Wybory pod koniec roku
Powoli zbliża się koniec roku, a co za tym idzie nadchodzi czas podsumowań. W częstochowskim Włókniarzu owym podsumowaniem będzie zebranie sprawozdawczo-wyborcze, które być może dokona zmian w łonie samego zarządu klubu. Czy na swoim stanowisku pozostanie dotychczasowy prezes Marian Maślanka? O tym i o innych sprawach rozmawialiśmy z zainteresowanym po zakończeniu tegorocznego sezonu żużlowego.
– Będzie Pan dalej prezesem Włókniarza?
– Nie wiem. Muszę się nad kilkoma sprawami zastanowić. Jest jeszcze trochę czasu, by przemyśleć wszystkie “za” i wszystkie “przeciw” piastowaniu tej funkcji.
– Już w ubiegłym roku miał Pan jednak wszystkiego dosyć.
– Byłem zmęczony. Bo sezon 2001 był bardzo trudny. Po jego zakończeniu wiedzieliśmy, że kilka rzeczy będzie trudno uporządkować. Przede wszystkim odpadli nam sponsorzy. Z dalszej współpracy zrezygnowały firmy Malma i Radson. Mało tego, odeszli także ludzie. Z działalnością w Zarządzie pożegnali się tak wypróbowani działacze jak Krzysztof Plaze, Maciej Wróbel, Robert Jabłoński czy Roman Makowski. Ale nie chciałem się zachować jak kapitan, który opuszcza tonący okręt. Postanowiłem dalej prowadzić ten klub.
– Chyba się opłaciło?
– Ja bym powiedział, że udało. Przed rozpoczęciem tegorocznych rozgrywek na papierze mieliśmy niezły skład, ale tylko na papierze. Byliśmy za to w złej kondycji finansowej i przyszłość nie rysowała sie w ciekawych kolorach. Na szczęście pojawił się sponsor i udało się wyjść z tego impasu na prostą.
– Można więc rozumieć, że aktualna sytuacja we Włókniarzu jest diametralnie różna niż ta sprzed 12 miesięcy.
– Można powiedzieć, że sytuacja jest dobra. Nie mamy żadnych większych długów. Zalegamy jeszcze zawodnikom pewne kwoty za trzy ostatnie mecze, ale są to drobne sumy, które niebawem uregulujemy. Ten dług nie spędza mi snu z powiek.
– W kraju coraz głośniej mówi się, że Włókniarz ma opinię klubu wiarygodnego. Pewnie nie brakuje więc chętnych, by w sezonie 2003 przywdziać plastron z lwem.
– Tak, to prawda. Mamy sygnały, że zawodnicy interesują się Włókniarzem. Zresztą z kilkoma już rozmawiałem przy okazji choćby ostatniego turnieju towarzyskiego o “Puchar gorących serc”.
– Możemy poznać ich nazwiska?
– O nazwiskach nie chcę mówić. Jest jeszcze za wcześnie, aby kogokolwiek nowego wiązać z naszym klubem. Okres transferowy dopiero się zaczyna.
– Sympatycy żużla w naszym mieście dopytują o to, czy jest możliwy powrót do Częstochowy Sebastiana Ułamka i Sławomira Drabika?
– Niczego nie wykluczamy, nawet takiego rozwiązania. Oczywiście ze Sławkiem doszło przed rokiem do nieporozumień, ale my chcemy o nich jak najszybciej zapomnieć. Dlatego wyciągamy rękę i pragniemy unieść się ponad podziałami dla dobra całego częstochowskiego żużla. Nie oznacza to oczywiście, że powrót Drabika i Ułamka jest przesądzony. Na chwilę dzisiejszą nic nie jest przesądzone.
– Dziękuję za rozmowę.
Andrzej Zaguła