Rozmawiamy z prezes Stowarzyszenia Współpracy z Osobami Niepełnosprawnymi Tacy Sami Jolantą Kurzynogą. Organizacja aktualnie mieści się w Częstochowskim Centrum Organizacji Pozarządowych, przy ul. Śląskiej w Częstochowie.
Prezentujecie się Państwo na pikniku organizacji samorządowych, aby pokazać mieszkańcom swoją pracę. Czyli takie wydarzenia są potrzebne?
– Tak, to dla nas okazja do przybliżenia częstochowianom naszej organizacji i dzięki temu kolejne osoby dowiadują się o nas, a potem przychodzą na spotkania. Dzisiaj też przeprowadziłyśmy kilka rozmów z zainteresowanymi. Opiekujemy się ponad 90. osobami niepełnosprawnymi, organizując im czas i wspomagając rozwój ich umiejętności. Spotykamy się raz w tygodniu na kilka godzin. Stwarzamy naszym podopiecznym rodzinną atmosferę, co przekłada się na dobrą współpracę i osoby bardzo chętnie do nas przychodzą. Oprócz zajęć rehabilitacyjnych oferujemy wiele atrakcji: wyjazdy turystyczne – na przykład wczoraj byliśmy na przykład w Sandomierzu z 60-osobową grupą – a ponadto: wyjścia do kina, basen, warsztaty manualne i ćwiczące pamięć, zajęcia artystyczne. Nasi członkowie mają przede wszystkim problemy z pamięcią i na to kładziemy nacisk. Podczas zajęć często wspólnie rozwiązujemy krzyżówki, szarady, gramy w gry usprawniające pamięć.
Widzę tu wspaniałe arcydzieła rękodzielnicze. To wytwory Państwa podopiecznych?
– Oczywiście, to bardzo uzdolnione osoby. Na jednych zajęciach szydełkują, malują, pracują umysłowo, a innych pijemy herbatkę i rozmawiamy. Warsztaty sprawiają ogromną radość, panie, a nawet panowie chętnie w nich uczestniczą.
Obchodzicie Państwo 35 lat swojej działalności, jak wiele osób w tym okresie otoczyliście swoją opieką?
– Trudno już nawet zliczyć, ale mogę powiedzieć tak: w 2012 roku mieliśmy 250 członków, ale wtedy mieliśmy swoją siedzibę i mogliśmy sobie na to pozwolić. W tej chwili nie mamy własnego lokalu i nie możemy rozwijać tak szerokiej działalności, bo finansowo nas na to nie stać. Utrzymujemy się jedynie z dotacji, głównie z MOPS, oraz składek członkowskich, które są niewielkie. Miasto wspiera nas lokalowo, pomieszczenie w COP użytkujemy bezpłatnie.
Czego Państwo potrzebują, jak miasto mogłoby jeszcze pomóc?
– Marzymy o własnym lokalu, z kilku względów. Po pierwsze, nie mamy gdzie trzymać dokumentów, po drugie – nie mamy jak przechowywać materiałów do zajęć oraz wspaniałych dzieł naszych członków. Wożę to wszystko ze stowarzyszenia do domu i z powrotem. Gdybyśmy mieli własny kąt, wiele rzeczy się usprawniło, moglibyśmy też zrobić stałą wystawę prac naszych podopiecznych. Moglibyśmy się częściej spotykać i więcej pomóc.
A przyjść do Państwa może każdy?
– Zapraszamy potrzebujących wsparcia. Chętnie pomożemy.
Dziękuję z rozmowę
URSZULA GIŻYŃSKA
Rozmowa przeprowadzona podczas pikniku organizacji pozarządowych, 23 czerwca 2024 r.