Wspomniany już tydzień temu szef Gestapo z Blachowni, kierował także następną, publiczną egzekucją Polaków. Miała ona miejsce w Nowej Wsi (gm. Kamyk), gdzie 8 maja 1944 powieszono 10 zakładników przywiezionych z Lublińca. Był to odwet za śmierć niemieckiego żołnierza, znalezionego w pobliskiej gajówce. Wśród skazańców był 18-letni chłopak, który do ostatniej chwili ubliżał swym oprawcom. Dzisiaj w miejscu tym stoi wysoki krzyż i głaz z pamiątkową tablicą (na zdjęciu). Niespełna miesiąc później, 2 czerwca 1944 r. krwawa akcja dotknęła mieszkańców Łobodna (gm. Miedźno). Po otoczeniu miejscowości przez żandarmów, wyciągano z domów wskazywanych przez “kapusia” mieszkańców, którzy mieli pomagać partyzantom. W ten sposób straciło życie 10 osób, a wśród nich dwaj bracia Kątni: 47-letni Stanisław i 45-letni Franciszek oraz ich 20-letni synowie: Zygmunt i Józef. Zginęli także 68-letni Piotr Bercholc i jego syn Józef, oraz 67-letnia Maria Olszewska. Największą tragedią była śmierć 41-letniego Andrzeja Słoniny, który ciężko ranny – ocknął się, gdy ofiary zbrodni wieziono na cmentarz w Kłobucku. Gdy dowiedział się od furmana, że jedzie na własny pogrzeb, jeszcze nad grobem oparł się na rękach błagając o litość. Dobity strzałem z pistoletu, spoczywa w zbiorowej mogile, którą bardzo łatwo odszukać przy głównej alejce cmentarza w Kłobucku (na zdjęciu). Natomiast na ścianie remizy strażackiej w Łobodnie znajduje się tablica z nazwiskami mieszkańców miejscowości, którzy zginęli z rąk hitlerowskiego okupanta w latach 1939-1945. Na pierwszej pozycji umieszczone są nazwiska ofiar przypomnianej zbrodni. (cdn.)
Andrzej Siwiński