Rozmowa ze Sławomirem Drabikiem, żużlowcem Włókniarza
Wreszcie “dogadałeś się” z silnikami, gdyż w ostatnich meczach Twój dorobek punktowy znacznie się poprawił…
– Generalnie najważniejsze jest to, że jadę na swoich maszynach. Skończyła się jazda na pożyczonym sprzęcie, którego nie czułem. Wreszcie fury odpaliły i trochę się uspokoiło.
Trener Krzystyniak powiedział niedawno, że na własną prośbę zrezygnowałeś z udziału w biegu nominowanym w meczu z Bydgoszczą. Jaka była przyczyna tej decyzji?
Muszę tu zdementować informację, która ukazała się w prasie. Ja nie powiedziałem, że tor jest dla mnie za ciężki, tylko, że nie czułem silników, którymi wówczas dysponowałem i dlatego odpuściłem. Jeżeli ktoś się czuje na siłach mnie zastąpić, to proszę bardzo.
Zarówno Tomasz Gollob, jak i Ty narzekaliście na prace zagranicznych tunerów. Czy faktycznie mechanicy ci “traktują po macoszemu” polskich żużlowców?
– Tak się to układało, że cały czas przytrafiały się demolki… Ogólny bałagan. Teraz trochę się wyprostowało i wszystko pozostaje w moich łapach. Trzeba dobrać odpowiednie przełożenia i…łycha.
PAW