródmieścia czy skąd popadło. Jeśli to drugie, można odetchnąć z ulgą. Prawdopodobne jest, że nie będzie im się chciało, przynajmniej przez jakiś czas, szukać nowej siedziby sądu. Jeśli zaś dewastowali sąd swoi, ze Śródmieścia, to sytuacja mocno się komplikuje. Bo oni mogą mieć we krwi demolowanie czegokolwiek dla samej radości demolowania. Siedziba policji może być teraz mocno zagrożona.
ANDRZEJ KAWKA