– teza to znana od wieków, tylko czy z niej coś naprawdę wynika? Przykładów jest mnóstwo, z każdej niemal dziedziny, i jak to mawiali starożytni Rzymianie: „nic nowego pod słońcem”.
O ile w modzie można by usprawiedliwić to co było – przecież w czymś trzeba chodzić – to już na przykład w ekonomii niekoniecznie.
Chociażby taki epizod wspólnej, europejskiej waluty, przerabiany był już i w przeszłości ponad 100 lat temu, na początku przez 5 państw – a jakżeby inaczej, z Francją na czele – by później stopniowo poszerzać się o kolejnych 15 członków. Jednak cały projekt okazał się wielkim niewypałem, głównie za sprawą – a jakżeby inaczej, Włoch i Grecji. Ci pierwsi fałszowali statystyki, a ci drudzy pieniądze, za co później zostali usunięci z Unii, jednak niewiele to już pomogło. Czy aby te fakty nie przypominają czegoś z obecnych czasów? Czy w ogóle takie duże organizacje potrafią być sprawne? Przecież pełno tam różnego rodzaju interesów, o czym niestety mieliśmy okazję przekonać się już nie raz.
Nasi sojusznicy zostawili nas samych, zarówno gdy szli przyszli ‘przyjaciele’ z Zachodu jak i ze Wschodu, tylko czy my sami wobec siebie potrafimy być w porządku? Czy teraz, w okrągłą rocznicę ludobójstwa na Wołyniu, nie przehandlowaliśmy chociażby moralnego zadośćuczynienia wobec wymordowanych rodaków, w imię poprawnych stosunków z Ukrainą? Jak to jest możliwe, że w tym samym okresie nasz sejm, i pewnie słusznie, nie zgodził się na ubój rytualny zwierząt, a nie potrafił odpowiednio nazwać tego, co zrobiono z Polakami na Kresach Wschodnich? Również i wzorzec poprawności otrzymaliśmy z Brukseli, gdzie nawet problem ten nie został dopuszczony do obrad. Walka idzie teraz o przyciągnięcie Ukrainy do Unii, i takie tematy oczywiście nie są wskazane. Zresztą u nas się mówi, że Ukraińcy wydają półtora mld zł na przygraniczne zakupy. Dobrze, że przynajmniej Brukseli sprzedaliśmy się za więcej srebrników, przynajmniej na razie, bo jak uczy historia, długo to nie potrwa.
ANNA GAUDY