Przez trzy dni (13 – 15 maja) częstochowianie mieli możliwość uczestniczenia w imprezach III Regionalnych Dni Książek, przedsięwzięciu, które w częstochowskim kalendarzu IMPREZ kulturalnych zaistniało dzięki inicjatywie naszej redakcji. Tegoroczne święto książki, pod patronatem Prezydenta Miasta Częstochowy, zorganizowały Miejska Galeria Sztuki oraz Biblioteka Publiczna im. Wł. Biegańskiego.
Program III Regionalnych Dni Książki oferował spotkania z pisarzami, rysownikami, twórcami filmu, komiksu, zespołami redakcyjnymi częstochowskich pism kulturalnych “Aleje 3” oraz “Bulion”, rzemiosłem introligatorskim i drukarskim, projekcje filmowe, promocje książek, atrakcje dla najmłodszych czytelników (konkursy, warsztaty). Były, oczywiście, stoiska z książkami do kupienia oraz stoliki literackie, gdzie autorzy podpisywali swoje dzieła. Interesująco zaprezentowali się tegoroczni dyplomanci częstochowskiego Liceum Plastycznego pokazując makiety książek artystycznych, gdzie tekst został wzbogacony np. o plastykę, frapującą typografię, fakturę tworzywa, formę. Pogoda dopisała, natomiast zainteresowanie imprezą było raczej niewielkie. Na pewno magnesem przyciągającym rzesze czytelników byli twórcy poczytnych lub kontrowersyjnych książek, w tym wypadku była nim Ewa Nowacka, znakomita autorka powieści dla młodzieży (m.in. “Śliczna Tamit”, “Szare i złote”, “W czepku urodzony”, “Małgosia contra Małgosia”), której książki są obecne na listach tytułów najchętniej czytanych.
Co zdecydowało, że postanowiła Pani pisać dla młodzieży?
– Pisałam dla dorosłych i nadal to robię, ale w pewnym momencie postanowiłam pisać dla młodzieży, doszłam bowiem do wniosku, że z czytaniem to jest tak: książki, które się czytało do 17. roku życia, pozostają w pamięci na zawsze. Kształtują umysł oraz wyobraźnię młodego człowieka, odciskają niezatarty ślad. Zależy mi na tym, by moje powieści trwały w sercach i pamięci czytelników jak najdłużej, liczę, że będę pamiętana. Proszę zauważyć, iż Kornel Makuszyński był poetą, pisał też dla dorosłych, ale do dziś zajmuje poczesne miejsce wśród pisarzy dla dzieci.
Jaka jest Pani recepta na dobrą książkę dla młodych czytelników?
– Przede wszystkim nie nudzić, pisać tak, by akcja wciągała, poza tym nie moralizowć zbyt nachalnie, ale inteligentnie przemycać treści dydaktyczne obok poznawczych. Kreuję nastoletnich bohaterów, którzy dojrzewają psychicznie i społecznie w swojej epoce, w dawnych lub zamierzchłych czasach, ale zawsze bliscy są współczesnemu czytelnikowi, ponieważ kochają i walczą o uczucia, buntują się, dorastają do odpowiedzialności, chcą stanowić o swoim życiu.
Wiele mówi się o tym, że trzeba koniecznie czytać dzieciom bajki. Dlaczego jest to tak ważne?
– Jest to ważne z wielu powodów; czytanie rozwija dziecięcą wyobraźnię, kształtuje uczucia, emocje, ma bardzo wiele pozytywnych skutków, ale, co według mnie najistotniejsze, dziś nad naszą wyobraźnią wisi cywilizacja pop-obrazkowa, nasz umysł bombardują obrazy i jeśli dziecko w ogóle nie zetknie się ze słowem, nie będzie czytać, to będzie człowiekiem ubogim duchowo.
Co Pani sądzi o gigantycznej popularności Harry Pottera?
– Nie jest to książka o wysokich walorach literackich, ale ogromna reklama medialna zrobiła swoje, stworzyła przymus, kategoryczny nakaz: musisz to kupić, musisz to przeczytać. Stąd wziął się sukces.
Nasuwa się pytanie, dlaczego w dużym, akademickim mieście święto książki ma tak mały odzew? Widać było, że tegoroczna impreza, a jest to już trzecia edycja Dni Książki, skupiła nieliczne grupki miłośników słowa. Być może powodem był nie najciekawszy wybór autorów? Przyznaję, iż ocena tego aspektu to kwestia naszych upodobań, temperamentu, czytelniczej dojrzałości itp. Z całą pewnością natomiast można byłoby podnieść temperaturę i poziom spotkań w Literackiej Kawiarni, ożywić dyskusje, sprowokować burzę mózgów. I, z myślą o IV Dniach, należy to uczynić. Dotychczasowi prowadzący nie sprawdzili się w swych rolach. Prezentując banał zagajeń i schemat pytań (a nawet fatalną dykcję) spowodowali, że wiało nudą.
HALINA PIWOWARSKA