SZTYWNY BIUROKRATYZM PRZESZKODĄ DLA SPORTU
Wygląda na to, że prawie wszystkie częstochowskie instytucje kultury i sportu funkcjonują niezgodnie z zarządzeniami ministra zdrowia.
Jeden z nich brzmi: odległość między poszczególnymi wieszakami w szatniach publicznych ma wynosić pół metra. Tego wymogu, jak sprawdziliśmy, nie spełnia żadna instytucja publiczna. Ani filharmonia, ani teatr, ani OPK czy ROK. Dlaczego zatem stało się to koronną przeszkodą do spokojnej egzystencji siłowni „Samson”, działającej w ramach TKKF „Ognisko” przy SM „Hutnik”?
Zgodnie z zarządzeniem Ministra Zdrowia siłownie, jak sale gimnastyczne, zalicza się do pomieszczeń odnowy biologicznej. To stało się asem w rękawie dla częstochowskiego sanepidu. Efektem ubiegłorocznej kontroli było kilka zaleceń – wybudowanie oddzielnych sanitariatów dla kobiet i oddzielnego pomieszczenia dla sprzątaczek oraz pokrycie materaców materiałem łatwo zmywalnym. Zarządzający dyrektywy wykonali, choć jak podkreśla prezes siłowni Stefan Polis, aktualnie przewodniczący dzielnicy Wrzosowiak z finansami było krucho.
Jakież było jego zdumienie, gdy po niedawnej rekontroli sanepid podniósł nowe, zupełnie nieoczekiwane kwestie. Zażądano, by prezes spółdzielni „Hutnik”, przy której funkcjonuje „Samson” w ciągu dwóch tygodni przedstawił dokumentację budowy obiektów potwierdzające, iż przewidziano w nich prowadzenie działalności sportowej. – To absurd. Przecież te budynki postawiono ponad 25 lat temu i od tylu lat siłownia w nich działa – denerwuje się Polis. Jak słusznie zauważa, nie jest to jedynie problem siłowni. – Ile obiektów w Częstochowie, gdzie funkcjonują różnego rodzaju kluby sportowo-rekreacyjne, spełnia te kryteria? Raczej niewiele – mówi. To przekonanie nie uspakaja go, bo co będzie gdy prezes nie dostarczy odpowiednich dokumentów? – Czy każą nam przerwać działalność – pyta.
Na tym nie koniec niedorzeczności. – Kolejna informacja zbulwersowała i… rozśmieszyła wszystkich. Okazało się, że w szatniach publicznych wieszaki na ubrania mają mieć odstępy pół metrowe. Ile instytucji w Częstochowie spełnia ten wymóg? Sądzę, że żadna. Trzeba będzie więc zamknąć filharmonię, teatr i nie tylko – stwierdza prezes Polis.
„Samson”, działający w ramach TKKF „Ognisko”, by funkcjonować na rzecz dzieci i młodzieży, szuka różnych rozwiązań. To jedyne w województwie śląskim tzw. ognisko regulaminowe, nie posiadające osobowości prawnej. Dlaczego? – Działamy w strukturach spółdzielni, bo to minimalizuje koszty utrzymania. Teraz odpłatność miesięczna od osoby jest niewielka – 30 zł. Gdybyśmy przeprowadzili zmiany prawne koszt wzrósłby o 300 procent. Ile młodzieży stać było by, na płacenie stu złotych miesięcznie za zajęcia? Z 400., które przychodzi rocznie zostałaby garstka – mówi Stefan Polis. Akcentuje pomoc prezesa „Hutnika” Kazimierza Jarosza. – Użycza nam pomieszczeń w ramach działalności społeczno-wychowawczej, co rozwiązuje problem wysokiego czynszu – dodaje.
Ponadto jest to jedyna siłownia w Częstochowie, posiadającą certyfikat Polskiego Związku Kulturystyki, Fitnessu i Trójboju Siłowego. Działacze ogniska realizują wiele inicjatyw społecznych, w dzielnicach Wrzosowiak i Raków. Organizują festyny dla mieszkańców, akcje lato i zima dla dzieci i młodzieży. Jak podkreśla Stefan Polis jest to jedyna placówka w mieście, która działa poza lekcjami do godz. 22. (200 godzin w miesiącu). W ciągu ostatnich pięciu lat jego członkowie osiągnęli sukcesy sportowe.. Na koncie klubu są dwa tytuły mistrza Polski w kulturystyce (tę dyscyplinę sportu klub aktualnie rozwija). Zdobyli je Sławomir Daczkowski i Grzegorz Ozga. Ozga został również mistrzem Europy.
Ostatnie kłopoty ogniska „Samson” potwierdzają bezsens biurokratycznych przepisów. Ale któż się tym przejmuje? Jak to w Polsce – wiele mówi się o upowszechnianiu i wsparciu dla sportu, i niestety, tylko nadal ciągle się mówi.
URSZULA GIŻYŃSKA