Na zamku w Olsztynie trwają prace restauracyjne, podczas których doszło do rewelacyjnych odkryć naukowych.
Projekt realizowany w XIV-wiecznym zabytku wraz z terenami przyległymi o powierzchni około 16 ha pn. „Zwiększenie atrakcyjności Zamku Olsztyn poprzez wykonanie niezbędnych prac konserwatorskich i restauratorskich” wykonuje Olsztyńska Wspólnota Zamkowa. Całość inwestycji opiewa na kwotę 11.796.594 zł, ale wniosek otrzymał wysokie dofinansowanie – 7 761 202 zł, z programu Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Umowę dotacji podpisano w kwietniu 2018 roku, za rządów PO i PSL w Urzędzie Marszałkowskim i marszałka Wojciecha Saługi. Niestety, choć wniosek był oceniony bardzo wysoko i komisja nie miała żadnych zastrzeżeń, a prace remontowe trwają od blisko roku, Urząd Marszałkowski nie przekazał Wspólnocie nawet złotówki.
– Zaraz po podpisaniu umowy urzędnicy zaczęli nam piętrzyć problemy. Nagle okazało sie, że coś źle wykonaliśmy, choć wniosek oceniono bardzo dobrze i przyznano nam dotację – zauważają członkowie Wspólnoty. Na ich prośbę z pomocą pospieszył poseł PiS Mariusz Trepka, który zaaranżował spotkanie przedstawicieli Wspólnoty Zamkowej z marszałkiem województwa śląskiego. Spotkanie miało miejsce 5 marca br.
Jak opowiada przewodniczący Wspólnoty Zamkowej w Olsztynie Włodzimierz Nabiałek na zamku realizowane są prace zabezpieczające i odnawiające niektóre fragmenty murów oraz komnat. – Prace konserwatorskie, w tym budowlane, wraz z niezbędnymi badaniami naukowymi i ratowniczymi obejmują Basztę Studzienną oraz pomieszczenia w obrębie jaskini Zamkowej Dolnej. Chodzi o wprowadzenie komunikacji i odtworzenie dawnych poziomów użytkowych dla celów udostępnienia ich zwiedzającym. Takież same prace dotyczą Zamku Górnego. Tu oprócz zabezpieczenia obiektu w formie trwałej ruiny chcemy przygotować organizację ruchu odwiedzających w obrębie Wzgórza Zamkowego poprzez urządzenie ciągu pieszego, dostosowanego do potrzeb osób niepełnosprawnych – wyjaśnia Włodzimierz Nabiałek. Jak dodaje, pieczę nad rodzajem prac trzyma konserwator zabytków. – Uzyskaliśmy pozwolenie na odtworzenie baszty studziennej. Powstaną tam trzy kondygnacje, pokryte trzema sklepieniami – pierwsze będą łukowe, a najwyższe, zgodnie z zaleceniem konserwatora, w stylu stropodachu. Ponadto zostanie wykonany pomost, oparty na odnowionych filarach, prowadzący do baszty studziennej i na górny zamek. Pomost będzie przystosowany także dla osób niepełnosprawnych. Zlikwidujemy też prowadzące na górny zamek metalowe barierki i podniesiemy wszystkie fragmenty murów na wysokość około 1,20 metra. Ciekawostką jest to, że w baszcie studziennej odkryliśmy studnię, z której korzystano w czasie oblężenia zamku – wylicza plany Włodzimierz Nabiałek.
Na prace restauracyjno-budowlane Wspólnota otrzymała z Urzędu Marszałka Województwa Śląskiego blisko ośmiomilionową dotację. Pieniądze zostały przyznane w marcu 2018 roku, a umowa podpisana w kwietniu. Sęk w tym, że choć prace trwają od roku, na konto Wspólnoty nie wpłynęła jak dotąd nawet złotówka z tej dotacji.
