Ewa Powroźnik, Małgorzata Sętowska, Maria Cieślak-Gurgul i Irena młynarczyk arkana sztuk artystycznych odkrywały w Liceum Plastycznym w Częstochowie. Później ich drogi edukacyjne rozdzieliły się, ale zrodzona w szkole przyjaźń trwała. Od kilku lat panie wspólnie wystawiają swoje prace. Do 15 marca br. można je podziwiać w kawiarni „Babie lato” w Częstochowie. Każda z pań jest indywidualnością, co wyraziście odzwierciedlają ich prace.
Ewa Powroźnik zawsze blisko przyrody, i jak podkreśla, polskiej przyrody. Jej pejzaże wykonane w ulubionych technikach – pasteli olejnej i pasteli suchej – są pełne ciepła i subtelności. Umiejętnie stosowane niuanse kolorystyczne i gra światłem tworzą w nich aurę zwiewności i tajemniczości. „Mgielne malowanie” – jak mówi o swojej twórczości – celnie oddaje istotę jej twórczości. Na ekspozycji Ewa Powroźnik prezentuje obrazy powstałe na plenerach w Złotym Potoku oraz Białym Dunajcu. Obszaru twórczego nie zawęża do pejzaży. Równie chętnie maluje kwiaty, ostatnio podjęła materię architektury. Malarka tworzy dla wyciszenia i wewnętrznej radości. – Gdy chwytam za pędzel przenoszę się do innego świata – stwierdza. Urok i delikatność prac Ewy Powroźnik zyskują uznanie odbiorców. Artystka chętnie dzieli się swoimi dziełami, ofiarowując je cele charytatywne. Po studiach (ukończyła fizykę) zaniechała twórczej pracy, by powrócić do malowania po latach. – Najpierw była szkoła, później dzieci, później szkoła dzieci, a teraz przyszedł czas na twórczość – śmieje się. Prace wystawia od 2005 roku, na swoim koncie ma już kilkanaście prezentacji w ekspozycjach zbiorowych.
Przyroda bliska jest również Marii Cieślak-Gurgul. W „Babim lecie” prezentuje pejzaże pór roku. Wypowiada się techniką oleju. Jej przekaz malarski jest bardziej ekspresyjny i wyrazisty. W pracach dominują mocne kolory i intensywna gra światłem, to efekt łączenia siły kolorystów i subtelności impresjonistów. – Lubię operować światłem, nadać pracom nastrój o różnym zabarwieniu emocjonalnym. Wzbudzić niepokój. Są to impresje moich wewnętrznych wyobrażeń – mówi Maria Cieślak-Gurgul. Choć najlepiej „czuje się” w pejzażu, chętnie sięga do innych tematów, między innymi maluje portrety. – Twarze powstają w mojej wyobraźni, ale każdej nadaję indywidualne cechy charakterologiczne. Obecnie pracuję nad cyklem portretów, powracam do okresu fascynacji postacią ludzką z początku mojej drogi artystycznej – dodaje Maria Cieślak-Gurgul.
W kąciku Małgorzaty Sętowskiej również dominuje pejzaż. Zimowy jest pokłosiem pleneru w Złotym Potoku, letnie reminiscencje powstały podczas wakacji pod Ostrołęką. Intrygującym akcentem ekspozycji jest autoportret malarki, wykonany w młodopolskim klimacie – Sętowska z urodzajnym wiankiem na głowie. – Zawsze marzyłam, by mieć swój portret w wianku, prosiłam koleżankę, ale zwlekała i postanowiłam zrobić to sama – mówi plastyczka. Pierwsze próby malowania autoportretu miała w liceum, przy okazji pracy dyplomowej. Teraz wraca, pochłonął ją cykl portretów dzieci. – Zaczęło się w ubiegłym roku od portrecików niespodzianek moich dzieci, które przygotowałam na wystawę do Konduktorowni. Maluję portrety dzieci przyjaciół, znajomych i w rodzinie – mówi.
W „Babim lecie” zabrakło akcentu głównego nurtu twórczości artystki – tematu „lalki, miski, pajacyki” – Pominęłam ten motyw, gdyż przygotowuję nową tego cyklu. Całość zaprezentuję w okolicy 1 czerwca w Art Galerii państwa Tkaczyńskich w I Alei NMP – tłumaczy. – Ale nie odstępuje od martwych natur, pejzaży i kwiatów. Chcę pokazać, że potrafię namalować wszystko, łącznie z abstrakcją – dodaje.
Sętowska tworzy w suchej pasteli. Jej prace cechuje wrażeniowość, wyrazista kreska oraz energetyczność przekazu. Uwielbia estetykę okresu młodopolskiego, z nasileniem jego środków ekspresji – secesji i impresjonizmu. Jej idole to Stanisław Wyspiański, Teodor Axentowicz, Alfons Mucha, Józef Mehoffer.
Wystawa Irena Młynarczyk to jakby dwie sprzeczności, prezentująca diametralnie różne natury. Tworzą ją dwa tematy: subtelny akt eterycznych kobiet i burzliwe pejzaże morskie. – W cyklu „kobieta”, wykonanym w technice suchej pasteli chcę ukazać ulotność i różnorodność duszy kobiety. Jej uduchowienie a jednocześnie żywioł, który dominuje jej naturę. Jesteśmy wulkanem energii, może nie zawsze to widać, ale w duszy każda kobieta jest pełna wigoru, a jednocześnie istotą zwiewna, ulotna – mówi. W akcie zadała o subtelny przekaz nagości. – Staram się, by w nagości nie było wulgaryzmu, nie chodzi o epatowanie nagością, ale o odkrycie wnętrza kobiet. Drugi cykl to żywioły. Jestem zafascynowała dziką przyrodą Skandynawii, stąd to wzburzone morze i skały. Wystawy w Szwecji pod koniec lat 80. ub. wieku. Teraz powróciłam do wystaw w Polsce. Od maja w „chałupie” u pana Andrzeja Kalinina w Kusiętach funkcjonuje moja letnia galeria. Uwielbia impresjonistów – za ulotność, bawienie się światłem, inspiracją są w różnych okresach różni mistrzowie malarstwa. I nasi kapiści.
O sobie tak mówi: – Jestem jedną sprzecznością, czasami potrafię być nieobliczalnym wulkanem, a z drugiej strony mam duszę samotnika, ale nie izolującego się od świata, tylko skupionego na sobie i swojej pracy, swoim świecie, w którym się najlepiej czuję . Teraz pracuję nad trochę żartobliwą serią, „Anioły w kwiatach” obrazująca moją osobę. Malowanie jest to sposób na życie, zło tego świata, które wokół się dzieje i chęć pokazania że można być dobrym, że może się dziać coś miłego, nie trzeba walczyć i otaczać się pięknem.
Ewa Powroźnik została prezesem Częstochowskiego Stowarzyszenia Artystów Plastyków im. Jerzego Dudy Gracza, jej zastępcą – Maria Cieślak-Gurgul
URSZULA GIŻYŃSKA