Powrót idei województwa częstochowskiego
W częstochowskim Ratuszu odbyła się prezentacja książki “Region częstochowski”, przedstawiającej argumenty za reaktywacją województwa częstochowskiego. Według siedemnastu autorów, w skład nowej jednostki samorządowej miałyby wejść powiaty częstochowski ziemski i grodzki, kłobucki, lubliniecki, myszkowski, zawierciański (dzisiejsze województwo śląskie) oraz radomszczański, pajęczański, wieluński i wieruszowski (łódzkie). O wynikach przeprowadzonych badań i szansach na przywrócenie Częstochowie statusu stolicy województwa rozmawiamy z Konradem Głębockim, współautorem i redaktorem publikacji.
Skąd wzięły się u Pana chęci do działań w kierunku utworzenia województwa częstochowskiego?
– Mają one swoje źródło w fakcie, który nastąpił 1. stycznia 1999 r., kiedy województwo częstochowskie przestało istnieć. Nie pełniłem wtedy żadnej funkcji publicznej, właściwie byłem tuż po skończeniu studiów. Zastanawiałem się, czy jako młody pracownik naukowy mogę coś w tej sprawie zrobić. Napisałem doktorat z wpływu funduszy strukturalnych Unii Europejskiej na planowanie strategiczne rozwoju województw, co powiększyło moją wiedzę o tematyce regionalnej. Od 2002 r. zbierałem doświadczenia w Radzie Miasta jako samorządowiec, jednocześnie umocniłem się trochę jako naukowiec. Wtedy postanowiłem zebrać grupę specjalistów i zrobić pierwszy krok merytoryczny, dotyczący uzasadnienia racji powstania województwa częstochowskiego.
Jakie są podstawowe wyniki przeprowadzonych dotychczas badań?
– Bardzo trudno powiedzieć w dwóch słowach na temat wyników pracy siedemnastu autorów. To jest dość duża, szczegółowa książka, jednak można wymienić kilka najistotniejszych argumentów. Po pierwsze, powstanie województwa częstochowskiego niosłoby za sobą powstanie samorządu. Dałoby to możliwość wspólnego decydowania o przyszłości tej części Jury Krakowsko-Częstochowskiej i całego regionu częstochowskiego, na przykład poprzez przygotowanie strategii rozwoju województwa w pełni adekwatnej do naszej sytuacji społeczno-gospodarczej, możliwości w zakresie turystyki, jak i wielu potrzeb związanych z rozwojem terenów wiejskich. Obecne władze wojewódzkie te bardzo istotne kwestie dla naszego regionu pomijają. Druga sprawa jest związana z powstaniem nowych jednostek samorządowych. Nie chodzi mi tutaj o stworzenie kolejnych, czysto urzędniczych etatów. Mogłaby na przykład powstać wojewódzka biblioteka, która by wzmocniła potencjał regionu w zakresie wiedzy. Dzisiejsza gospodarka jest oparta na wiedzy i rozwój różnego rodzaju istotnych placówek związanych z bibliotekami, na przykład centra patentowe, byłby dla nas bardzo korzystny. Z czego wynika moje przekonanie, że kilka takich jednostek mogłoby powstać? Otóż, w województwie świętokrzyskim jednostek samorządu jest dwadzieścia siedem, w wytypowanych przez nas powiatach szesnaście. Budżet województwa częstochowskiego, w podobnym stopniu jak budżet województwa świętokrzyskiego, zagwarantowałby lepsze finansowanie dotychczasowych jednostek, jak i powstanie kilku nowych. Wyliczyliśmy z bardzo dużym prawdopodobieństwem, że mogłoby to przynieść ponad dwa tysiące nowych miejsc pracy. To wynika z porównania sytuacji w województwie świętokrzyskim, przy wzięciu pod uwagę proporcji ludnościowych.
Jaki wpływ miałoby powstanie województwa częstochowskiego na finansowanie nowych inwestycji?
