NOWY POMYSŁ TESCO
Zarząd Tesco od 1 lipca br. w swoich marketach wprowadza w ramach umowy pracę na noce. Nie jest to niezgodne z prawem, o ile na pracownikach nie wymusza się zgody.
W częstochowskim markecie pracownicy o nowym pomyśle zarządu i konieczności jego akceptacji zostali poinformowani przez kierowników na początku czerwca. – Problem w tym, że nie było to grupowe spotkanie w obecności związków zawodowych, ale indywidualne rozmowy, podczas których pracownikom powiedziano, że podpisanie umów na pracę nocą jest obligatoryjne – mówi Iwona Mandat, szefowa Konfederacji Pracy, związku zawodowego w markecie. Jak podkreśla, zgodnie z kodeksem pracy każda zmiana organizacyjna wymaga konsultacji ze związkami. Uważa ponadto, że zastosowana przez kierownictwo forma poinformowania jest ewidentną próbą zastraszenia pracowników. – Sugeruje, że sprzeciw wiąże się ze zwolnieniem z pracy w przyszłości. Efekt był natychmiastowy. Zapanowała panika. Pracownicy boją się takiego obciążenia, obawiają się też, że konsekwencją ich odmowy będzie utrata pracy – dodaje Mandat.
Nocna praca to system prowadzony w całej międzynarodowej sieci Tesco. Teraz szefowie uznali, że czas, by zaistniał również w Polsce. Zakłada on, że pracownik nie będzie – jak dotąd – pracował w systemie zmianowym całodobowym, lecz jedynie w nocy – w miesiącu to 22 nocki. Od 1 lipca na dziale spożywczym i chemicznym ten tryb ma objąć 65 procent pracowników – docelowo 90 procent, czyli około 160 osób. Na stoiskach pomocą klientom mają służyć kierownicy i ich zastępcy. Czy to wystarczy? – No cóż konserwę każdy może sobie kupić sam – komentuje przewodnicząca.
Umowy na nocną pracę mają być zawierane na jeden rok, a zachętą do jej podpisania jest dodatek 360 zł brutto. Jak to się ma do odpowiedzialności firmy za zdrowie pracownika? – zastanawia się przewodnicząca Mandat. – 360 zł brutto do 1000 zł pensji pracownia (netto) nie zrekompensuje niewątpliwego uszczerbku na zdrowiu fizycznym i psychicznym. W markecie zatrudnione są przeważnie kobiety. Pracując tylko w nocy nie będą w ogóle widywały się ze swoimi dziećmi i mężami. Przepracowaną noc trzeba przecież odespać. Poza tym praca w nocy jest zbyt obciążająca dla organizmu – mówi przewodnicząca. – Pozostaje najważniejsze pytanie, czy społeczeństwo chce ponosić koszty takiej organizacji pracy, w której pracownicy tracą kontakt z rodziną? Taki system powoduje, że pracownicy zapadają na depresje, a koszty tego są ogromne – dodaje.
Dyrektor marketu w wyniku rozmów ze związkiem zawodowym Konfederacja Pracy, zapewniła, że system przechodzenia na noce nie będzie obligatoryjny dla pracownika pod groźbą zwolnienia. Ci, którzy nie wyrażą zgody na ten system mają przejść na wakaty w innych działach. – Pracownicy, wielokrotnie wcześniej oszukiwani, zwyczajnie boją się o swoje zdrowie i pracę. A niestety, obawy nie są bezpodstawne. Oczekujemy spełnienia obietnicy przez panią dyrektor – mówi Mandat. Pensje zatrudnionych w Tesco są niskie, a zatem i niskie są składki ubezpieczeniowe. Chory pracownik nie może zatem pozwolić sobie na długoterminowe zwolnienie – terapia psychiatryczno-psychologiczna trwa przynajmniej kilka miesięcy. Przejście na rentę też nie rozwiąże problemu. Pracownicy, którzy w końcu zdecydują się przyjąć nową „ofertę” Tesco chcą gwarancji, że wrócą na stary system całodobowy, jeżeli lekarz nie dopuści ich do pracy w nocy z powodu choroby. Czy można się dziwić ich żądaniom?
URSZULA GIŻYŃSKA