Paweł Dzionek, prezes Częstochowskiego Stowarzyszenia Entomologicznego, jeden z organizatorów wystawy „Fascynujący świat owadów” w Szkole Podstawowej nr 32 przy ul. K. Przerwy-Tetmajera 40 Częstochowie opowiada o świecie owadów.
Co przyjemnego jest w łapaniu owadów?
– Jest to nie tyle przyjemne, co trudne. Chwytanie owadów wymaga poświęcenia. Czasem trzeba ich poszukiwać w trudnych warunkach, w nocy, na bagnach. Badając owady poznaje się ich środowisko oraz zwyczaje. Niektóre chrząszcze na przykład pokazują się tylko kilka dni w roku. Trzeba wiedzieć, gdzie przebywają i kiedy są widoczne
Zbieranie owadów, to Pana pasja z młodzieńczych lat?
– Poniekąd. Hobby wynikło z ogólnego zamiłowania do przyrody, a owadami zaraził mnie ojciec chrzestny, który zbierał motyle i chrząszcze. Pierwsze moje kroki były nieporadne, ale udało mi się zebrać nawet kilka ciekawych okazów. Zbiór nie był jednak dobrze konserwowany i zniszczył się.
W 1990 roku nastąpił powrót do młodzieńczych fascynacji. Udałem się do muzeum do pana Józefa Markiewicza, który prowadził koło entomologiczne. I zaczęło się.
Czy Pana żona również interesuje się owadami, na ogół kobiety boją się żuków, pająków.
– Mocno mi kibicuje, jest nawet organizatorką naszych wystaw. Ale nie towarzyszy mi przy zbieraniu, wówczas lubię być bardzo skupiony. Toteż trochę złości się, gdy wyjeżdżam w teren.
Kiedy się zbiera owady
– Wiosną i latem.
Czy wszystkie można łapać?
– Oczywiście nie wolno chwytać owadów chronionych. Jest to karalne, tym bardziej handel. Stąd na naszej giełdzie chronione owady, jak kozioróg czy jelonek, są tylko na zdjęciach.
Gdzie częstochowscy entomolodzy poszukują swoich okazów?
– Najłatwiej jest badać okolice Częstochowy. W tym roku, po mało urodzajnej wiośnie i lecie, odkryłem nowy gatunek chrząszcza dla Częstochowy, z rodziny stonkowatych. Każdy nowy znaleziony okaz jest dla mnie więcej wart niż egzotyczny owad, którego kupuję na giełdzie.
Jak duży ma Pan zbiór?
– Kilkanaście tysięcy owadów. Swoich najcenniejszych nie pokazuję, za niektóre trzeba zapłacić całą pensję.
Czyli budowanie kolekcji jest kosztowne.
– To hobby dość mocno ciągnie po kieszeni. Marzę, by było samowystarczalne, dlatego często stosuję formę wymiany z innymi zbieraczami.
Jak przebiega proces preparowania owada?
– Po złapaniu, trzeba go oczywiście uśmiercić, szybko, by nie cierpiał. Stosujemy octan etylanu, którego opary są usypiające. Można też używać cjanek, ale to już jest niebezpieczne dla ludzi. Później owada modelujemy, by wyglądał naturalnie. Po kilku dniach, gdy wyschnie, zamykamy w gablotce. Naturalnie wysuszone owady zachowują swoje kolory.
Co takiego jest fascynujące w owadach?
– Różnorodność i wielość. W Polsce tylko gatunków chrząszczy jest około 10 tysięcy. Mnie się udało zebrać prawie całą rodzinę kózek, czyli około dwustu gatunków. To jedna z najliczniejszych rodzin. Przykładowo rodzina świetlików to dwa gatunki, jelonków – sześć, czy siedem. Ale rodzina biegaczek ma siedemset gatunków. Najliczniejsze są kusakowate, jest ich ponad trzy tysiące.
Mnie szczególnie zachwycają chrząszcze. Jest ich tak dużo i zajmują tak wiele niszy ekologicznych, że śmiało można powiedzieć, że są najlepiej przygotowanymi zwierzętami na ziemi do życia..
Ulubione Pana owady?
– Rodzina kózek. Mają piękne kolory i kształty.
Czy w Polsce są niebezpieczne owady?
– Chrząszcze nie są groźne. Mogą ugryźć, przeciąć skórę, ale nie mają jadu groźnego dla człowieka. Ale są owady jadowite, na przykład niedźwiadek z rodziny świerszczy „turkuć podjadek”, który robi spustoszenia na ogródkach. Nie polecam brać go w ręce. Sam nie ugryzie, ale z tyłu ma wicie, którymi może ukuć, a wówczas tężec jest pewny.
Mówił Pan, że tylko w Polsce jest 10 tysięcy gatunków chrząszczy. A ile owadów jest na świecie?
– Badacze podają, że około miliona, ale faktyczna liczba owadów nie jest znana. Dużo owadów jeszcze nie znamy i ich rzeczywista liczba jest pewnie dwukrotnie większa. Nie odkrytym do końca potencjałem jest Daleki Wschód.
Gdzie mogą zgłaszać się nowi pasjonaci entomologii?
– Najlepiej udać się do pani Ewy Kaczmarzyk z działu przyrody w Muzeum, ona pokieruje do nas. Aktualnie w kole jest kilkanaście osób. Niestety zainteresowanych tą dziedziną zmalało, stąd nasz pomysł na organizację wystaw, by przyciągnąć nowych członków, którzy zawsze wnoszą coś nowego, odkrywczego. Każdy z nas ma wyspecjalizowane zainteresowani, zbiera konkretne grupy owadów.
Dziękuję za rozmowę.
Urszula Giżyńska