CZĘSTOCHOWSKIE RODZINY
Miał to być tekst o nietuzinkowym człowieku. Taki był zamysł. Wszystko się zmieniło, kiedy weszłam do domu moich rozmówców. Po kilku wymienionych z nimi zdaniach wiedziałam, że napiszę o nich razem, o ich małżeństwie. Dziś niestety nie jest rzeczą zwykłą szczęśliwe małżeństwo z 24-letnim stażem, czwórką dzieci i wspólną pasją.
Ona – Anastazja, filigranowa blondynka o błyszczących oczach, w których drzemie energia wulkanu. On – Andrzej, stateczny księgowy, z podobnym błyskiem w oku, epatujący spokojem i ciepłem. To będzie opowieść o rodzinie Filipskich.
Taka zwykła rodzina
Spotykamy się w przestronnym, gustownie urządzonym pokoju dziennym, którego centrum stanowi ogromny stół otoczony 12 krzesłami. To serce domu. „Musi być tak duży, bo mamy sporą rodzinę i ogromną rzeszę przyjaciół. Niedawno, przy okazji święta Wniebowzięcia Matki Bożej, 15 sierpnia, siedziało przy nim 20 osób – stół musiał być rozsunięty. Nastka – tak nazywa Anastazję mąż – przyjechała do Częstochowy ze Szczecina. – Miałam niepełnosprawnego brata. Sporo czasu spędził w sanatorium w Busku Zdroju. Jeździł tam z tatą. Trasa wiodła przez Częstochowę. Tatuś obiecał sobie, przy okazji kolejnych odwiedzin Matki Bożej, że przeprowadzi się z rodziną do tego świętego miasta. Tak też uczyniliśmy i nigdy tej decyzji nikt z nas nie żałował – wspomina p. Filipska. Andrzej jest z krwi i kości częstochowianinem. Już w młodości wymyślił sobie, że będzie muzykiem. Niestety, jego gra na gitarze, nie przekonała komisji egzaminacyjnej jednej z akademii muzycznych. Musiał zmienić kierunek studiów, ale pasja pozostała. – Gitara nas zbliżyła – Nastka też gra. Moja gitara była lepsza i czasem ją ode mnie pożyczała. Później już grywaliśmy razem. Przy różnych okazjach, najczęściej wakacyjnych ogniskach lub domowych spotkaniach z przyjaciółmi – opowiada Pan domu.
Ta gitarowa muzyka musiała mieć ogromną moc, bo ich miłość czuje w każdym słowie, które do siebie wypowiadają i każdym spojrzeniu. Jej najcenniejszymi owocami są: Patryk – 23 l. student Politechniki Częstochowskiej, Kamil- 21l, student Akademii Muzycznej w Poznaniu, Filip – 16 l gimnazjum muzyczne, Faustyna l. 9 – szkoła podstawowa i szkoła muzyczna I stopnia. Pytam, jak udało, się rodzicom zaszczepić w dzieciach miłość do muzyki? – Dzieci od samego początku były z nami we wszystkim, co robiliśmy. Od remontów, budowy, przez dobieranie mebli do naszego domu. Razem modlimy się, bawimy, świętujemy i pracujemy. Nie robimy jednak nic na siłę. W miarę, jak dorastają wiedzą, że mogą same dokonywać wyboru. Jesteśmy taką zwykłą rodziną – mówi mama. Tata dodaje. – Należymy z żoną, od lat dwudziestu do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Nie pijemy alkoholu, nie podajemy go gościom – w naszym domu po prostu go nie ma. Dzieci mają tego świadomość. Dwaj chłopcy są już dorośli. Widziałem, przy okazji jakiegoś wesela w rodzinie, że podnoszą puchary przy toaście, ale w domu nigdy nie widziałem piwa czy wina. Szanują naszą decyzję, ale swojego wyboru muszą dokonać sami. Nic im nie narzucamy – mówi p. Andrzej. Przykład jest najważniejszy, to znana prawda, ale jak trudno wprowadzać ją w codzienne życie, pełne pułapek, nieustannych trosk, niepokojów? To potrafią nieliczni szczęściarze, tacy, jak Filipscy.
Kochani Rodzice Nastko!
