Częstochowski Sąd Okręgowy wydał już ponad 50 wyroków o odszkodowanie i zadośćuczynienie za prześladowania w stanie wojennym. Na rozstrzygnięcie czeka jeszcze blisko 160 pozwów. – Do końca bieżącego roku rozstrzygniemy jeszcze około 90.– informuje sędzia przewodniczący II wydziału karnego SO Marek Tusiński.
Wszystkie sprawy, które odbyły się w częstochowskim sądzie, zostały pomyślnie zakończone. Średnia przyznanych kwot waha się od 8 do 12 tysięcy złotych. Raz przyznano 25 tysięcy złotych, czyli najwyższe ustawowo odszkodowanie. Sędzia Tusiński stwierdza, że takich wyroków będzie w naszym sądzie jeszcze kilka.
Były jednak i kwoty bardzo niskie, które nie usatysfakcjonowały poszkodowanych. Wiesław Czarnecki ze Stowarzyszenia Więzionych, Represjonowanych i Internowanych w Stanie Wojennym za dwa miesiące internowania otrzymał 3 tysiące złotych odszkodowania. Fakt ten uznał za uwłaczający. – Gdybym wiedział, że tak się stanie nie występowałbym do sądu, bo do dzisiaj mam z tego powodu ogromny dyskomfort psychiczny – mówi. Co gorsza, kwota ta została pomniejszona o 10-procentową gażę dla pełnomocnika i koszt złożenia pozwu, tak więc fizycznie odebrał ok. 2,6 tys. złotych.
Sędzia Tusiński podkreśla, że wynajmowanie adwokatów do spraw o odszkodowanie jest bezzasadne, ponieważ dla Sądu wyznacznikiem jest ustawa, według której przyznawane są kwoty rekompensat za krzywdy w stanie wojennym. – Jednakże strona jest zobligowana udokumentować swoje roszczenia. Dla Sądu liczy się przede wszystkim czas pobytu w więzieniu. Poszkodowany musi przedstawić zaświadczenie o nakazie internowania i zwolnienia z więzienia. W przypadku żądania zadośćuczynienia za utratę zarobków i pozbawienie pracy trzeba przygotować dokumenty o zarobkach w tym czasie, a w przypadku choroby historię leczenia – tłumaczył sędzia przedstawicielom WIR, z którymi spotkał się 3 kwietnia.
Niestety, w praktyce większość pozwów jest niekompletna, co wydłuża czas postępowania i niekiedy zaniża kwoty odszkodowań. – Brak podstawowych dokumentów sprawia, że tej pory nie zdarzyło się, by na pierwszym posiedzeniu wydać wyrok – mówi sędzia Marek Tusiński. Fakt ten zastanawia go, gdyż ubiegający się o odszkodowanie WIR-ców reprezentuje wynajęty przez nich pełnomocnik. – Jego obowiązkiem jest przygotowanie pełnej dokumentacji. Państwo za to płacicie – stwierdza sędzia Tusiński.
Przewodniczący zauważył również istotny paradoks wynikający z ustawy, który umożliwia przyznanie rekompensaty nawet tajnym współpracownikom SB. – Taki precedens miał miejsce w Poznaniu. Sąd, mimo iż dokumenty IPN świadczyły o współpracy wnioskującego z SB, musiał przyznać odszkodowanie, bo po prostu udokumentował on pobyt w więzieniu w stanie wojennym. W Częstochowie ujawniliśmy jeden podobny przypadek. Analizujemy go – dodaje przewodniczący Tusiński.
UG