SZYMON GIŻYŃSKI
Spośród współczesnych polskich polityków Jarosław Kaczyński jest tym, który najpełniej formułuje kanony polskiej racji stanu. Przyjrzyjmy się tym pryncypiom, pochodzącym z artykułu Jarosława Kaczyńskiego „Polska racja stanu”, pomieszczonego w pracy zbiorowej, dedykowanej Janowi Olszewskiemu i zatytułowanej „Racja stanu”. Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2011
Jarosław Kaczyński w cytatach
„/…/ należy postulować powrót do pojęcia racji stanu jako najważniejszego dla polskiej polityki powszechnie akceptowanego zespołu celów i związanych z nimi działań, które powinny być realizowane przez wszystkie siły polityczne. Chodzi o zbiór zasad, które nie będą podlegać bieżącym sporom politycznym, a zarazem będą wyznaczać nieprzekraczalne granice polityki prowadzonej przez każdy polski rząd.
Po pierwsze: uznanie, że nowoczesną, podstawową i niezastępowalną formą życia narodowego Polaków jest nasze państwo – Rzeczpospolita Polska. Jej niepodległy byt jest nie tylko podstawową, ale wręcz narodową racją Polaków./…/
Po drugie: zdolność polskiego państwa do zapewnienia swojego bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, a w konsekwencji bezpieczeństwa swoich obywateli./…/
Po trzecie: należyty międzynarodowy status Polski. Pod pojęciem tym rozumiemy zespół bilateralnych i wielostronnych relacji z innymi państwami./…/
Po czwarte: Polska musi zachować suwerenność w sprawach moralnych i obyczajowych. Nie możemy godzić się na narzucanie nam niezgodnych z naszą tradycją praktyk i przepisów prawnych. Inne państwa nie mają zresztą żadnych moralnych ani historycznych racji, aby pouczać Polskę, co jest w tej sferze właściwe, a co nie, i sprawować wobec naszego kraju jakąś „postępową” kuratelę./…/
Po piąte: racja stanu wymaga prowadzenia przez Polskę polityki historycznej. Musi ona mieć zarówno aspekt „defensywny”, jak i „ofensywny”. Polska jest dzisiaj w szczególny stopniu ofiarą trwających od dziesięcioleci zagranicznych kampanii szkalujących. Wyrządzają one naszemu państwu, narodowi i każdemu obywatelowi wielkie szkody, mają też niestety pewien wpływ na postawy niektórych opiniotwórczych środowisk w kraju. Przeciwstawienie się tej sytuacji w sposób przemyślany i zorganizowany jest zadaniem wielu instytucji publicznych, jest też wielkim obowiązkiem polskiej inteligencji.
Jest też druga, można by rzec „ofensywna”, strona tego samego medalu. Bardzo ważne jest mianowicie propagowanie za granicą naszego historycznego dorobku. Mam na myśli dokonania zarówno w sferze politycznej, w której nasz kraj odgrywał w różnych okresach znaczącą, a momentami decydującą rolę w dziejowej drodze do wolności, jak i w sferze szeroko rozumianej kultury./…/
Po szóste: duży europejski naród żyjący w środku Europy nie może trwale rozwijać się, pozostając w stanie zapóźnienia wobec sąsiadów i całej zachodniej części kontynentu.
Polska musi prowadzić przemyślaną politykę gospodarczą i społeczną nastawioną na szybki rozwój cywilizacyjny, który powinien iść w parze z rozwojem nauki i oświaty./…/
Wskazane wyżej punkty stanowią minimum tego, co powinno być wspólną troską wszystkich polskich elit opiniotwórczych i liczących się sił politycznych w naszym kraju.”
Jarosław Kaczyński w moich wspomnieniach
Chciałbym wrócić do początków mojej znajomości z Panem Prezesem Jarosławem Kaczyńskim, tym samym do genezy powstania Porozumienia Centrum.
Jarosław Kaczyński w swojej formule PC dał odpowiedź Adamowi Michnikowi, który – po wyborach 4 czerwca 1989 roku – wykoncypował powstanie polskiej, zjednoczonej partii „Solidarność” pod szefostwem Bronisława Geremka, za to w „pełni pluralistycznej”, z frakcjami: „socjaldemokratyczną” Ryszarda Bugaja; „chadecką” pod Andrzejem Wielowiejskim” i „narodowo-chrześcijańską” Aleksandra Halla.