– Istotną kwestią jest sprawa funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Bardzo duża rola władz wojewódzkich wynika z tego, że decydują one o przyznawaniu środków europejskich w ramach części regionalnych. Porównaliśmy to, co udało się powiatom regionu częstochowskiego pozyskać z województw łódzkiego i śląskiego z symulacją przeprowadzoną w oparciu o kryteria sztywne, jakie rząd stosował w latach 2004-2006. Tych środków byłoby na pewno więcej o czterdzieści milionów złotych. Gdyby te proporcje się utrzymały, to w latach 2007-2013 byłoby to już 230 milionów strat. Chcę powiedzieć wyraźnie, że jest wiele projektów z naszego regionu. Wspomnę na przykład szkołę w Koniecpolu czy rynki w Krzepicach i Koziegłowach, czy też budowę drogi w powiecie zawierciańskim. Zostały one zaakceptowane przez ekspertów już w latach 2004-2006, ale nie uzyskały dofinansowania, bo brakło pieniędzy. Bardzo ważne są także nasze wyniki dotyczące badań inwestycji w ramach budżetów województw, dlatego że chodzi o finanse pochodzące z naszych podatków. Te pieniądze niemalże do nas nie docierają. W północnych powiatach obecnego województwa śląskiego udział w tych inwestycjach w latach 2002-2004 był mniej więcej na poziomie dwóch procent wydatków w skali całego województwa. Jest to dalekie od proporcji ludnościowych, bo mieszkańcy tego subregionu stanowią kilkanaście procent w całym województwie. Województwo częstochowskie przyniesie na pewno znacznie więcej pieniędzy z budżetu samego województwa na inwestycje w regionie. Ta pewność wynika z porównania do województwa opolskiego i świętokrzyskiego, gdzie na głowę jednego mieszkańca wydatki inwestycyjne są wielokrotnie większe, np. w 2004r. w województwie opolskim ośmiokrotnie większe, a w województwie świętokrzyskim aż dwunastokrotnie większe. Występuje również pewna bardzo niepokojąca tendencja. Mianowicie nasz bardzo mizerny udział w tych finansach na przestrzeni lat 2002-2004 systematycznie spadał. Natomiast w województwie opolskim i świętokrzyskim ilość złotówek wydawanych na jednego mieszkańca stale rośnie i to dość wyraźnie.
W trakcie prezentacji przedstawił Pan także korzyści z możliwości powstania Wyspecjalizowanego Urzędu Skarbowego.
– Województwo częstochowskie przyniosłoby wiele instytucji, które mają bardzo duże znaczenie gospodarcze. Wyspecjalizowane Urzędy Skarbowe, które obsługują tylko największe firmy oraz firmy z udziałem kapitału zagranicznego, są tworzone w siedzibach województw, wyjątkowo w innych miastach. W województwie śląskim mają siedziby w Sosnowcu i w Bielsku-Białej. Największe firmy z Częstochowy i regionu już w pierwszej instancji muszą się kontaktować z Urzędem w Sosnowcu. Wydaje się, że bliskość tego rodzaju placówki może mieć wpływ na zainteresowanie miastem przedsiębiorców czy wielkich inwestorów. Trzeba przeprowadzić bardzo szerokie badania socjologiczne, żeby móc taką tezę potwierdzić, ale niewątpliwie istnienie takiej instytucji podnosi rangę miasta i całego regionu. Po więcej szczegółowych informacji zapraszam do lektury książki “Region częstochowski”.
Dlaczego akurat te dziewięć powiatów zostało objętych badaniami?
– Chcę jednoznacznie powiedzieć, że obszar, który wyznaczyliśmy, jest umowny. Nie jest to dyrektywa ostateczna w dyskusji, bo można myśleć także i o innych terenach. Jakiś kształt trzeba było przyjąć dla wyliczeń. My nie rozstrzygaliśmy, co tak naprawdę jest regionem częstochowskim, bo to zależy od przyjętej płaszczyzny. Inaczej będzie to wyglądało pod względem gospodarki, inaczej pod względem kulturowym, historycznym. Tego typu badań nie prowadziliśmy, bo jakiej płaszczyzny byśmy pod uwagę nie wzięli, to granice byłyby inne. Na samym początku było pewne przekonanie, że potencjalnie te powiaty można brać pod uwagę, ponieważ albo były w województwie częstochowskim wcześniej, albo są w jakiś inny sposób z Częstochową związane. Jednak chcę podkreślić bardzo wyraźnie, że to nie jest zamknięcie dyskusji na temat kształtu województwa częstochowskiego.