– Wszystkie działania, które do tej pory już wykonaliśmy są sfinansowane z budżetu Wspólnoty. Pochłonęły one już około 400 tysięcy złotych. Ponadto, aby otrzymać dotację z Urzędu Marszałkowskiego musieliśmy zabezpieczyć wkład własny w wysokości 1,6 miliona złotych. To dla nas olbrzymia kwota. Uporaliśmy się z tym wyzwaniem, ale zaczęły się dla nas schody, ponieważ urzędnicy co rusz mają jakieś wątpliwości i zastrzeżenia. Nasz wniosek o dofinansowanie był oceniony bardzo wysoko, a z chwilą podpisania umowy rozpoczęły się kontrole, które w konsekwencji blokują wypłacenie przyznanej nam dotacji. Ufamy, że obecna władza w Urzędzie zrozumie, iż tak długo trwająca kontrola nie dość, że wstrzymuje prace, to może doprowadzić do ich opóźnienia prac. Trzeba podkreślić, że cały program inwestycyjny jest rozpisany na cztery lata. Wstrzymuje się nas już rok i możemy nie zdążyć z wypełnieniem zadania w wyznaczonym czasie. To będzie skutkowało negatywnymi dla nas konsekwencjami, bo przecież projekt musimy rozliczyć bardzo skrupulatnie, co do grosza – dodaje Włodzimierz Nabiałek.
Członkowie Wspólnoty martwią się zachowaniem urzędników, którzy utrudniają realizację finansowej umowy. – Obecnie urzędnicy Urzędu Marszałkowskiego doszukują się dziwnych rzeczy i zaczynają nas nawet straszyć 25- procentową karą, wynoszącą ponad milion złotych. Uważają na przykład, że zamek nie jest obiektem użyteczności publicznej, bo nie ma dachu. A przecież stadion czy cmentarz też nie są zadaszone, a są to obiekty użyteczności publicznej często dotowane z Urzędu. A przecież zamek olsztyński od zarania dziejów jest obiektem dostępnym dla ludzi. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z XIV wieku. Zarzucają nam, że już na etapie składania wniosku wyłoniliśmy wykonawcę , ale przecież takie były wytyczne w tym projekcie – kontynuuje Włodzimierz Nabiałek.
Wspólnota Zamkowa już myśli o rezygnacji z projektu, jeśli utrudnia będą trwały nadal. – Byłoby to wielką stratą, bo przecież o zamek, który traktujemy jako dobro ogólnonarodowe, dbamy, aby przetrwał. Od 2000 roku jako Wspólnota z zainwestowaliśmy w zamek około dwóch milionów złotych własnych funduszy. Zabezpieczyliśmy mury, na baszcie sołtysiej zrobiliśmy platformę widokową z zabezpieczeniem ogrodzeniową, alejkę spacerową, schody przy wejściu – wylicza przewodniczący Wspólnoty Zamkowej.
Zamek jest ujęty w Wojewódzkim Rejestrze Zabytków, aktualnie Wspólnota stara się o wpisanie go na Prezydencką Listę Zabytków, co automatycznie podniesie klasę zabytku. – Problem z przekazaniem dotacji polega na tym, że urzędnicy nie do końca rozumieją specyfikę zabytku. Inaczej buduje się autostrady, stadiony czy inne obiekty, a materia kultura ma swoją specyfikę. Raz, że jest nieprzewidywalna, to dodatkowo jest mocno powiązana, bo tutaj kryzują się interesy przyrody. Wokół zamku są unikatowe siedliska, objęte ochroną sieci Natura 2000, czyli ochroną unijną. Ponadto obiekt sklasyfikowany jest dwoma wpisami w Wojewódzkim Rejestrze Zabytków, co oczywiście niesie za sobą konkretne ograniczenia. My naturalnie prowadzimy prace zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków – stwierdza dr Czesław Hadamik, nadzorujący badania archeologiczne na zamku.
Wysłaliśmy zapytania do Urzędu Marszałkowskiego z prośbą o wyjaśnienie sprawy, czekamy na odpowiedzi.
Więcej o odkryciach na zamku w następnym artykule
URSZULA GIŻYŃSKA