Miejscem założenia najstarszej częstochowskiej osady była – jak wskazano w tytule – Niwa Częstocha, najpierw teren ulokowania jego stanicy, a następnie położona wokół włość Częstocha, czyli obszar dookoła strażnicy nadany mu przez kasztelana Miromira.
Miejscem założenia najstarszej częstochowskiej osady była – jak wskazano w tytule – Niwa Częstocha, najpierw teren ulokowania jego stanicy, a następnie położona wokół włość Częstocha, czyli obszar dookoła strażnicy nadany mu przez kasztelana Miromira. Pierwotną Częstochową było zatem miejsce leżące nieco na północ od Starego Miasta, tj. późniejszego miasta lokacyjnego. Częstochówka natomiast była kolejną, trzecią już z częstochowskich osad. W sumie więc można dziś mówić o trzech średniowiecznych Częstochowach: pierwszej – czyli włości Częstocha, drugiej – czyli mieście lokacyjnym, oraz trzeciej – osadzie u podnóża Jasnej Góry. To główna, historyczna specyfika dawnej Częstochowy. Chcąc jednakże określić łącznie specyfikę położenia wszystkich wymienionych osad, musimy zrobić już odniesienie do uwarunkowań geofizycznych i geograficznych miasta. Bez ich unaocznienia nie da się bowiem należycie zrozumieć dlaczego i jak powstała na ich miejscu dzisiejsza Częstochowa.
Pierwszą cechą charakterystyczną położenia Częstochowy jest to, że miasto leży na skraju kuesty jurajskiej, czyli spadzistego progu geologicznego Jury. Stanowi ona rodzaj skalistej skarpy, oddzielającej utwory wapienne Górnej Jury, położone na północy i wschodzie miasta, od utworów ilastych Jury Środkowej, leżących na południu i zachodzie Częstochowy. Kuesta jurajska biegnie najpierw od strony wschodniej – tuż za rzeczką Kucelinką – dochodzi dalej do Wzgórza Kamień, u podnóża którego Warta przebiła jednak poziom kuesty, tworząc jurajską dolinę znaną jako Przełom Warty, po czym – czyli przez Wąwóz Aniołów – kuesta dochodzi do Góry Kawiej. Następnie wszakże kuesta w zadziwiający sposób opada prostą linią na południe, gdzie z kolei ponownie zaczyna biec wyższym progiem, przez centrum miasta – tym razem jednak równoleżnikowo, ze wschodu na zachód – objąwszy wzgórze Jasnej Góry, za którym znów kieruje się na północ.
W ten sposób, wprost niezwykły, w samym centrum Częstochowy powstał wznoszący się ponad jej czterema dolinami płaskowyż – bardzo charakterystyczny, bowiem o kształcie wręcz geometrycznym, a mianowicie niemal idealnego prostokąta, którego długość wynosi około 3 km, zaś szerokość średnio 1,5 km. Oznaczmy ów płaskowyż dla ułatwienia mianem Garb Starogórski lub właśnie Płaskowyż Starogórski – od nazwy Starej Góry, będącej dla Jasnej Góry określeniem geograficznym. Płaskowyż ten rozciąga się zatem na wschodzie prawie od Warty, aż po Starą Górę na zachodzie.
Samo istnienie płaskowyżu jurajskiego w tym miejscu nie byłoby wszakże jeszcze czymś aż tak niezwykłym. Drugą jednak cechą charakterystyczną owego miejsca było to, że od północnej strony Płaskowyżu Starogórskiego płynął – i to równolegle doń – strumień, będący lewym dopływem Warty, znany jako Struga Częstocha. Geneza tegoż strumienia jest przy tym zagadką. Pierwsza z hipotez wiąże jego powstanie z możliwym faktem, że w pradziejach Warta wlała się w jego dolinę, czyli na zachód, tworząc w niej starorzecze. W takim wypadku rzeczka ta byłaby stagnującą i prawie nieruchomą. Inna jednakże hipoteza łączy jej powstanie z krasowym źródełkiem mogącym bić ze skały u podnóża Jasnej Góry. Gdyby więc Struga Częstocha faktycznie brała początek z wywierzyska wody źródlanej, to przeciwnie – byłaby krystalicznie czysta, płynęłaby bystrym nurtem i żyłyby w niej pstrągi. Ale w takim wypadku nazwano by ją w średniowieczu raczej „potokiem”, nie zaś „strugą”, czyli strumieniem wolno płynącym. Moim zdaniem więc prawda leży pośrodku, a jest przy tym bardziej skomplikowana.
