Jakub Śpiewak, prezes fundacji Kid Protect zagrał na najwyższych tonach społecznego zawierzenia. Za cudze pieniądze zafundował sobie życie jak w Madrycie. Złote zegarki, garnitury od Armaniego, ekskluzywne wczasy pod palmami, konto bez ograniczeń. Z karty kredytowej fundacji wyciągnął na własne potrzeby – bagatela – 170 tysięcy złotych. Teraz myśli, że wystarczy przeprosić i, o zgrozo, zyskuje sprzymierzeńców, bo w Polsce celebrytów zawsze traktuje się ulgowo.
Guru od molestowanych dzieci zaufanie do siebie budował korzystając z usług mediów tak zwanego „głównego nurtu” oraz znanych osób publicznych, które firmowały i jego, i jego fundację. Był doradcą rzecznika praw dziecka, afiszował się z byłym ministrem sprawiedliwości Krzysztofem Kwiatkowskim, posłem PO. Stale współpracowała z nim słynna telewizyjna niania, psycholog Dorota Zawadzka. W efekcie mało kto zauważył (może poza Zawadzką), że pod maską dobroczyńcy uciśnionych krył się zwykły oszust.
Dzisiaj Śpiewak kaja się, lecz jego próba ekspiacji jest raczej komiczna. Mea culpa już nie wystarczy, bo szkód jest zbyt wiele. Śpiewak nie tylko zakpił z donatorów. Niestety, swoim czynem nadszarpnął zaufanie do wszystkich organizacji charytatywnych. I przyznał się dopiero, kiedy prawdę o nim ujawnili dziennikarze. Gdyby nie to, nadal by brylował na salonach i stroił w drogie piórka za cudze pieniądze. Toteż szczytem obłudy są przymiarki do zatuszowania jego matactw przez tych, którzy go wcześniej promowali i uwiarygadniali. Wstrząsająca jest wypowiedź psychologa prof. Janusza Czapińskiego, który uszlachetnia przeprosiny oszusta, uznając je za akt cywilnej odwagi.
W Kid Protect ewidentnie brakowało kontroli i transparentności, co na ogół jest pierwszym krokiem do defraudacji. Ten problem dotknął wcześniej, między innymi, fundacji żony reżysera Yacha Paszkiewicza, gdzie 85 tys. zł dotacji z miejskiej kasy, pożyczone koleżance, wyparowało jak kamfora czy fundacji Roberta Janowskiego. Podobne sprawy nie omijają nawet wyższych sfer – przed sądem w sprawie korupcji właśnie zeznaje zięć króla Hiszpanii.
Wykrycie malwersacji prezesa fundacji Kid Protect przyszło w najbardziej odpowiednim momencie – w czasie, gdy tysiące podatników przekazują 1 procent na organizacje pożytku publicznego. Przykład Śpiewaka winien być ostrzeżeniem dla darczyńców. Warto dobrze sprawdzić tego, komu się ofiarowuje swoje ciężko zapracowane pieniądze.
URSZULA GIŻYŃSKA