Rozmowa z Sebastianem Pydzikiem, wychowankiem częstochowskiego Włókniarza
W sobotę (2. grudnia), w restauracji “Diavolo” odbyło się spotkanie młodzieżowca Włókniarza Częstochowa Sebastiana Pydzika ze sponsorami. Sebastian podziękował darczyńcom za wsparcie w sezonie 2006, obdarowując sponsorów pamiątkowymi grawertonami. Podczas imprezy udało nam się porozmawiać z wychowankiem Włókniarza, który od przyszłego roku reprezentować będzie barwy opolskiego Kolejarza.
Minionego sezonu nie możesz zapewne zaliczyć do udanych…
– Przed sezonem spodziewałem się, że będzie on dla mnie udany. Byłem do niego przygotowany na 99 procent zarówno pod względem sportowym, jak i kondycyjnym. Byłem gotowy na wyzwania. Wydawało się, że niczego nie może zabraknąć, by wreszcie udanie zaprezentować się na torze. Jak się jednak okazało, zabrakło szczęścia. Dwie poważne kontuzje wyeliminowały mnie z udziału w większości imprez minionego sezonu.
Czy po tak pechowym, właściwie straconym, sezonie nie masz czasami ochoty dać sobie spokój z żużlem?
– Sezon faktycznie stracony, ale ja jestem ambitnym zawodnikiem. Dostrzegam także pozytywne aspekty. Najważniejszym z nich jest to, że po powrocie na tor po kontuzjach zaprezentowałem się dobrze w imprezach młodzieżowych. Ta dobra postawa w końcówce sezonu jest prognostykiem na kolejny rok. Do kolejnego sezonu przygotowuję się intensywnie. Moją ambicję zauważyli sponsorzy, którzy są ze mną na dobre i na złe. Wszystkim im za to serdecznie dziękuję.
Podczas uroczystości poinformowałeś oficjalnie, że kolejne dwa sezony zamierzasz spędzić w opolskim Kolejarzu. Czy nie masz obaw co do wiarygodności tego klubu? Kilku częstochowskich żużlowców ma negatywne zdanie na temat terminowości wypłat w tym klubie. Są nimi chociażby Sławomir Drabik, Rafał Osumek, Adam Pietraszko…
– Wiele się nasłuchałem na temat opolskiego klubu, m. in. od Adama Pietraszki, który jest moim serdecznym przyjacielem. Nie były to pozytywne opinie, liczę jednak, że Kolejarz w nadchodzącym sezonie nie będzie się borykał z problemami finansowymi. Dodam jeszcze coś ważnego. Dla mnie jako młodego żużlowca w obecnym czasie najważniejsza jest duża ilość startów. Kolejarz właśnie to mi zagwarantował, dlatego zdecydowałem się na podpisanie z tym klubem dwuletniej umowy.
Odejście z klubu ekstraligowego do drugoligowego to chyba krok w tył.
– Moje ambicje sięgają czegoś więcej, niż udział w dwóch meczach ekstraligi w sezonie. Mój mariaż z Kolejarzem to coś w rodzaju cofania się, ale wiem, że dwa kolejne sezony to gwarantowany udział w ok. 300 biegach, a to z pewnością przyniesie efekt. W Częstochowie musiałbym “grzać ławę” i w Opolu zaproponowano mi częstą jazdę, która z pewnością zaprocentuje w przyszłości.
Uważasz, że jesteś gotów do częstych występów w lidze? Pytanie zadaję nie bezpodstawnie, gdyż jeden z byłych jeźdźców Włókniarza Michał Ciura całkiem niedawno odszedł do Opola z powodu braku miejsca w składzie macierzystej drużyny. Po odejściu rozmienił jednak karierę na drobne.
– Jestem przekonany, że mój poziom sportowy w zupełności wystarczy do ścigania się w drugiej lidze. Natomiast jeśli chodzi o Michała, to moim zdaniem, jego kariera potoczyła się takim, a nie innym torem z powodu braku u jego boku opiekuna, który byłby specjalistą i znał żużlowe realia. Takiego kogoś, kto pokierowałby jego karierą, Michałowi zabrakło. Dla osiemnastolatka uprawiającego sport, myślącego o osiągnięciu wyznaczonego sportowego celu, najważniejsza powinna być dyscyplina, którą uprawia. To ona powinna być na pierwszym miejscu, a wszystko inne powinno być jej podporządkowane. Przy mnie osoby jest kilku fachowców, których nazwisk nie zdradzę, gdyż życzą sobie oni pozostać anonimowi. Jestem przekonany, że w żużlu nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i zamierzam wykorzystać okazję, która nadeszła z Opola.
PAWEŁ MIELCZAREK