Od parafii do parafii w byłym województwie (22)
Zapuszczając się w niezbyt zachęcający obszar zupełnie zdziczałego, potężnego parku pałacowego w Kruszynie miniemy najpierw – tuż za połamanym żeliwnym mostkiem nad fosą – ogrodową, murowaną altanę. Spełniała ona rolę kaplicy parkowej i korzystała z niej napewno królowa Marysieńka Sobieska. Stąd też nosi nazwę “Kaplicy Sobieskiego” i jak pozostałe tutaj zabytki – mimo solidnej budowy – jest już zupełnie zniszczona (blaszane poszycie jej dachu zerwano dopiero w końcu XX w.). Natomiast w prawym narożniku parku można odszukać ruiny murowanej pustelni (na zdjęciu). Jest ona namacalnym jeszcze dowodem tragicznego zdarzenia, jakie dotknęło rodzinę Denhoffów w końcu XVII w. By je przybliżyć trzeba się znaleźć przy wysokiej, mocno zniszczonej kolumnie z piaskowca ulokowanej przy poboczu drogi z Kruszyny do Borowna (na zdjęciu).
Ten ok. 300-letni “antyczny” pomnik stoi na miejscu tragicznej śmierci jednego z prawnuków Kaspra Denhoffa. Jeszcze przed 100 laty zwieńczony był krzyżem i posiadał tablicę epitafijną z herbem rodowym “Dzik”. Teraz prowizorycznie podmurowany, stanowi zupełnie anonimowy ślad przeszłości. Niestety tak dawne jak i najnowsze opisy tego zdarzenia nie podają jednoznacznych faktów. W wydanym w r. 1909 przez PTK w Warszawie “Przewodniku po Częstochowie i okolicy”, można przeczytać na stronie 123 o “wielce prawdopodobnej legendzie ludowej podającej, że Kasper Denhoff sprzeciwiając się małżeństwu swego syna z córką biednego dzierżawcy kazał dwór spalić wraz z mieszkańcami i narzeczoną młodego dziedzica. Ten dowiedziawszy się o swym nieszczęściu zastrzelił się na miejscu ozdobionym przez ojca kolumną. Stary Denhoff trawiony wyrzutami sumienia usunął się od świata i resztę swych dni spędził w samotności, w pustelni na ten cel zbudowanej opodal pałacu w parku”.
Natomiast w “Encyklopedycznym Słowniku Regionu” wydanym przez W.S.P. w Częstochowie w r. 2000 mamy pod hasłem Borowno następującą wzmiankę: “… z Borownem związanych jest kilka opowieści legendarnych. Między innnymi jedna wiąże się z synem Kaspra Denhoffa, który zakochał się w córce właściciela….”, czyli powielona została ta sama historia.
Tymczasem jest nieprawdopodobne by zdarzenie to dotyczyło Kaspra Denhoffa oraz jego syna. Założyciel posiadłości magnackiej w Kruszynie był bowiem do końca swego życia bardzo aktywny i “nie usunął się od świata” (zmarł w Warszawie, a spoczywa na Jasnej Górze, w której zbiorach znajduje się jego portret trumienny). Także żaden z jego trzech synów nie popełnił samobójstwa. Jak przedstawiłem w poprzednim odcinku pierwszy z nich był osobą duchowną, a dwaj pozostali założyli rodziny i mieli potomków. Tym ojcem “pustelnikiem” mógł być tylko jeden z dwóch wnuków Kaspra tj. albo Zygmunt Wiktor – ostatni dziedzic Kruszyny, lub ew. Stanisław (kuzyn Zygmunta i brat biskupa Jerzego Albrechta), a synem “samobójcą” – wyłącznie prawnuk Kaspra Denhoffa.
ANDRZEJ SIWIŃSKI