List do redakcji – INTERWENCJA EKOLOGICZNA
Jak odpady wymykają się spod naszej kontroli można się przekonać wyjeżdżając za miasto lub spacerując ulicami miasta. Dzikie wysypiska, spalanie śmieci w domowych piecach to codzienność. Do tej pory tego problemu nie mieli mieszkańcy gminy Dąbrowa Zielona, gdzie poprzedni zarządca zadbał o liczne gniazda do segregacji opadów. Niestety, teraz nowa pani wójt Maria Włodarczyk znacząco zmniejszyła liczbę punktów selektywnej zbiórki odpadów. Z 60 do 44.
Taki krok nie przypadł do gustu mieszkańcom gminy Dąbrowa Zielona. W liście do nas piszą: „Pani Wójt Gminy Dąbrowa Zielona zlikwidowała wszystkie pojemniki na śmieci typu szkło, plastik, które co dwa tygodnie pękały w szwach od szklanych i plastikowych odpadków. Teraz od tych odpadków będą pękały nasze czyste lasy, rowy, torfowiska, kamieniołomy i inne miejsca, które z dumą pokazywaliśmy gościom przyjeżdżającym do nas na weekend i urlop. Jeśli tylko możecie to pomóżcie w tej sprawie.”
Wójt Włodarczyk tłumaczy że nie zlikwidowała, tylko uregulowała liczbę punktów w poszczególnych miejscowościach, w zależności od liczby mieszkańców i zapotrzebowania. Podstawą jej decyzji była szczegółowa analiza. – W niektórych sołectwach były cztery gniazda, w innych szesnaście. Z naszych obserwacji wynika, że zapełniane były w 30-40 procentach. A za powietrze w koszach nie zamierzamy płacić. Teraz kosze są w każdym przysiółku, w mniejszych miejscowościach usytuowane są dwa gniazda, w większych jak Dąbrowa Zielona i Soborzyce po siedem – wyjaśnia. Jak dodaje kosze zostały zdeponowane i będą wykorzystywane, gdy zajdzie potrzeba, na przykład w okresie letnio-pielgrzymkowym.
Wójt nie potwierdza, że impulsem jej działania była chęć oszczędzania. – Kosze po prostu nie służyły selektywnej zbiórce odpadów. Mieszkańcy wrzucali tam swoje codzienne odpady. Wielu nie ma podpisanych umów na wywóz nieczystości – podkreśla. Aktualnie z utęsknieniem oczekuje ustawy, regulującej odpowiedzialność indywidualnych producentów śmieci za ich odpady. – Liczymy, że nowa ustawa o odpadach pomoże nam w edukacji mieszkańców i w egzekwowaniu ich odpowiedzialności za brak umów z odbiorcą śmieci. W tej chwili nie mamy do tego żadnych narzędzi – dodaje wójt Włodarczyk.
Mieszkańcy jednak mocno kwestionują działania wójt. – To co mówi pani wójt to nieprawda, bo zlikwidowała wszystkie kosze w różnych miejscowościach. Na przykład w Nowej Wsi, Raczkowicach, Wierzbiu, Soborzycach, Św. Annie itd. Jak można usunąć kosze , bo było ich za dużo skoro co dwa tygodnie te co widziałam były pełne, a spora ilość śmieci leżała jeszcze obok – ripostuje nasza Czytelniczka. Wójt nie potwierdza opinii mieszkanki. – Koszy nie ma jedynie w Wierzbiu – akcentuje.
Trudno jednak nie dopatrzeć się niespójności w tłumaczeniu wójt Marii Włodarczyk. Z jednej strony mówi, że nie będzie płacić za powietrze w koszach, z drugiej stwierdza, że są one wypełnione, ale prywatnymi odpadami mieszkańców. Decyzja pani wójt może zmienić nawyki mieszkańców, ze szkodą dla przyrody. Dla wielu najprostszym sposobem pozbycia się nadmiaru odpadów jest ich spalanie w piecach domowych, inni bezpardonowo podrzucają śmieci w lesie czy w przydrożnych rowach. Oba wyjścia są szkodliwe. Oby poczynione innowacyjne oszczędności pani wójt nie przyniosły tylko tych negatywnych konsekwencji.
URSZULA GIŻYŃSKA