Czy istnieje chęć współpracy wśród władz samorządowych w wytypowanych powiatach? Jakby Pan ocenił realne szanse na tle ogólnopolskim?
– Myślę, że wstępem w ogóle do rozmów w Sejmie czy proponowania w Sejmie projektu ustawy, dotyczącego zmiany podziału terytorialnego Polski, musi być najpierw zintegrowanie regionu wokół idei województwa częstochowskiego. Pod kątem naszych opracowań zwróciliśmy się z pytaniami do przedstawicieli władz sześciu gmin. Jednak było to bardziej przytoczenie opinii na potrzeby publikacji, aniżeli jakieś miarodajne badania. Niektóre stwierdzenia były bardzo ciekawe. Na przykład w jednej z gmin powiatu lublinieckiego wójt powiedział, że oczywiście Lubliniec to kulturowo jest Górny Śląsk, ale z Częstochową ma liczne więzi, między innymi korzystanie z centrów handlowych czy liczne związki dotyczące szkół średnich w naszym mieście, także sprawy gospodarcze. Same konsultacje rozpoczynamy jednak od trzech najbliższych nam powiatów. Chcielibyśmy, żeby na wniosek Komisji Rozwoju Regionalnego i Gospodarki oraz Rady Miasta Częstochowy powiaty myszkowski, kłobucki oraz ziemski częstochowski podjęły stanowiska stwierdzające, że widzą swoje miejsce w nowym województwie. Później moglibyśmy wspólnie wystąpić do kolejnych powiatów: pajęczańskiego, radomszczańskiego, wieluńskiego i wieruszowskiego, następnie także zawierciańskiego i lublinieckiego. Na pewno warto porozmawiać też z przedstawicielami władz w Oleśnie i Włoszczowej. W każdym razie te konsultacje się zaczęły. Argumenty będziemy prezentować na jednej z sesji rad powiatów. Następnie będzie czas na dyskusję, na przekonywanie. Tutaj bardzo liczę na współpracę z parlamentarzystami ziemi częstochowskiej. Wielu z nich, choć nie wszyscy, jest bardzo mocno zaangażowanych w kwestie związane z województwem częstochowskim. Dużą rolę mogą też odegrać różne stowarzyszenia z siedzibą w Częstochowie, które mają swoje oddziały w innych powiatach. Mam nadzieję, że uda się uzyskać pozytywne stanowiska, bo przedstawimy zupełnie nowe argumenty. Dopiero, gdy to się uda, przyjdzie czas, by złożyć poselski projekt ustawy. Jednocześnie, jako dodatkowe udokumentowanie naszego zainteresowania, powinna mieć miejsce obywatelska inicjatywa ustawodawcza podpisana przez mieszkańców całego regionu.
Jeżeli chodzi o podpisy z Częstochowy to chyba problemów nie będzie, choć jak pamiętamy, gdy traciliśmy województwo, ówczesnym władzom miasta nie udało się zebrać 200 tys. podpisów potrzebnych do dalszych negocjacji z rządem. Jak dzisiaj częstochowianie podchodzą do koncepcji województwa częstochowskiego?
– W ramach naszych opracowań dwójka socjologów przeprowadziła na grupie pięciuset osób gruntowne badania pod kątem poparcia częstochowian dla starań o własne województwo. Okazało się ono bardzo jednoznaczne. Ponad 92 proc. jest za. Można zapytać, po co w ogóle takie badania zrobiliśmy, skoro i tak wiadomo, że mieszkańcy Częstochowy chcą. Wcale nie było to takie pewne, skoro w niektórych mediach częstochowskich pojawiała się teza, że na przykład starsi mieszkańcy są za, młodsi natomiast nie. Nasze badania pokazują, że tak nie jest i są jednoznacznym potwierdzeniem dla tych, którzy wątpili. Oczywiście, poparcie w różnych grupach społecznych jest różne – trochę słabsze wśród przedsiębiorców, rzeczywiście bardzo duże u ludzi starszych, ale młodzież w olbrzymiej większości również popiera te dążenia. We wszystkich grupach opinie pozytywne wahają się w granicach między osiemdziesiąt a dziewięćdziesiąt kilka procent, czyli są na wysokim poziomie.