Otóż, w miejscu późniejszej Strugi Częstocha mogły płynąć pierwotnie dwie różne rzeczki. Nieopodal północno-wschodniego bastionu jasnogórskiego, przy Trakcie Wieluńskim, faktycznie mogło istnieć niegdyś źródełko. Trakt bowiem, biegnąc najpierw wprost ku Starej Górze, raptem w tamtym miejscu skręca na północ, po czym – nieco dalej – znów raptownie wyprostowuje swój bieg. Czyżby więc omijał ów strumień? Niewielki potok mógł zatem płynąć kiedyś wzdłuż zachodniej pierzei ulicy Wieluńskiej. Jak się zdaje, był on jednak nikły, nie wystarczał dla celów gospodarczych, stąd pierwszym mieszkańcom Częstochówki notorycznie brakowało wody. Gdy więc – przywoływany już wcześniej – rycerz Leonard w 1356 roku przejął podupadłą wieś, pierwszym z jego przedsięwzięć inwestycyjnych było wykopanie obok Częstochówki stawu. Ów romboidalny w kształcie staw powstał niedługo potem, między dzisiejszą ulicą św. Jana a wlotem Rynku Wieluńskiego, najpewniej w jakimś istniejącym przedtem naturalnym zagłębieniu, do którego wpadał jasnogórski strumyk. Był to staw rybny, a zatem przedsiębiorstwo, które przejął następnie klasztor.
Drugą natomiast rzeczką po północnej stronie płaskowyżu, biegnącą tym razem od Warty, mógł być rów starorzecza, który jednak – co ciekawe – pierwotnie nie dopływał do stawu. Kończył się on mniej więcej wpół drogi, w miejscu gdzie dawny trakt, czyli ulica Jasnogórska, wyraźnie skręca na północ, omijając znajdujące się tam dawniej skałki. W miejscu tym z czasem również powstał staw, lecz podłużny oraz mniejszy od jasnogórskiego. Kto i kiedy połączył obie części rzeczki, przekopawszy między nimi kilometrowy kanał – tego jednak nie wiadomo. Źródełko wyschło zapewne wcześnie, sama zaś Struga Częstocha istniała do 1839 roku, kiedy to ją osuszono, rów po niej widoczny był wszakże jeszcze w początkach XX wieku.
Ale płaskowyż jurajski z jedną strugą, płynącą po jego północnej stronie, też nie byłby zjawiskiem aż tak wyjątkowym. Trzecią cechą charakterystyczną owego miejsca była jednak inna jeszcze rzeczka – płynąca doń także równolegle – lecz tym razem po jego stronie południowej. Płaskowyż zatem pierwotnie, w czasach Częstocha i jeszcze długo potem, z trzech stron był otoczony wodą – z czwartej natomiast wieńczyła go Stara Góra. Miejsce to musiało wyglądać więc wprost magicznie. Ów południowy strumień, nieznany z nazwy, lecz uwzględniany na starych sztychach, brał początek w miejscu znanym dzisiaj jako Kanał Kohna. Biegł on prostą niemal nitką, najpierw przed północną fasadą katedry i browaru, następnie mijając przedszkole przy ulicy Przemysłowej (jest to jedyne dziś miejsce, gdzie jego dolina jest nadal zauważalna), potem północną stroną dworca kolejowego i wreszcie długim ciągiem ulicy Kopernika, aż do jej końca. Znikał on u podnóża kolejnych skałek – znowuż wszakże nie wiadomo, czy był on czystym potokiem czy starorzeczem. Określmy tę rzeczkę dla ułatwienia Starogórzanką. Płynęła ona jeszcze w końcu XVIII stulecia i prawdopodobnie osuszona została dopiero na początku XIX wieku – a więc trochę wcześniej niż Struga Częstocha – wraz z powstaniem w tamtym miejscu pierwszej zabudowy przemysłowej.
