Prezesa Jarosza interpretacja prawa


Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej „Hutnik” od kilku lat walczą, aby piwnice, które indywidualnie użytkują, zostały uznane za pomieszczenia przynależne do ich mieszkań. Gwarantuje im to znowelizowana w 2007 roku, za rządów Premiera Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawa i Sprawiedliwości, ustawa z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych, która te kwestie ostatecznie precyzuje. Jednak prezes „Hutnika” Kazimierz Jarosz skutecznie – i jak dotąd bezkarnie – obowiązujące przepisy prawa omija.

Problem związany jest z przekształceniem spółdzielczego prawa własności mieszkań we własność odrębną. Usprawnienie tego procesu było naczelnym założeniem ubiegłorocznej nowelizacji. W obecnym brzmieniu ustawy w art. 42. ust. 3. pkt 2. wyraźnie stwierdzone jest, że: „Określenie przedmiotu odrębnej własności lokali w danej nieruchomości następuje na podstawie uchwały zarządu spółdzielni, sporządzonej w formie pisma pod rygorem nieważności. Uchwała powinna określać rodzaj, położenie i powierzchnię lokali oraz pomieszczeń przynależnych, w tym piwnic lub pomieszczeń gospodarczych, o ile piwnica lub pomieszczenie gospodarcze jest w tym budynku przyporządkowane danemu lokalowi, a władający lokalem faktycznie piwnicę lub pomieszczenie gospodarcze użytkuje.”.
Problem w tym, że prezes i zarząd „Hutnika” działają zgodnie z – i owszem – swoimi prawomocnymi uchwałami, tyle że opartymi na dawno już nieobowiązujących unormowaniach. W jednym z pism prezesa Jarosza do członków spółdzielni, z kwietnia bieżącego roku, można przeczytać: „(…) Określenie przedmiotu odrębnej własności lokali w tych uchwałach nastąpiło zgodnie z ówcześnie obowiązującym stanem prawnym i praktyką sądowniczą, opierającą się na treści ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali (…).”. Należy podkreślić, że akt, a co za tym w tym przypadku idzie także w dużej części orzecznictwo, na które powołują się włodarze spółdzielni, są już nieaktualne. Przecież już osiem lat temu, 15 grudnia 2000 r. została podjęta przez Sejm zupełnie nowa ustawa.
Opieszałość w podjęciu uchwały zarząd tłumaczył skierowaniem części przepisów nowelizacji do Trybunału Konstytucyjnego – z tym że to nie powoduje ich nieważności.
Z taką interpretacją, narzuconą przez prezesa Jarosza, nie mogli się pogodzić główni zainteresowani, czyli członkowie spółdzielni od dłuższego czasu oczekujący szczęśliwego, zgodnego z prawem finału zmagań o przekształcenie ich mieszkań w odrębną własność. – Nie chcemy nic ponad to, co gwarantuje nam ustawa. Ponoć akty notarialne, w których piwnice są traktowane jako własność wspólna, są niezgodne z prawem – mówi Halina Jabłońska. – Dotarliśmy do kilku wyroków sądowych, w których wyraźnie określono, że taka praktyka jest nieprawidłowa. W budynkach, gdzie liczba lokali i piwnic jest taka sama, powinny być one przynależne. Tymczasem zarząd nie spieszy się z podjęciem nowej uchwały w sprawie przekształceń mieszkań w odrębną własność, a wiele osób podpisało już akty notarialne na tych niekorzystnych warunkach – dodaje Jerzy Ziółkowski.
Natomiast kiedy do przedstawienia projektu znowelizowanej uchwały w końcu doszło – notabene bardzo podobnej do uprzednio obowiązującej – żadne wnioski członków spółdzielni nie zostały rozpatrzone pozytywnie. W związku z tym dokument z 20 sierpnia br. praktycznie nie wprowadza żadnych zmian, choć od wejścia w życie nowelizacji upłynął już ponad rok. Uchwała została zaskarżona do sądu.