Czyli, po PZPR, następna, narzucona narodowi, wersja politycznego monizmu – tym razem: pod sztandarem Michnika i Geremka.
Odpowiedź Jarosława i Lecha Kaczyńskich była natychmiastowa i skuteczna. Powstało Porozumienie Centrum – zaczyn i gwarant rzeczywistego, politycznego pluralizmu na polskiej scenie politycznej, w warunkach samego początku lat 90.
W powstawaniu PC brałem czynny udział. Pamiętam pewną wizytę kilku osób z Klubu Myśli Politycznej „Dziekania” u senatora i jednocześnie redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność” – Jarosława Kaczyńskiego.
Sceneria na miarę entuzjazmu i możliwości tamtych czasów. Maleńki pokoik redaktora Kaczyńskiego; sterty gazet; kilka krzeseł, każde nie do pary; ciasnota, jakby zapraszająca do integracji i szybkich ustaleń. Dyskusja. Zabrałem głos. Zaraz po tym, rednacz. „Tysola” otworzył drzwiczki biurka, znalazł butelkę whisky z niepełną pięćdziesiątką na dnie, rozlał po odrobinie do dwóch szklanek. Jedną podał mnie i powiedział: pozwólcie Panowie, chciałem wypić bruderszaft z panem, który się przed chwilą odezwał, bo ten pan powiedział coś bardzo mądrego i ważnego.
Byłem oniemiały i szczęśliwy. Dotąd nikt – wobec mnie – nie przelicytował tej pochwały – żadną inną.
Tak się stało, iż później Jarosław Kaczyński – parę razy przesądził o moich czynnych rolach w polityce.
Koniec roku 1997. Mam poparcie parlamentarzystów „Solidarności” na stanowisko Wojewody Częstochowskiego. Ale coś się jednak załamuje. Najbardziej przeciwny mojej nominacji jest poseł Tadeusz Wrona. Pozostali, zdezorientowani i niezdecydowani koryfeusze częstochowskiej sceny politycznej, dotrzymują mu kroku.
Dzwonię do Pana Prezesa, posła Jarosława Kaczyńskiego. Tłumaczę sytuację: na wyciągnięcie ręki jest możliwa moja nominacja na Wojewodę Częstochowskiego; potrzebny jest tylko wyłom w grupie partyjnych, częstochowskich oponentów. Jarosław ocenia bieg wypadków i podejmuje decyzję: „Wysyłam do częstochowskiego Porozumienia Centrum telegram (były to jeszcze czasy telegramów – przypis mój Sz. G.) z poparciem dla Ciebie na stanowisko Wojewody”.
Nastąpił przełom. Po zgodzie PC w ciągu dwóch godzin miałem komplet: akceptację ZChN, KPN, Unii Laikatu Katolickiego. Na koniec zadzwonił Tadeusz Wrona. Też się zgodził… Potwierdziłem wszystkim środowiskom, iż będę z każdym efektywnie współpracował. Słowa dotrzymałem.
Z równą atencją wspominam okoliczności mojego startu, już w barwach Prawa i Sprawiedliwości, z pierwszego miejsca w wyborach do Sejmu w roku 2001.
Byłem wtedy, po okresie wojewodowania w Częstochowie (1997-1998), członkiem Akcji Wyborczej „Solidarność”. Listy Prawa i Sprawiedliwości w całym kraju były już prawie na ukończeniu, a jednak Jarosław Kaczyński zadał mi pytanie: „Czy masz wobec AWS jakieś polityczne długi czy zobowiązania?” Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie: „Gdy przestałem być Wojewodą Częstochowskim rok pozostawałem bez pracy, wobec mojej walki o utrzymanie Województwa Częstochowskiego na administracyjnej mapie Polski, liderzy AWS – zarówno krajowi, jak i częstochowscy – pozostawali obojętni lub byli przeciw.” „W takim razie będziesz jedynką Prawa i Sprawiedliwości z Częstochowy w najbliższych wyborach do Sejmu” – zawyrokował prezes Jarosław Kaczyński.
