Działacze zadecydują
Już od dawna wiadomo było, że żużlowe przepisy, które obowiązywały w naszej lidze przez ostatnie lata, nie do końca sprawdziły się. Najwięcej dyskusji wzbudziła tzw. Kalkulowana Średnia Meczowa, która w swym zamiarze miała spowodować wyrównanie siły poszczególnych zespołów. Miała, ale czy wyrównała?
Mimo KSM-u już przed rozpoczęciem sezonu każdy rozsądny kibic czarnego sportu potrafił wskazać drużyny, które będą walczyły o miejsce w czołówce, a które o pozostanie. KSM okazał się więc zwykłą fikcją, gdy przyszło mierzyć się ze sobą zespołom z Bydgoszczy i Gdańska, gdzie trudna sytuacja finansowa spowodowała ogólny kryzys, a budowanie drużyny sprowadziło się do realizacji hasła: jedzie kto chce i może. Przeliczanie średnich w wypadku mizernego kadrowo i finansowo Wybrzeża okazało się być czystą abstrakcją.
Wydaje się, że zniesienie nieszczęsnego KSM-u jest w tej sytuacji nieuniknione. Za takim rozwiązaniem opowiadają się m.in. częstochowscy działacze z Marianem Maślanką na czele.
– Tak. Uważamy, że KSM jest w obecnej sytuacji niepotrzebny. Sami odczuliśmy jego niedogodności – wyjaśnia prezes Włókniarza.
Swoich zwolenników ma także projekt ograniczenia ilości startujących zawodników zagranicznych. W tym sezonie w jednym spotkaniu pojawiało się ich co najwyżej dwóch. Czy od roku 2003 będzie jeden, jak pragną niektórzy z klubowych notabli?
– My, jako Włókniarz, postulujemy o pozostawienie dwójki żużlowców zagranicznych mogących startować w meczu ligowym. Wiemy, że do zmian dążą ci działacze, którzy mają silne kadrowo zaplecze krajowe. To oni mają interes w tych zmianach – mówi Maślanka.
Pomysłem co najmniej zastanawiającym jest projekt przechodzenia zawodników z klubu do klubu za przysłowiowe “dziękuję”. Zawodnicy mogliby do woli rozporządzać swoim losem w wypadku wypełnienia kontraktu. Większość prezesów klubów ekstraligowych jest negatywnie ustosunkowana do tej propozycji. Marian Maślanka także.
– Żużlowcy są w jakimś sensie majątkiem klubu. Skoro w wielu przypadkach inwestujemy w zawodnika, trudno go później lekką ręką oddać komuś innemu.
O tychże przymiarkach w nowym regulaminie piszemy nie bez kozery. Działacze do czasu ich zatwierdzenia wstrzymują się z ruchami kadrowymi. Nie inaczej jest pod Jasną Górą, gdzie również trwa wyczekiwanie na nowe wytyczne Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Za parę dni wszystko będzie jednak jasne i wtedy ruszy transferowa karuzela. Na Olsztyńskiej też się ona “zakręci”.
Andrzej Zaguła