Fenomen tej rodziny wynika nie tylko z umiejętności dzielenia się miłością z bliskimi. Oni potrafią tę miłość mnożyć i rozdawać również nieznajomym. Tak zrobili w 2000 r., kiedy w ramach akcji „Adopcja serca” prowadzonej przez Sekretariat Misyjny Księży Pallotynów adoptowali małą Jacqeline z Rwandy i troszkę później Priscille, z tego samego kraju. Widziałam listy dziewczynek z opisami rodzinnych wiosek w diecezji Kigali, podziękowaniami za dar serca, który umożliwia im normalne życie i naukę. Na moje pytanie skąd pomysł takiej formy adopcji, odpowiadają niemal równocześnie. – To tylko 4 zł. dziennie, a dla dziewczynek to życie! Dzieci również miały świadomość, że nie jest to chwilowy kaprys, ale decyzja na kilka lat. Wiedziały, że może czasem będą musiały zrezygnować ze słodyczy czy zabawek. Zaakceptowały to i dziś zarażamy ideą innych – mówią Anastazja i Andrzej. Jacqeline jest dziś dorosłą kobietą. Mimo to, dalej utrzymuje kontakt ze swoimi adopcyjnymi rodzicami. Zwrot umieszczony w śródtytule rozpoczyna każdy jej list. Andrzej i Anastazja dzielą się również swym doświadczeniem małżeńskim – organizują i prowadzą rekolekcje dla małżeństw, swoją wiarą – są aktywnymi członkami Ruchu Światło Życie Domowy Kościół, strawą i domem – od zawsze przyjmują w domu pielgrzymów, głównie tych sierpniowych, Jasna Góra jest tuż, tuż… z okien domu widać ją doskonale, oraz muzyką – od dwóch lat tworzą rodzinny zespół, który występuje i nagrywa płyty.
Muzyka, muzyka, muzyka…
– Rodzinne granie narodziło się spontanicznie. Dzieci rosły i nabierały chęci do gry. Były pewne nietrafione decyzje, ale szybko je wychwytywaliśmy i dziś każde ma swoje wybrane miejsce w zespole. Patryk – gitara basowa, Kamil – gitara klasyczna i elektryczna, Filip – perkusja, Faustyna – fortepian. Ja z żoną oczywiście gitary– mówi p. Filipski. Andrzej jest też kompozytorem, autorem tekstów i głównym aranżerem, choć w tych ostatnich czynnościach coraz częściej zastępują go synowie. Anastazja i Faustyna są obok panów, solistkami. Pierwszą swoją płytę „Spacer z Jezusem” nagrali za namową przyjaciół. Nie spodziewali się, że ktoś będzie słuchał ich muzyki. Niespodzianką była informacja, którą znaleźli w Internecie, że ich płyta została sklasyfikowana w pierwszej dziesiątce listy przebojów 10. religijnego albumu roku na forum listy przebojów Marka Niedźwieckiego w gatunku muzyka religijna.
Przez ponad rok swoich występów dali 17 koncertów. Można ich usłyszeć na Rodzinnych Festynach, przy okazji organizowanych w różnych miejscach Dniach Rodziny. Ostatnim ich sukcesem jest trzecie miejsce w kategorii Piosenka Autorska na IV Międzynarodowym Festiwalu Muzykujących Rodzin w sanktuarium Matki Bożej Patronki Rodzin w Leśniowie. Obecnie zespół jest w trakcie nagrywania kolejnej płyty. Będzie nosiła tytuł „Wierz tylko”. Miałam okazję słyszeć zespół podczas festynu parafialnego w rodzimej parafii p. Filipskich pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Najlepszą ocenę tego występu dała publiczność, która zebrała się przy zaimprowizowanej scenie i bawiła w rytm muzyki. Na co dzień próby – w miarę możliwości, bo przecież dorośli pracują, młodzi się uczą – odbywają się w dostosowanej do potrzeb zespołu piwnicy. – Ja z reguły nie mam szans na pełne próby, bo przecież moi muzycy muszą coś jeść. Śpiewam w kuchni szykując obiad – uśmiecha się Anastazja. – No, ale bez ciebie nic by się nie działo. Ty jesteś przecież moją Muzą! – odpowiada żonie Andrzej.
Czas kończyć rozmowę i wizytę. W sympatycznej i ciepłej atmosferze czas płynie niezwykle szybko. Dobrze, że państwo Filipscy pozwolili mi podejrzeć troszkę swoje życie. Dobrze, bo może ktoś przeczyta i spróbuje, ich wzorem, zbudować swoją zwykłą rodzinę. Przecież wystarczy kochać …
Rodzina Filipskich zaprasza na swój koncert i świadectwo 26 września o godz.17.00 w auli papieskiej na Jasnej Górze, który odbędzie się w ramach Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rodzin i Małżeństw na Jasną Górę.
Wydawnictwo POMOC Misjonarzy Krwi Chrystusa dla naszych Czytelników ofiarowało 5 płyt „Spacer z Jezusem” z balladami i piosenkami religijnymi w wykonaniu Państwa Filipskich oraz Marty Madejskiej, ks. Romana Dziembowskiego i Grzegorza Święciochowskiego. Otrzymają je te osoby, która pierwsze przyjdą do naszej Redakcji, przy ul. Równoległej 68 w czwartek w godz. od 15-17.
ANNA DĄBROWSKA