W Sejmie RP, z woli Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego – pracuję, nieprzerwanie, już VII kadencję. Dzięki akceptacji Pana Prezesa pracowałem także w Rządzie Prawa i Sprawiedliwości, w randze Sekretarza Stanu: w latach 2018-2021 – w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz w latach 2021-2023 – w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Czy zatem mogę się uważać za faworyta i ulubieńca Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego? Na całe szczęście nie. W 2005 roku, bardzo krótko po wyborach do Sejmu, z woli Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego został mi odjęty status „posła pierwszego kontaktu” w Okręgu Częstochowskim Prawa i Sprawiedliwości.
Ale przecież wszyscy wiedzą, iż Jarosław Kaczyński, nie od parady, posiada wszelkie, niezawodne atrybuty nieomylnej kindersztuby. Dlatego kilka lat temu mogłem usłyszeć od Niego: „Wiesz, parę razy zaimponowałeś mi w polityce”.
Albo takie wydarzenie. Rok 2008. Niedługo po utracie przez PiS władzy. Wizyta Pana Prezesa w Częstochowie i Kłobucku. Kończąca pobyt kolacja u księdza prałata Ryszarda Umańskiego na plebanii parafii Matki Bożej Częstochowskiej.
Prezes opowiada o swoich podróżach po Polsce, między innymi wspomina wizytę na Podlasiu, w małym miasteczku, w którym rezydowali Radziwiłłowie, a którego nazwę Pan Prezes na chwilę – po trudach dnia – zapomniał. Szuka więc pomocy u biesiadników. Jakoś nikt się nie kwapi… Prezes dotyka wzrokiem mnie, siedzącego gdzieś w końcu sali i wydaje polecenie: „Szymon będzie wiedział”. „Tykocin” – odpowiedziałem.
Czas na podsumowanie moich krótkich wspomnień. Osobisty kontakt z Panem Prezesem Jarosławem Kaczyńskim – trwający już 35 lat – dał mi możliwość uczestniczenia w niezwykłym procesie, gdy kształtowała się – jedynie konieczna, propaństwowa, polska, narodowa – geopolitycznej miary – strategia Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy do tego jeszcze miałem szansę bliżej poznać tajniki politycznego warsztatu Jarosława Kaczyńskiego, czy – równie nieczęsto – słuchać Jego wybornych facecji i bon motów – byłem w siódmym niebie.
Ale nie narzekam. Odbieram to, co pokrótce opisałem, jako wielki dar losu, bez którego moja obecność w życiu publicznym – w takim wymiarze, w jakim była i jest mi dana – nie byłaby możliwa.
Jakie nauki, pozyskane od Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego wbiły mi się szczególnie w pamięć? Między innymi dwie maksymy, pozyskane podczas narady Klubu Parlamentarnego PiS w Łodzi w Pałacu Poznańskich.
W pewnym momencie Pan Prezes „trochę” poirytowany ciągłym wychodzeniem kogoś z sali – ripostował: „Proszę Państwa! Kto nie potrafi przez sześć godzin siedzieć na krześle i słuchać – ten się w ogóle nie nadaje do polityki”.
I druga dyrektywa Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego, już najzupełniej – fundamentalna: „Proszę Państwa! Politykę robi się głową! Głową!”.
Chcę na koniec dobitnie powiedzieć. Przesłanie Jarosława i Lecha Kaczyńskich ma dla współczesnego, polskiego inteligenta – wymiar kanoniczny. Sięga bowiem po złotymi zgłoskami zapisane karty w dziejach polskiej inteligencji, stanowiące nieubłagany, potrójny imperatyw: żarliwego patriotyzmu, stałego pomnażania osobistych kompetencji i bezustannej służby Ojczyźnie.
Tekst „Jarosław Kaczyński w cytatach i moich wspomnieniach” ukaże się w wydawnictwie zbiorowym – planowanym na wrzesień 2024 r. – przygotowywanym z okazji tegorocznego Jubileuszu 75. urodzin Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
fot.
Archiwum GCz
Rok 1992. Wizyta w Redakcji „Gazety Częstochowskiej”. Od lewej: minister Adam Glapiński, redaktor naczelny „Gazety Częstochowskiej” Szymon Giżyński, prezes Porozumienia Centrum Jarosław Kaczyński