Dokończenie strona 3
Podobnie wygląda sprawa statutu Spółdzielni. W związku z nowymi przepisami nastąpiła konieczność aktualizacji także jego. Tymczasem próba zgłoszenia go do Krajowego Rejestru Sądowego nie powiodła się, bo nie zostały uwzględnione w nowej wersji dokumentu wprowadzone rok temu rozwiązania w działalności spółdzielni mieszkaniowej. – Został odrzucony prawie w całości. Wychodzi na to, że prezes działa w ogóle bez statutu – zarzuca H. Jabłońska.
Nie tylko pomijanie nowelizacji z 2007 r. niepokoi mieszkańców „Hutnika”. Skarżą się również na kwestie formalne przy przekształcaniu lokali w odrębną własność. – Mogliśmy korzystać z usług tylko i wyłącznie jednego notariusza, wybranego przez prezesa. Narzuconą mieliśmy wersję aktu notarialnego, do którego nie mieliśmy możliwości wprowadzania żadnych zmian. Choć znajdowały się nim punkty zbędne bądź nawet niezgodne z prawem, na przykład zmuszające do instalacji w mieszkaniu podzielnika ciepła, a takiego obowiązku nie ma – żali się żona pana Jerzego, Elżbieta Ziółkowska.
Zbędne zapisy zwiększały objętość aktu nawet do dziesięciu stron, co automatycznie podwyższało opłatę za jego wydanie o blisko 300 zł. – Koszty związane ze sporządzeniem aktu notarialnego są ustalone ustawowo. A na nas wymuszano dodatkowe pieniądze za każdą stronę i wciskano po kilka odpisów, które nam do niczego nie były potrzebne. Treść aktu na nas wymuszano. Wyglądało to tak, jakby stronami zawieranej umowy były zarząd spółdzielni i notariusz, a nie lokatorzy. A jedyną odpowiedzią na nasze postulaty było, że jak warunki nam się nie podobają, to możemy się wycofać – komentuje pani Halina. Teraz, po licznych interwencjach, liczbę notariuszy obsługujących spółdzielnię zwiększono do trzech.
Lista zarzutów członków „Hutnika” względem prezesa zarządu jest o wiele dłuższa. Spisali łącznie kilkanaście punktów, wśród których znalazły się, między innymi: zmuszanie lokatorów do wyrażenia zgody na bezterminowe zarządzanie mieszkaniami przez zarząd; nieprzestrzeganie przepisów dotyczących funduszu remontowego; brak działek jednobudynkowych.
W związku z tymi licznymi pretensjami i brakiem jakiejkolwiek dobrej woli ze strony Kazimierza Jarosza, spółdzielcy zgłosili się z interwencją do posła PiS Szymona Giżyńskiego. – Gdy przychodziliśmy z konkretnymi problemami, prezes sporządzał notatkę i dalej ze sprawą nie robił nic. Postanowiliśmy więc poszukać pomocy z zewnątrz. Pan poseł i dyrektor jego biura Grażyna Matyszczak bardzo się zaangażowali, by pomóc nam w tej sytuacji, która wydawała się bez wyjścia – wyjawiają lokatorzy.
Poseł Giżyński zorganizował spotkanie z panią Jadwigą Słotwińską, specjalistką w kwestiach spółdzielni mieszkaniowych, która jest najbliższą współpracownicą poseł PiS Gabrieli Masłowskiej z okręgu lubelskiego. To właśnie poseł Masłowska w głównej mierze forsowała wprowadzenie do ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych nowelizacji z 2007 r. Pani Jadwiga wyjaśniła zebranym, że ich problem nie jest odosobnionym przypadkiem. Podobne, czasem wręcz identyczne, niezgodne z prawem działania prezesów i zarządów spółdzielni mają miejsce w całym kraju. Upewniła słuchaczy, że mają rację w swoich żądaniach i przedstawiła szereg tożsamych spraw, które znalazły swoje szczęśliwe, pomyślne dla lokatorów finały w sądach.
Po analizie zgromadzonych materiałów poseł Szymon Giżyński postanowił skierować do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez prezesa Kazimierza Jarosza przestępstwa. O postępach w tej kwestii będziemy informować na bieżąco.

TADEUSZ DOŁĘGA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *