SHOT KULTURALNY
Tradycyjny slideshow fotograficzny w Pubie Oslo w ostatni czwartek lutego przyciągnął spore grono miłośników robienia zdjęć. Swój dorobek zaprezentował pochodzący z naszego miasta fotoreporter Maciej Nabrdalik, zdobywca Grand Prix Grand Press Photo 2007, a także finalista New York Photo Awards 2008. Twórca odpowiedział nam na kilka pytań.
Pochodzi Pan z Częstochowy, ale od kilku lat mieszka w Warszawie. Jakie odczucia towarzyszyły powrotowi na rodzinne tereny?
– Do Częstochowy wracam regularnie. Cały czas mieszka tu moja najbliższa rodzina. Cieszę się, że mogłem spotkać się z grupą częstochowian zainteresowanych fotografią. To zawsze mile.
Ma Pan na swoim koncie kilka znaczących sukcesów. Jaki jest przepis na zrobienie dobrego zdjęcia? Istnieje taki w ogóle?
– Nie ma takiego przepisu. Nie ma też przepisu na zdjęcie, które zostanie dostrzeżone w konkursach, tak jak nie ma przepisu na szóstkę w Totolotku. Dla mnie dobre zdjęcie musi być szczere, pozbawione efekciarstwa.
Planuje Pan szerszą współpracę z częstochowskim środowiskiem fotograficznym, czy pokaz w Pubie Oslo był jednorazowym przedsięwzięciem?
– Wszyscy mamy mało czasu, pracujemy często w bardzo odległych miejscach. Ale zawsze z przyjemnością spotykam ludzi z częstochowskiego środowiska fotograficznego, jak je Pan określił. Nie planowaliśmy dotąd żadnych konkretnych, wspólnych działań, ale kto wie?
Ukończył Pan Liceum im. Traugutta w Częstochowie. Obecnie w szkole tej kształci się spora grupa pasjonatów robienia zdjęć. Co by Pan poradził młodym adeptom fotografowania?
– Żeby nie ulegali modom i nie przyjmowali za wyznaczniki trendów, zdjęć nagradzanych w konkursach oraz żeby nie próbowali robić ujęć z myślą o nich. Ważne wydaje mi się oglądanie dużej ilości zdjęć, szczególnie klasyków, ale równie istotne, by fotografować w zgodzie z własnym poczuciem estetyki, własnym stylem i z sercem.
ŁUKASZ GIŻYŃSKI