Po raz kolejny w blokach Elaneksu zabrakło ogrzewania. Do skandalicznej sytuacji doszło w ubiegłym tygodniu, gdzie temperatura powietrza sięgała w nocy minus 10 stopni. W ponad stu mieszkaniach było zaledwie 12 stopni powyżej zera. Pozbawieni ciepła ludzie dogrzewają się grzejnikami elektrycznymi, a ciepłą wodę podgrzewają na kuchenkach.
Po raz kolejny w blokach Elaneksu zabrakło ogrzewania. Do skandalicznej sytuacji doszło w ubiegłym tygodniu, gdzie temperatura powietrza sięgała w nocy minus 10 stopni. W ponad stu mieszkaniach było zaledwie 12 stopni powyżej zera. Pozbawieni ciepła ludzie dogrzewają się grzejnikami elektrycznymi, a ciepłą wodę podgrzewają na kuchenkach. Trzema blokami przy ulicy Krakowskiej wybudowanymi przed wojną, a dziś zamieszkałymi przez byłych pracowników Elaneksu, w sporej części emerytów, administruje likwidator przędzalni Janusz Szupiło. Sam likwidator, jak i jego pełnomocnicy są nieuchwytni dla prasy. Pytanie – dlaczego kotłownia ogrzewająca budynki mieszkalne i zakład nie dostarczają ciepła pozostaje więc bez odpowiedzi. Zapewne jednym z powodów jest brak opału. Zbulwersowani lokatorzy codziennie przychodzą do zakładu w poszukiwaniu likwidatora. Ich zdaniem warunki mieszkaniowe urągają ludzkiej godności.
Nieocieplone stare budynki z powypaczanymi i od dziesięcioleci niewymienianymi oknami, toaletami zbiorowymi na korytarzach to zdecydowanie niewiele za ponad 400 złotych miesięcznie, bo tyle wynosi czynsz przeciętnego, niespełna 40-metrowego mieszkania. W cenie mieści się także ogrzewanie i ciepła woda. I chociaż mieszkańcy solidnie wypełniają swoje obowiązki czynszowe względem administratora, zobowiązań dotrzymuje tylko jedna strona. Wytłumaczenia jedynie można się domyślać, choć oczywiście nie jest to żadnym usprawiedliwieniem zarządcy. Pozostaje więc mieć nadzieję, że likwidator ulituje się nad marznącymi lokatorami i rurami nareszcie popłynie ciepła woda.
Renata Kluczna