Z zainteresowaniem częstochowian rzeczywiście w przeszłości bywało różnie, ale nasz tygodnik zawsze lansował ideę walki o województwo częstochowskie. Wydanie książki jest pierwszym krokiem. Jakie będą kolejne?
– Prezentacja publikacji w powiecie ziemskim częstochowskim już się odbyła, 30. marca będzie miała miejsce także na sesji powiatu myszkowskiego, prowadzimy również rozmowy w Kłobucku. I w tych trzech powiatach nastawiamy się na intensywne działanie celem uzyskania stanowiska popierającego ideę województwa częstochowskiego. Jeśli to się uda, ruszylibyśmy gdzieś w maju, czerwcu do powiatów na południu województwa łódzkiego. Sądzę, że wszystko zajmie trochę czasu, ale daj Boże, żeby na wiosnę przyszłego roku udało się uzyskać pozytywne stanowiska wszystkich powiatów regionu częstochowskiego. Warto podkreślić w tym miejscu, że Częstochowa w województwie dominować nie będzie. Łódź, drugie co do wielkości miasto w Polsce oraz aglomeracja śląska tworzą rdzeń, który dla powiatów naszego regionu był nie do przebicia. Z naszych symulacji jasno wynika, że Częstochowie w sejmiku przypadałaby tylko jedna czwarta radnych, bez różnicy jaki wariant by został przyjęty.
Czy możemy spodziewać się kolejnych publikacji?
– Mam nadzieję, że tom, który teraz się ukazał, będzie początkiem rocznika. Moim założeniem jest publikowanie co roku zbioru prac dotyczących problemów regionu częstochowskiego. Kolejnym krokiem powinna być publikacja na temat skutków powstania województwa częstochowskiego w skali całej Polski, na przykład z punktu widzenia budżetu państwa. Przede wszystkim należy odeprzeć argumenty, że wiązałoby się to z koniecznością wydania dużej ilości środków finansowych. Pod kątem kosztów administracji trzeba zwrócić uwagę na to, że w Częstochowie jest bardzo wiele delegatur, które obsługują sporą część mieszkańców regionu. Ich istnienie potwierdza właściwie, że województwo częstochowskie mogłoby powstać. Ostateczna ilość jednostek administracyjnych byłaby podobna jak w województwie świętokrzyskim. Jednak koszty nie będą liczone od zera, poniesione będą jedynie te związane z utworzeniem instytucji, których nie ma. Nie przeprowadzano jeszcze dokładnych wyliczeń, kwoty rzucane w sprawie województwa środkowopomorskiego także nie są jeszcze potwierdzone. Zresztą, sprawa jest wielowątkowa. Trzeba spojrzeć na to również od strony kosztów, które ponoszą mieszkańcy, na przykład związanych z koniecznością dojazdu do Katowic. Czy nie lepiej, żeby administracja była bliżej? Czy to w sumie nie wyjdzie taniej? Jednak prace na ten temat będziemy dopiero prowadzić. Mam nadzieję, że niedługo omówimy też argumentację dla Sejmu. Jednak będzie to miało sens dopiero, gdy uda się zintegrować region wokół naszej idei.
Gdzie można zapoznać się z treścią publikacji “Region częstochowski”?
– Publikacja “Region częstochowski” znajdzie się we wszystkich najważniejszych bibliotekach w mieście. Można już ją znaleźć w zbiorach Politechniki Częstochowskiej. Jesteśmy teraz w trakcie przygotowywania wysyłki książek na cały region. Na pewno chętni będą mogli się z nią zapoznać w największych bibliotekach regionu np. w Radomsku czy Zawierciu. Ona po prostu będzie wszędzie, prawie w każdej bibliotece Częstochowy i regionu. Zaraz po wydrukowaniu, trzydzieści egzemplarzy zostało przekazanych do najważniejszych bibliotek w całej Polsce.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał
ŁUKASZ GIŻYŃSKI