W Konduktorowni, w siedzibie częstochowskiej „Zachęty”, przy ul. Piłsudskiego 34/36, swoje dzieła malarskie zaprezentował znany częstochowski twórca i wykładowca w Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie – Marian Panek.
Clou wystawy stanowią 24 nowe prace będące, jak podkreśla autor, kontynuacją jego wcześniejszych osiągnięć i przemyśleń (łącznie ekspozycja zawiera 40 kompozycji). Prezentacja jest próbą poszukiwania obrazu samego w sobie. Jest to kreacja mająca swoją wielopłaszczyznową znakowość. Artysta ustawia przestrzeń w różnych kierunkach, konstruuje ją kolorem, znakiem, rytmem, świadomie bawiąc się plamą, barwą, światłem.
Nałożenie na siebie wielu przestrzennych wymiarów obrazu opowiada o historii jego tworzenia. – Obraz jest efektem myślenia o tym, co może dla przestrzeni znaczyć czas i odwrotnie. To rodzaj pewnej próby budowania czasoprzestrzeni. Tego, co dla nas jest ważne, czyli istnienie. Istnienie bez wątpienia odwołuje się do tego, co jest pierwotne, archetypiczne, podstawowe, znaczące. To chcę i na ile mogę w swoich obrazach ewokować, by widz w moich kompozycjach uczestniczył, odnajdował się w nich – mówi Marian Panek.
Artysta kreując swój twórczy wszechświat poszukuje w obrazie rysu wynikającego z przeszłych pokoleń, z genów w nas zapisanych. Nie chce jednak odbiorcy bezwarunkowo narzucać swojego toku myślenia. – Każdy musi wejść w tę czasoprzestrzeń i starać się zobaczyć kontekst własnej wrażliwości, postrzegania, tego, co dla niego jest ważne. Może dla niektórych są to prace dekoracyjne. Są one bardzo energetyczne i starannie wypracowane, ale dla mnie również niosą chęć pogłębienia znaczenia obrazu. Czym on może być? Na ile jest współczesnym, przetworzonym śladem dywizjonizmu, puentylizmu czy impresjonizmu? To już zadanie dla krytyków sztuki. Na ile wejście w taką uporządkowaną, abstrakcyjną strukturę malarską powoduje, że jesteśmy genetycznie świadomi początku procesu powstawania obrazu samego w sobie i odczytujemy to jako odejście od prozaicznego przedstawiania na zasadzie tylko malowidła? To dla mnie jest programowe wycofanie się od przedstawiającej treści na rzecz abstrakcyjnej formy. Taki obraz staje się nie tylko moją własnością, jest też własnością oglądającego. Podobną problematykę podejmowali wcześniej inni twórcy. Władysław Strzemiński czy abstrakcjoniści amerykańscy – dodaje Marian Panek.
Wystawę dopełniają prace wcześniejsze. Dynamiczne i ekspresyjne, ale przedstawiające. Tym sposobem artysta pokazuje ciąg swojej twórczości. Zderza przeszłość z obecną chwilą. – Widoczne w obrazach powinowactwa są wynikiem mojej historii, mojego bycia w sztuce– konkluduje Marian Panek.
UG