W domu i na świecie – RYSZARD BARANOWSKI
Oddane bez reszty rządowi tzw. publiczne media, z zachwytem informowały publiczność o udziale polskiego ministra finansów w najsłynniejszym na świecie maratonie nowojorskim. Kołodko miał gorszy czas niż w poprzednich imprezach – w tym roku jeździł już do San Diego, Krakowa i Helsinek – a jego miejsce (8499) jest tylko nieco lepsze od przydzielonego numeru startowego (9604). Cóż to jednak znaczy wobec renomy polityka zdolnego do gładkiego pokonywania długich dystansów. Zwłaszcza, że pociągający wódeczkę konkurenci, zjawiają się w Sejmie z ociężałym łbem i worami pod oczami, gadając bzdury na słabo im znane tematy. Minister urządza efektowne pokazy i ma nawet odwagę zjawić się przed szacownym gronem Episkopatu Polski, by “niekumatym” w ekonomii biskupom tłumaczyć zawiłości finansów państwa i perspektywy naszej obecności w Unii. Co prawda, złośliwy kardynał Macharski nazwał go z tego powodu “konferansjerem”, ale pan Grzegorz łykał już nie takie zniewagi.
Często się tutaj zastanawiamy nad szansami zaprowadzenia w kraju czytelnych kryteriów gry politycznej a zwłaszcza jasnego określenia zasad sprawowania funkcji publicznych. Niemal każdy dzień przynosi budzące grozę fakty łamania przepisów, etyki zawodowej i niekompetencji w dziedzinach wymagających szczególnej odpowiedzialności, a mówiąc bardziej górnolotnie – miłości do bliźnich. Mógłbym bez końca wymieniać nazwiska i sprawy, lecz wtedy krótki felieton zmieniłby się w sądową wokandę. Naszych bohaterów łączą wspólne cechy: mają miedziane czoło, bo złapani na gorącym uczynku idą w zaparte, no i kłamią – wytrwale i bezczelnie. Jestem realistą i wiem, że nie sposób zaprowadzić raju na ziemi. Jest tak jak w dowcipie o nienasyconym łowcy niewiast: Wszystkich bab nie poderwiesz… – No tak, ale trzeba się starać! Długie lata funkcjonowania zasad postępowania w przestrzeni publicznej doprowadziły do nałożenia wędzidła wiecznej skłonności ludzi do kombinowania. Jednym z podstawowych żądań podczas kolejnych wybuchów społecznych protestów zawsze była jawność życia publicznego. Niedemokratyczna władza uginała się na chwilę, pozwalając drukować krytyczne materiały, a nawet wsadzając do więzienia jakiegoś dyrektora departamentu czy wiceministra.
W powszechnym mniemaniu afer jest dziś więcej, bo otworzyły się nieznane wcześniej możliwości i jest więcej do ukradzenia. Najgłębszą studnią wciąż są fundusze i przedsiębiorstwa państwowe, gdzie nie obowiązują zdrowe zasady biznesowe oraz osobista odpowiedzialność finansowa i polityczna. Nierozgarnięci nominaci partii trwonią majątek, zawierają księżycowe kontrakty, wyprowadzają forsę do rajów podatkowych, ale nigdy nie zapominają o własnych korzyściach. Tłuste konta na Kajmanach, wakacje na Goa, Jaguary w garażach, wille w Konstancinie i apartamenty w stolicy, a nawet plany podróży kosmicznych. Mam wrażenie, że obawa o te dobra spowoduje wściekłą kampanię przeciw prawie już pewnemu prezydentowi Warszawy i rychłe odsunięcie go od władzy. Tak samo “zczyszczono” Telewizję Puls, która dogorywa pod kolejnymi ciosami ludzi decydujących o przydziale pasm i egzekucji należności zasądzonych od udziałowców. W ostatnich dniach zamilkły nieliczne nadajniki naziemne, gdyż tego rzeczywiście niezależnego nadawcy nie stać na opłaty. Na jeszcze większą skalę zastosowano tę taktykę wobec radia RMF, które wdało się w ostrą walkę z SLD, Radą Radiofonii i w ogóle wszystkimi politykami określanymi zbiorowo jako hołota.
Szkoda, że minister leci do Ameryki tylko po to, by po armatnim wystrzale wystartować na moście Verazzano. Większy pożytek przyniosłaby rzetelna obserwacja świetnie funkcjonujących instytucji oraz pisanych i niepisanych obyczajów. Tam trwa prawdziwy maraton rzetelnej pracy i dbałości o grosz publiczny, które zawsze są podstawą pomyślności Państwa i zamieszkujących je obywateli.
ryszardbaranowski@poczta.onet.pl
RYSZARD BARANOWSKI