Jaka mogła być zatem geneza rzeczki Starogórzanki? Wróćmy tutaj raz jeszcze do sprawy kuesty jurajskiej. Otóż, w owym miejscu, tj. nieco na południe od Starego Miasta, płynąc najpierw prosto na północ, pradziejowa Warta natknęła się na nieoczekiwaną przeszkodę. Jej nurt trafił bowiem w miejsce, które moglibyśmy określić jako „gzyms” kuesty jurajskiej, czyli jej niemal prosty kant. Część Warty popłynęła na zachód wzdłuż tej grani – to właśnie Starogórzanka – większa zaś część Warty wokół „gzymsu”, płynąc najpierw nieco na wschód, po czym dalej już wprost na północ. Przy okazji uściślijmy zatem, że tzw. Kanał Kohna, czyli lewe w tamtym miejscu ramię Warty, było w istocie dawniej jej głównym nurtem. Jeszcze na początku XX wieku Warta płynęła wyłącznie po tym „gzymsie”, czyli od zachodu. Prawe ramię natomiast, którym Warta płynie obecnie, do początków zeszłego stulecia było nitką jej starorzecza. Gdy więc w latach międzywojennych połączono wreszcie oba nurty Warty, powstała tam duża, prostokątna wyspa. Dopiero przed kilku laty zasypano Kanał Kohna i owa wyspa zniknęła.
Notabene, ów odcinek Warty – omijający dzisiaj „gzyms” jurajski, ale od południa dawnej wyspy nadal zachowujący stary bieg – jest miejscem bardzo szczególnym również z innego względu. Mianowicie, na stosunkowo niewielkim odcinku rzeki powstała znaczna, niespotykana gdzie indziej, liczba mostów. W odległości bowiem 0,5 km są 4 mosty, na odcinku 1 km – 6 mostów, patrząc zaś szerzej, w odległości 2 km – 10 mostów. Średnio więc most na Warcie znajduje się tam co 200 metrów, są jednak odcinki, gdzie stoją one co kilkadziesiąt metrów. Mosty te – wiadukty, mostki i kładki – są przy tym kolorowe: zielone, czerwone, białe i niebieskie, jeden z nich jest dawnym przejazdem kolei wąskotorowej, zaś jeszcze inny drewniany. Z tej to zapewne racji wspomniana wyspa na Warcie była nazywana Wenecją. Któreż miasto w Polsce może pochwalić się gęstszym niż w naszej Wenecji rozmieszczeniem mostów?
Wracając jednak do sprawy kuesty, ów „gzyms” płyty wapiennej stanowi zatem krawędź uskoku tektonicznego jakiemu uległ w tym miejscu próg jurajski. Druga bowiem krawędź kuesty znajduje się aż o ponad trzy kilometry dalej na północ – to grań dawnej Góry Kawiej. Średniowieczna Częstochowa powstała przeto w miejscu pęknięcia tektonicznego progu Jury. Niwa Częstocha i Stare Miasto położone są dokładnie pomiędzy obiema krawędziami – „gzymsami” rozsuniętej kuesty. Gdyby więc nie było jej rozsunięcia, nie byłoby również niewielkiej dolinki nad Wartą w której ulokowana została pierwotna częstochowska osada. A zarazem, dzięki temu przecięciu wysokiego progu Jury, było to właściwie jedyne w okolicy miejsce, gdzie późniejsze miasto Częstochowa miało szansę powstać.
Foto: Płaskowyż Starogórski
Adam Królikowski