Nie uciekłem… Jestem ciągle w Częstochowie


Znany częstochowski aktor – Marek Ślosarski, od kilku lat związany zawodowo z Teatrem Powszechnym w Łodzi wstąpił w spektaklu muzycznym „Apasz”, zrealizowanym przez Częstochowski Teatr Tańca, w reżyserii Włodzimierza Kucy. Po premierze Marek Ślosarski udzielił wywiadu „Gazecie częstochowskiej”.

Ten występ to forma przerywnika, oddechu od wielkiej sceny Teatru Powszechnego?
– Nigdy nie ma przerywników. Wszystko co jest związek ze sceną jest profesjonalną sprawą, przynajmniej w moim przypadku. Cieszę się z zaproszenia Włodzimierza do tego spektaklu. To zawsze coś nowego, nowa przygoda,. Dawno nie śpiewałem i z przyjemnością wszedłem w świat musicalu.

Dawno Pan nie śpiewał, czy zatem przygotowania były długie?
– Trochę trzeba było popracować. Cieszę się z jednego, że udało mi się przekonać Włodzimierza, by nie naśladować w piosenkach gwary warszawskiej, stylu Stanisława Bielanka czy Mieczysława Fogga. Założyłem sobie, że jest to opowieść o facecie, takie cryminal tango i dlatego interpretacjom piosenek nadałem twardszego pierwiastka męskiego. W kryminale jest albo dobro, albo zło, nie ma rzeczy pośrednich i tak starałem się te namiętności przekazać.

To bardzo nostalgiczny spektakl…
– …i widowiskowy, zbudowany z fajnych przebojów. Dla młodzieży to zapewne całkiem nowe piosenki, dla starszych pachnące nutką sentymentu. Można się zadumać i odprężyć. Mam nadzieję, że spektakl przypadnie do gustu publiczności.

To pierwsza Pana współpraca z Teatrem Tańca?
– Tak i niespodziewana. To fajna przygoda, podoba mi się tutejsza atmosferka rodzinna, duża chęć do pracy, otwartość. Liczę, że współpraca nasza będzie się rozwijać.

Uciekł Pan z Częstochowy do Łodzi…
– nie uciekłem, dostałem tam ciekawą propozycję pracy. Na tym polega zawód aktora, że podąża się za propozycją i podejmuje się ryzyko.

I z jakim efektem? Jak postrzega Pan ten etap swojej kariery?
– Chcę podkreślić, że jestem ciągle w Częstochowie, uznałem że spokojnie można dojeżdżać do Łodzi czy Warszawy. A każde nowe miejsce jest sobie podobne, choć zmienia się publiczność, są nowi koledzy.

Porównując Częstochowę z Łodzią: większe wyzwania w nowym mieście?
– Na pewno jest większa konkurencja, bo więcej jest teatrów dramatycznych, stąd i propozycji dla widzów. Z pewnością trzeba zadbać o to, by publiczność docierała do naszego teatru.

Która z łódzkich ról jest Panu najbliższa?
– Pierwsza była fajna. To rola Prezesa w spektaklu „Plotka” Francisa Vebera. Ostatnia moja kreacja postać Filipa w komedii „Prawda” Floriana Zellera też mi dała sporo radości.

Wiele zadziało się w Warszawie. Role w filmach i w serialach. Uzbierał Pan już trochę spektakularnych sukcesów…
– To kolejna droga rozwoju, kształtowanie warsztatu. Konkurencja jest bardzo duża, są gwiazdy, które jakby mają wpisane z góry więcej szans. Ale cieszę się z każdego nowego wyzwania. Łapię wszystko, co los postawi mi na ścieżce artystycznej, a wszystko traktuję to jako dobra przygodę. Teraz wraca wątek na „Na dobre i na złe”, cieszy mnie to. Plan filmowy narzuca dyscyplinę, na planie serialu wszystko idzie szybko.

Trzeba przyznać, że miło prezentuje się Pan na wielkim ekranie, i miło jest „spotykać” się z Panem siedząc przed telewizorem… Czy w najbliższym czasie zobaczymy Pana na deskach częstochowskiego teatru?
– Nie, ale podtrzymuję kontakty towarzyskie z kolegami, z którymi kiedyś grałem. Niewykluczone, że po obecnym spotkaniu z Iwonką Chołuj, z którą śpiewałam partie solowe, wykluje się jakiś wspólny projekt. Nasz występ jest miłą reminiscencją po spektaklu „Piosenki francuskie”. Mam też pomysły na kolejne spektakle muzyczne, może Włodzimierz z nich skorzysta….

Dziękuję za rozmowę

Marek Ślosarski – aktor filmowy i teatralny, reżyser teatralny. Studiował na wydziale wokalno-aktorskim Akademii Muzycznej w Katowicach. Pracował w Teatrze Rozrywki w Chorzowie (1982–1983), w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej (1983–1989), Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie (dwukrotnie: 1989–1995 i 1998–2007) i w Teatrze Śląskim w Katowicach (1995–1998). Od 2003 do 2006 zastępca dyrektora teatru częstochowskiego. Od 2007 pracuje w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Jest trzykrotnym zdobywcą „Złotej Maski”, śląskiej nagrody teatralnej. Uhonorowany Srebrnym Krzyżem Zasługi.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *